I - Rozdział 5

757 44 107
                                    

Miałbym o wiele lepszy humor, gdyby nie fakt że na ostatniej lekcji pan zadał nam sprawdzian z matematyki. W dodatku z działu, którego najbardziej nie ogarniam, czyli jebanej trygonometrii. Jakieś sinusy, cosinusy i chuj wie co.

Na szczęście motywowałem się myślami, że po lekcjach idę z chłopakami na ramen. Trzeba czymś się podtrzymywać na duchu, prawda?
Po ostatnim dzwonku, za który byłem wdzięczny, wyszliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się w kierunku Ichiraku.

Szliśmy przez parenaście minut wzdłuż ulicy, za którą znajdowała się moja ukochana budka. Po drodze mijaliśmy grupkę jakiś dzieci, które się o coś kłóciły. Usłyszałem tylko słowa "lody", "mama" a później był już sam płacz. Dlatego nie lubiłem dzieci... Zawsze tylko się darły i mnie irytowały, co może wydawać się do mnie nieprawdopodobne. Zwykle słyszę, że wyglądam na osobę, która przepada i lubi te małe bachory, a jakie było zdziwienie na ich twarzach, gdy dowiedzieli się, że jest na odwrót.

Podczas drogi, jak zawsze byłem rozgadany, Shikamaru  odpowiadał krótkimi słowami, za to Sasuke tylko przytakiwał lub mruczał coś pod nosem. Mówiłem, że jest ponury.

- Jesteśmy! - wykrzyczałem z uśmiechem na twarzy i wskazałem palcem na nasz cel.

Gdy tylko podeszliśmy i zasiedliśmy do stolika, nasze oczy rozszerzyły się ku zdziwieniu. Obok nas siedział Iruka i...

- Kakashi- sensei? - wydarłem się na całe gardło.

- Yo, Naruto! - uniósł rękę w geście przywitania i uśmiechnął się, zajadając się daniem.

Cała nasza trójka gapiła się na nich przez dobre kilka minut. Niby tylko jedli obiad, ale razem?

- Ehm... - podrapałem się po karku - Co wy tu robicie?

- Jemy Ramen - odparł Kakashi, jak gdyby nigdy nic. Iruka wciąż był zawstydzony całą sytuacją. - Myślałem, że jesteś bardziej spostrzegawczy.

- Tak, tak, ale że tak razem? Skąd wy się w ogóle znacie? – dopytywałem i skrzyżowałem ręce na piersi. Coś mi się to wydawało zbyt podejrzane.

- Bo widzisz... - wujaszek spojrzał na mnie z rumieńcem na twarzy. - Pamiętasz jak mówiłem ci powód, dla którego tu przyjechałem?

W tym momencie opadła mi szczęka. Wszystko teraz nabrało sensu i zaczęło napływać do mojej głowy. Iruka parę dni temu opuścił moje mieszkanie i przeprowadził się do swojego partnera.
Nie mówcie mi, że tym partnerem jest nasz nauczyciel! Czułem, jakby elementy puzzli zaczęły się się ze sobą układać.

- Ale, że z nim? - nigdy nie sądziłem, że Umino zwiąże się z takim zboczeńcem...

- Nie, z psem - mruknął Hatake, nie zbyt zachwycony z mojej reackji.
Przez dłuższy moment wpatrywałem się w nich ze zdziwieniem, po czym się odezwałem;

- Kakashi-sensei! Co to ma znaczyć? - naburmuszyłem się i zmarszczyłem nos - Chodzisz z moim wujaszkiem, a nie dajesz mi żadnego luzu na lekcji?

Iruka zaśmiał się nerwowo. Sasuke tylko prychnął pod nosem i bacznie przyglądał się całej sytuacji. A Shikamaru jak to Shikamaru, w ogóle nie zwracał na nas uwagi, tak jakby wiedział to od samego początku. Istnieje jeszcze możliwość, że domyślił się od razu, gdy ich zobaczył.

- A mam ci dawać? - zapytał się.

- Ah, niewazne - zrezygnowałem. I tak pewnie by to nic nie zmieniło.
Wstałem, zbliżyłem się do nich i objąłem starszych ramionami tak, że byłem między nimi.

- Kakashi-sensei, wiesz, że w takim razie od teraz jesteśmy rodziną...? Co za zrządzenie losu - przyciągnąłem ich do siebie i zaczęliśmy stykać się twarzami.

Pod maską szczęścia | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz