Cień

257 8 2
                                    

   Tamtego poranka wstał wyjątkowo wcześnie, dlatego z okien swej komnaty mógł dostrzec przepiękny wschód słońca. Chmury powoli zanikały za potężnymi, ośnieżonymi górami, a rześki wiatr smagał twarz Cienia. Dwudziestoczterolatek wyszedł na balkon w samych spodenkach, oparł dłonie na pozłacanej balustradzie jednocześnie zamykając swe zaspane oczy. Chłopak uwielbiał takie chwile, gdzie było cicho i spokojnie, dlatego też tak często w królewskim ogrodzie. Niebieskowłosy wiedział, że czekał go ciężki dzień, dlatego starał się wyciszyć i odetchnąć póki miał ku temu szansę.

   Nie wiedział ile czasu minęło, ale gdy otworzył oczy, dostrzegł strażników przechodzących się po ogrodzie. Zebrał się szybko, by zaraz udać się do jadalni, gdzie czekali na niego rodzice. Przestronne pomieszczenie z długim stołem zawsze przyprawiało go o gęsią skórkę. Taehyung nie wiedział, dlaczego panikował przed każdym wspólnym posiłkiem. 

   — Dzień dobry, synku — kobiecy, przyjemny dla ucha głos wywołał na jego twarzy mały uśmiech. Spojrzał na swoją matkę, która jak zawsze uśmiechała się delikatnie w jego kierunku.

   — Dzień dobry — Ukłonił się i zaraz zajął swoje miejsce. Niemalże od razu upił łyk soku z pomarańczy, widząc, że rodzice z uwagą przyglądali się jego poczynaniom. — Coś nie tak?

   — Wspólnie z twoją mamą — zaczął król. — stwierdziliśmy, że przyszła pora aby wyprawić bal i znaleźć ci kobietę. 

   — Słucham?

   — Masz prawie dwadzieścia pięć lat, przyszła pora abyś objął tron — Mężczyzna o czerwonych włosach, które zawsze spinał w kucyk, spojrzał wymownie na syna. — Wiesz, że każdy król potrzebuje kobiety oraz dziedzica.

   — Nie każdy — burknął Cień, odkładając kielich z sokiem. — Nie zamierzam mieć nikogo u swego boku.

   — Taehyung, nie rozumiem dlaczego od zawsze masz takie negatywne podejście do związków, ale — przerwała kobieta, ponieważ jej mąż zabrał głos.

   — Jutro wieczorem wyprawimy bal i żadnych dyskusji.

   — Już raz źle się to dla was skończyło — Te słowa sprawiły, że małżeństwo pobladło. Chwilę później mężczyzna powstał z krzesła, uderzając pięścią w stół na tyle mocno, że sztućce zmieniły swoje położenie. — Możesz się wściekać ojcze, ale ja nie zamierzam wychodzić za mąż. Jeśli tak bardzo pragniecie aby przyszły władca miał żonę i dzieci, to myślę, że powinniście szukać kogoś innego. — Po tych słowach odsunął się od stołu, chcąc wyjść, lecz jego ojciec pojawił się przed nim na tyle szybko, że młodszy nie był w stanie się na to przygotować. Głośne uderzenie w lewy policzek rozniosło się echem po sali. Królowa zakryła usta z przerażenia, natomiast Taehyung otarł krew z dolnej wargi, prychając.

   — Nie masz prawa mi się przeciwstawiać, gówniarzu!

   — A ty pomimo tego, że jesteś moim ojcem, nie masz prawa kierować moim życiem — Dwudziestoczterolatek wyszedł z jadalni, a następnie z zamku. Minął zaskoczonych strażników oraz ogrodników, którzy nie przyzwyczaili się do tak zdenerwowanego Kima. Gdy tylko oddalił się od zamku, rozłożył swe potężne, czarne skrzydła i od razu wzbił się w stronę nieba. 

 Kim naprawdę nie chciał wiązać się z inną istotą, ponieważ nie czuł takiej potrzeby. Nie wierzył w miłość i nigdy nie był nawet zauroczony, dlatego świadomość związku z przymusu napawała go wściekłością i obawą. Gdyby zaszła taka potrzeba, to zrzekłby się nawet tronu, lecz liczył na to, że jego rodzice przemyślą tę sprawę do jutra. Taehyung chciał rządzić, mieć władzę i autorytet w oczach innych.

Cienisty《taekook》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz