Człowiek

90 4 0
                                    

   Kim Namjoon od młodości wyróżniał się na tle innych dzieci w szkole. Nadprzeciętnie inteligentny, pewny siebie, lecz przy tym zdystansowany. Wieczny samotnik uciekający w świat książek i muzyki, wydawałoby się, że bezbronny. Jednak wydalenie ze szkoły za uszczerbek na zdrowiu jednego z chuliganów uświadomił dyrektorowi, jak i innym, że taki bezbronny to on nie był.

Zamiłowanie do ognia i wiedzy z czasem stało się dla niego groźne. Prywatna szkoła, a potem studia na prestiżowej uczelni miały go zmienić. Sprawić, że będzie miał znajomych, dziewczynę i inne zainteresowania niż psychologia czy fizyka. 

   — Nie interesuje mnie wasz regulamin — warknął do pani profesor, sprawiając, że oczy wszystkich studentów spoczęły na wysokim Koreańczyku. 

   — Jako nasz student musisz szanować nasze reguły.

   — Nawet jeśli są bezsensowne? — Delikatny uśmieszek na poważnej twarzy pojawił się pierwszy raz od rozpoczęcia jego uczelnianej kariery. 

   — Nie są — Kobieta próbowała na spokojnie porozmawiać z najlepszym uczniem w budynku, lecz ten nie chciał współpracować. — Musisz się spotkać z dyrektorem.

   — Nie zamierzam.

   — Namjoon — Chwyciła jego dłoń, aby go przekonać, lecz dwudziestoczterolatek nie zamierzał się na to zgadzać. Wyrwał się z jej delikatnego uścisku i nie czekając na żadną reakcję, wyszedł z uczelni, kierując się od razu w stronę parku. Pani profesor oczywiście wyszła za nim, lecz przystanęła na schodach, patrząc za jego oddalającą się sylwetkę.

   Kim usiadł na ławce w parku, opierając się plecami o drewniane oparcie. Zachmurzone niebo nie chciało przepuścić promieni słonecznych, tworząc przez to ponurą pogodę, która tylko pogarszała humor Koreańczyka. Siedział wpatrzony w szare niebo, oddając się chwili spokoju, której coraz częściej poszukiwał w swym potężnym umyśle. Namjoon miał początki depresji, która pogarszała się z dnia na dzień.

   — Cholera jasna — stęknął, nieświadomie wytwarzając w swych sporych dłoniach kulę ognia, która zniknęła po styczności z kroplami deszczu. Jednak to zjawisko nie umknęło uwadze starszego mężczyzny, który z wnuczką uciekał przed nasilającym się deszczem. Namjoon nawiązał z nim krótkotrwały kontakt wzrokowy, lecz zaraz westchnął pod nosem, zabierając swoje rzeczy z ziemi. Wrócił do domu, aby przemyśleć to, co stało się kilka godzin wcześniej.


   Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest śledzony kilka godzin po faktycznym zainteresowaniu IN. Nie wiedział tylko przez kogo, lecz to było tylko kwestią czasu, ponieważ Kim bardzo szybko potrafił odnajdywać informacje, których potrzebował. Nie przejmował się osobami, które codziennie go śledziły, ponieważ zawsze był krok przed nimi. Nawet jeśli Taemin myślał, że Joon jest nieświadomy zagrożenia, jednak zmienił się to miesiąc po rozpoczęciu obserwacji. 

Tamtego późnego popołudnia wracał z miejskiej biblioteki. Wysoka kobieta przyodziana w sukienkę w kwiatki podążała za nim jak cień, starając się przy tym nie zostać wykrytą. Na marne. Szatyn wszedł pewnym krokiem do kawiarni, która szczyciła się dobrymi kawami, jednak nie miał na celu tam czegoś kupować. Gdy tylko przekroczył próg od razu wyczuł zapach ciasta, które swym aromatem prosiło się o skosztowanie, jednak tamtego dnia musiał sobie odpuścić. Od razu ruszył do toalety, widząc w lustrze odbicie nieznajomej, która również postanowiła wstąpić do kawiarni. Prychnął pod nosem, gdy zamykał za sobą drzwi od łazienki. Było mu głupio, że przechytrzył taką ślicznotkę, której na pewno się oberwie, ale jakoś nie miał ochoty bawić się w kotka i myszkę. 

