Panika jaka wybuchła w Instytucie była ciężka do opisania, Strażnicy rozdzielali się jak mogli, by zapobiec awanturze, jaką rozpoczęli poszczególni Nadzwyczajni. W tym samym czasie Taemin wybiegł ze swojego gabinetu, uprzednio biorąc z szafki broń, którą zakupił jakiś czas temu. Szybkim krokiem przemierzał długi korytarz, starając się skontaktować z Amirem przez krótkofalówkę. Dwudziestosześciolatek nie miał pojęcia co się właśnie rozpętało pod dachem IN, dlatego nieświadom brnął wprost do paranormalnego piekła, które sam stworzył.
— Taehyung? Co ty robisz?! — Szpieg chwycił swojego chłopaka za ramię, obracając go w swoją stronę, by móc spojrzeć w jego błękitne tęczówki. — Co zamierzasz odwalić?
— Głupie pytanie, muszę zniszczyć Lee.
— Nie dacie rady wygrać!
— Nie przekonamy się, dopóki nie spróbujemy — Kim szybkim krokiem opuścił swój pokój, lecz na korytarzu od razu spotkał się z dwoma Strażnikami, którzy nie bacząc na nic, wymierzyli w niego swoją bronią. — Ach, wy i te marne maszynki — parsknął rozbawiony jednocześnie stając tuż za plecami zszokowanych mężczyzn. Dzięki swej szybkości mógł zrobić bardzo dużo rzeczy, dlatego uśmiechnął się pod nosem i bez wahania wbił spore sztylety w plecy pracowników. Zerknął ukradkiem na przerażonego bruneta, który zakrył swe usta w geście szoku i strachu. — Słuchaj, jesteś mi bardzo potrzebny.
— C-Co mam zrobić?
— Musisz przeżyć — oznajmił poważnie i chwycił dłoń młodszego, pytając. — Czy jest tutaj miejsce, w którym będziesz bezpieczny?
— Nie ma mowy! Będę walczył u twego boku!
— Słuchaj no ty mały, uparty ośle — Kim przystanął, ujmując twarz bruneta w swe dłonie. — Gówno mnie interesuje, że chcesz stać u mego boku, rozumiesz? Uwierz mi, że dam radę przeżyć bez twojej pomocy, lecz ty bez mojej już nie. Pomożesz mi, gdy będę wiedział, że jesteś w bezpiecznym miejscu.
— A co z resztą?
— Moim priorytetem jest głowa tej placówki, czyli Taemin.
— C-Co?! To L jest tutaj szefem, a nie Lee.
— Nawet faktów nie potrafisz połączyć, a co dopiero mówić tu o walce z uzbrojonymi facetami. Masz się ukryć w bezpiecznym miejscu, nie będę powtarzał — Po tych słowach odsunął się od Jeona, by zaraz chwycić jego dłoń i siłą zaciągnąć go na pierwsze piętro.
W międzyczasie Yoongi zdążył dostać się na A2 po drodze zabijając czterech Strażników, którzy przez swoją nieuwagę stracili życie. Brunet szukał swojego męża po każdej sali na drugim piętrze, starając się przy tym nie robić większego hałasu niż musiał, ponieważ wystarczył fakt, że był obserwowany przez kamery.
— Wypuście mnie! — wrzask dwudziestoczterolatka był zagłuszany przez krzyki naukowców oraz innych pracowników IN.
— Ach, Kluseczko — szepnął, podchodząc szybko do półnagiego Syrena, który przerażony i obolały leżał przypięty pasami. — Nie zrobili ci krzywdy?
— Nie zdążyli — wybełkotał jeszcze za bardzo nie rozumiejąc w jakim bagnie byli. — Co się dzieje?
— Tae postanowił przeprowadzić dziś atak na instytut, chce nas uwolnić — Brunet zakrył ciążowy brzuszek Parka swoją bluzą i uprzednio całując młodszego w czoło, chwycił go za rękę. — Joon miał rozbroić blokady wokół budynku, musimy dostać się tylko o własnych siłach poza ten obszar.
— A co z resztą? Nie możemy ich tak zostawić!
— Cień kazał mi ratować ciebie, a on sam miał sobie poradzić z górnym piętrem. Seokjin chroni Namjoona, a Demon stara się oczyścić piętra z Głównych Strażników.
CZYTASZ
Cienisty《taekook》
FanfictionW świecie TaeHyunga liczyły się dwie rzeczy: wolność oraz władza W świecie JeongGuka: Miłość oraz przetrwanie Tak zabawnie się złożyło, że Kima uwięziono i odebrano mu władzę, natomiast przystojny oraz młody Jeon mógł mu to wszystko oddać. Jedna...