Piszę nową tragedię, znowu tak jak księżyc przegania dzień.
Mrok przychodzi spóźniony, pomimo, ze za szybko zaproszony.
Przenikają nas energie, krew w żyłach się gotuje.
Parzysz nowym dotykiem. Ślad zostaje.
Podobny do bliży bo przypaleniu papierosem.
I po co znowu te łzy, wiem co piszę.
Tęsknota miesza się i spaja z bólem.
Myśli krzątające się w głowie, mówią, że ty też...
Za dużo ich. Kłamstw za dużo.
Powiedz mi szczerze, otwarcie... czy ta tragedia to nie głupich komedia?
Głos twój dymem przypalony, chrapliwie okropny, dla mnie kojący.
Co mam wybrać?
Dym przysłania mi oczy, mgłą się staje. Nie widać cię.
Krzycz do mnie!
Znowu się gubię, tragedia...
Mrocznie krwisty księżyc ukryty pod dymem.
Kwas czuć w powietrzu. Nie ma cię.
Upuszczam szkło, spadam w przepaść, pocisk wystrzelił.
Ocean...Krwi...Widzę...Cię
Oddech ucieka przez ranę w płucu.
Widzę cię.
Stoisz nade mną, mroczny anioł tuż przy tobie.
Niemal identyczni, świat wiruje, z dwuch jeden powstał.
Z oddali głosy krzyczące, na pomoc! Tragedia!
Oczy twe błyszczą, księżyc tą aureolą, a mała dymem z tych ust.
Pijesz trucizne.
Ramiona nasze nareszcie razem, mój chłód z twym ciepłem się przelewają.oddech ustaje
CZYTASZ
A gdyby jednak ...
PoesíaCzytelnik w tym tomiku peozji znajdzie osobiste emocjonalne przemyślenia, zachowane w nowoczesnej nieoczywistej formie autora.