Otworzył okno i zaraz wspiął się na parapet, aby opuścić budynek w nieco nietypowy sposób. Gdy jego zielone trampki stanęły na popękanej kostce z tyłu kawiarni od razu udał się do domu, aby móc w spokoju zaszyć się w swoim ulubionych, czterech ścianach. Jednak gdy tylko wyszedł ponownie na chodnik, dostrzegł dwóch, postawnych mężczyzn. Ci nawet nie kryli się z faktem, że go śledzili, a wręcz przeciwnie. Koreańczyk nieco spanikował, ponieważ nieznajomi zaczęli go doganiać, a ich barczyste barki i grymasy na twarzy  utwierdziły go w tym, że tamci wiedzieli jak obić komuś twarz. Skręcił w uliczkę aby ich zgubić, jednak ktoś podstawił mu nogę przez co runął jak długi na zielone kontenery, które były wypełnione śmieciami.

   — Co do cholery? — zerknął przez ramię, widząc tę samą kobietę, którą myślał że zgubił.

   — Nie jesteś aż tak zajebisty, jak ci się wydaje, Namjoon — parsknęła rozbawiona. — Pewność siebie cię zgubiła — dodała, zakładając automatyczne kajdany na jego ręce.

   — Kim ty do cholery jesteś? Czego ode mnie chcesz?

   — Ja? Niczego, ale znam ludzi, którym możesz się przydać, a teraz — przykucnęła przy nim, wyjmując zza paska strzykawkę z fioletową substancją. — śpij, mądralo — Delikatne nakłucie w bok brzucha wywołało w nim fale ciepła, która rozlała się tak szybko, że nawet nie zdążył zrozumieć, co się działo. Ostatnie co zapamiętał to dwaj faceci, którzy wrzucili go - dosłownie - na tyły czarnego vana.

   Obudził go delikatny podmuch wiatru, który wtargnął pod jego koszulę, sprawiając, że na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. Koreańczyk otworzył oczy, czując niemały ból głowy, która pulsowała mu tak, jakby miał migrenę.

   — Trzy i pół godziny, rekord — Męski głos gdzieś w kącie przywołał jego uwagę, dlatego spojrzał na nieznajomego o białych włosach, który z uśmiechem siedział na obrotowym krześle.

   — K-kim ty do chuja jesteś?

   — Czy to takie ważne? 

   — Czego ode mnie chcesz? Jeśli liczysz na okup to — urwał, ponieważ melodyjny śmiech Koreańczyka nieco go zaskoczył.

   — Okup? Nie potrzebuje pieniędzy, lecz twojej wiedzy.

   — Schlebiasz mi, ale nie pracuje dla osób, które mnie porywają — Dwudziestoczterolatek powstał chwiejnie z podłogi, jednak ciepła dłoń na jego ramieniu sprawiła, że ponownie zmuszony był usiąść.

   — To nie ja cię porwałem tylko oni — Kiwnął głową na mężczyznę, który stał za Kimem. — Ja jestem niewinny.

   — Nie okłamuj się, to nie zdrowe.

   — Ach, jestem szczery w stu procentach, ale przestańmy plotkować o mnie, Namjoonie. W tej chwili główną postacią jesteś ty i twoja ogromna wiedza.

   — Mam cię pouczyć fizyki?

   — Ha, ha — mruknął ironicznie Lee, podchodząc do szatyna. — Nawiążesz ze mną współpracę na jakiś czas, a potem mogę cię wypuścić w świat.

   — Myślisz, że się na to zgodzę?

   — Nie, ja to wiem — Po tych słowach ruszył w stronę drzwi, dodając na koniec. — Nie próbuj ucieczek, nie jeden źle przez to skończył — I wraz z wypowiedzeniem tych słów opuścił celę. 

   Kim wiele razu uciekał, raz prawie udało mu się wyjść z budynku, lecz po tych kilku incydentach Lee stwierdził, że musiał umieścić chłopaka w takim miejscu, gdzie nie będzie mógł się tak łatwo wydostać. I w tym celu zbudował dla niego WRM, który w razie problemu, miał zlikwidować Joona. I student dobrze o tym wiedział, dlatego zaprzestał ucieczek. Chwilowo.

Cienisty《taekook》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz