II - Rozdział 38

278 25 15
                                    

Witam kochani w nowym rozdziale i przepraszam, że czekaliście tak długo (11 dni!! XD) Jest on dosyć długi, więc może mi wybaczycie...

Mam nadzieję, że wam się spodoba i mnie nie zabijecie
Zachęcam do komentowania i aktywności :3

Miłego czytania!!

___________________________

*Pov Naruto*

Tamtej nocy Sasuke nie przyszedł do mnie porozmawiać, nie przyszedł spytać jak się czuje. Nie przyszedł mnie przeprosić.

Niestety otworzyłem zaspane powieki i do moich oczu dobiegło światło. Czułem się jeszcze gorzej, niż po kacu.
Od razu z przerażeniem sprawdziłem godzinę i odetchnąłem z ulgą. Była dopiero szósta rano. To niespotykane, abym budził się tak wcześnie.
Rozejrzałem się dookoła. Leżałem na jednym z łóżek w pokoju moich przyjaciół, w dodatku w rozkopanej kołdrze i w poduszkach, z czego jedna leżała w moich nogach.
Musiałem strasznie się wiercić w nocy. Może miałem jakiś koszmar, o którym nie pamiętam? Nie mam pojęcia.

Spojrzałem w bok i widok, który ujrzałem sprawił, że na twarzy pojawił mi się mały uśmiech. Gaara i Sakura spali całą noc wtuleni w siebie.
To był jednak dobry pomysł.

Przeciągnąłem się porządnie i ziewnąłem, wiedząc, że już nie usnę.
Jednak nie miałem żadnej ochoty wstawać z tego łóżka, najlepiej przeleżał bym w nim cały dzień. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułem się tak cholernie źle. Czułem w sercu pewną pustkę, której nie potrafiłem w żaden sposób zaspokoić. To tak, jakby ktoś opróżnił pojemnik ze swojej zawartości i nie dał nic z powrotem. To tak jakby część mnie całkowicie zniknęła.

Obróciłem się na plecy i leżałem tak, wpatrując się w sufit. Myślałem o wszystkim i o niczym. Cztery ściany odbijające głos w mojej głowie, ja i oddechy moich przyjaciół, wymieszane z ociężałym tykaniem starego, wnioskując po wyglądzie, zegara. To były jedyne rzeczy, które wychwyciły moje zmysły. Mój wzrok spoczął na jednej ze wskazówek i obserwował bacznie każdy jej ruch, jak gdyby nagle miała zmienić swój kierunek.

Uznałem, że przy tak wczesnej godzinie, nie opłaca mi się jeszcze wstawać. Miałem przed oczami wszystkie wydarzenia ze wczoraj. Te z Sasuke próbowałem odepchnąć od siebie jak najdalej i zastąpić je czymś przyjemniejszym. Szkoda tylko, że wszystkie chwile, w których czułem się dobrze, również były związane z brunetem. To taki miecz obusieczny.

Chyba jednak nie ma żadnego leku na zranione serce. Sytuacji również nie polepszał fakt, że treningi walki zaczynały się od dzisiaj.
Przetarłem dłonią twarz i westchnąłem ciężko. Będę musiał jakoś dać radę.

***

Wziąwszy ciuchy na przebranie, ruszyłem na salę, w której miały odbyć się zaplanowane ćwiczenia. Wyszedłem z hotelu i z racji, że nie zaglądałem nawet do mojego pokoju, musiałem pożyczyć ubrania od Gaary, który rzecz jasna nie miał nic przeciwko.

Budynek, do którego zmierzałem, znajdywał się blisko miejsca naszego planu filmowego, więc dobrze wiedziałem, w którym kierunku mam iść.
Tak właściwie, to podjechałem parę kilometrów taksówką, a dopiero później przeszedłem parę uliczek pieszo. Miałem sporo czasu, więc chciałem się przewietrzyć.

Szczerze nie miałem pojęcia, czy Uchiha był już na miejscu, czy nie. Próbowałem o tym nie myśleć, co było bezskuteczne.
No ale jak się okazało, nie było go wcale.
Dyskretnie rozglądałem się wśród ludzi, ale nie zauważyłem nigdzie tej znajomej twarzy.

Poszedłem ze zrezygnowaniem do szatni, przebrałem się w luźny podkoszulek, który uwidaczniał moje mięśnie na ramionach, oraz dresy. Wziąłem wodę do ręki oraz ręcznik i wszedłem do sali. Nigdzie w dalszym ciągu nie widziałem Sasuke. Pewnie się nie zjawi, może nawet to i lepiej - pomyślałem.

Pod maską szczęścia | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz