Ja... Ja muszę to wszystko przemyśleć. Ale jeszcze nie teraz...
Aktualnie siedziałem w autokarze w drodze do Kyoto, próbując usnąć, ponieważ moją głowę nawiedzało tysiące myśli, co było cholernie męczące. Byłem tak padnięty po wczorajszym dniu, że to niemożliwe. Nie miałem siły zastanawiać się nad czymkolwiek. Lecz w końcu sami się zgodziliśmy, aby nagrać tą scenę, dzień przed wyjazdem. Wróciłem do domu po północy, nie rozmawiając ani słowem z Sasuke... Dzisiaj również jedynie wymieniliśmy się wzrokiem, po czym usiadłem w pojeździe kilka siedzeń dalej niż on, zajmując jedno z tylnich miejsc. Nie chciałem na razie z nim rozmawiać, potrzebowałem trochę czasu. To była dla mnie nowość - uświadomienie sobie własnych uczuć, w dodatku do swojego przyjaciela... Ja... Ja nie wiem.
Otworzyłem lekko oczy, na wskutek turbulencji powstałych przez dziury na drodze. Dopiero teraz zauważyłem, jak piękny krajobraz rozprzestrzeniał się za oknem. Jechaliśmy leśną ścieżką, która rozdzielała ogromny las na pół. Pomimo nadmiaru zieleni, która otaczała nas z każdej strony, niektóre krzaczki, czy widok znajdujący się za drzewami, nadawały kontrastu całemu obrazowi, co prezentowało się przecudnie. Uwielbiam takie klimaty. Szkoda, że nie spacerujemy tą drogą. Zapach ściółki oraz liści to jeden z powodów, dla których kocham to robić. Dodatkowo ta cisza i spokój, które wprowadzały mnie w stan błogości i zamyślenia.
Jednak teraz wszystko znajdowało się tylko za szybą, której w dodatku nie dało się otworzyć.Poza tym, skoro znajdujemy się w lesie, a Kyoto to ogromne miasto, to oznaka, że spora droga jeszcze przed nami.
Szczerze, miałem ochotę jeszcze sobie pospać, jednak nie potrafiłem tego zrobić. W dodatku siedziałem sam, ponieważ Shikamaru siedział z Temari. Tutaj akurat to była moja wina, ponieważ gdy Nara podszedł do mnie z zapytaniem o miejsca obok siebie, tylko coś mruknąłem pod nosem, nawet się na niego nie patrząc. Nie mam pojęcia, czy to powód wczorajszych nagrywek, czy może tej wczesnej godziny i brak porządnego snu. W każdym razie Shikamaru chciał mnie jeszcze zagadać, czy coś się stało, jednak Temari odciągnęła go od razu i posadziła na miejscu obok. W końcu nie zachowywałem się jak typowy ja. Wiadomo, że się martwił.
A niech będzie. - pomyślałem wtedy. Wolałem pobyć sobie sam przez całą drogę.
Zdecydowałem.
Potraktuje tą wycieczkę jako odpoczynek oraz czas na uporządkowanie wszystkiego w głowie. Poza tym myślę, że Sakurce, również się to przyda...
Dzisiaj, gdy z nią rano rozmawiałem - ponieważ czułem się winny, i martwiłem się o nią, a mam tendencje do odkładania swoich problemów na dalszy plan - powiedziała mi, że potrzebuje czasu oraz przeprasza za jej reakcje.- Wybacz Naruto, jeśli przez jakiś czas, mogę być oschła lub nieobecna. - zwierzyła mi się wtedy, a ja odpowiedziałem, że spokojnie oraz że ją rozumiem. Dziewczyna nie zachowywała się już jak kiedyś i jej zmiana była naprawdę widoczna. A zwłaszcza jej chęć stania się lepszą osobą. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzięki Sasuke
Ponownie otworzyłem oczy. Czyli jednak usnąłem. W sumie to nawet dobrze, ponieważ za oknem tym razem rozprzestrzeniał się widok klimatycznego miasta - dotarliśmy do Kyoto. Nie było tam wieżowców, zamiast tego dominowała niska architektura, co dodawało tylko uroku. Podobno kiedyś rozwijało się tutaj dużo rodzajów sztuk, przez co znajduje się tu wiele świątyń, które z resztą będziemy zwiedzać. Herbaciarnie tutaj są również popularne - tak samo jak zawód gejszy, czy chodzenie w kimonach. Idąc po ulicy, jest prawie niemożliwym zobaczyć kogoś w innym ubraniu.
Jadąc wąskimi uliczkami, za budynkami dało się dostrzec krajobraz górski, który aż zapierał dech w piersi. Promyki zachodzącego słońca odbijały się od szyb budynków, ozłacając całe miasto. Jednak cieszę się, że tu przyjechaliśmy. Zapowiada się na cudowny czas.
CZYTASZ
Pod maską szczęścia | SasuNaru
Teen Fiction" śᴡɪᴀᴛᴌᴀ ɪ ᴋʀᴢʏᴋɪ ʟᴜᴅᴢɪ ᴅᴏʙɪᴇɢᴀᴌʏ ᴅᴏ ᴍɴɪᴇ ᴢ ᴋᴀᴢ̇ᴅᴇᴊ sᴛʀᴏɴʏ. ᴘʀᴢᴇᴢ ᴄᴀᴌᴇ ᴛᴇ ᴏśᴡɪᴇᴛʟᴇɴɪᴇ ᴘᴏᴊᴀᴡɪᴌʏ ᴍɪ sɪᴇ̨ ᴍʀᴏᴄᴢᴋɪ ᴘʀᴢᴇᴅ ᴏᴄᴢᴀᴍɪ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ʙʏᴌᴇᴍ ᴢᴍᴜsᴢᴏɴʏ ᴢᴀsᴌᴏɴɪᴄ́ ᴏᴄᴢʏ ʀᴇ̨ᴋᴀ̨. ᴅʀᴜɢᴀ̨ ᴅᴌᴏɴ́ ᴍɪᴀᴌᴇᴍ ᴡᴏʟɴᴀ̨, ᴡɪᴇ̨ᴄ ᴢᴀᴄɪsɴᴀ̨ᴌᴇᴍ ᴊᴀ̨ ᴡ ᴘɪᴇ̨śᴄ́. - ᴊᴜᴢ̇ ᴄᴢᴀs...