I - Rozdział 26

481 35 28
                                    

Hej, tym razem pisze na początku:3
Ogólnie to jest chyba najdłuższy rozdział do tej pory ( ma około 3.4k słów...)
Zależało mi, żeby to wszystko zmieścić w jednym, a poza tym myślę, że ten chapter jest dosyć ważny. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie i pamiętajcie by puścić muzykę w tle, gdy będzie napisane 😌

Nie przeciągając, miłego czytania!!

_____________________

Cholera! Jestem spóźniony! Gdyby Kakashi mnie nie zagadał i nie zaczął wypytywać o nasz związek, to siedziałbym już dawno na lekcji. Mężczyzna naprawdę się ekscytował faktem, że się ujawniliśmy i zapewniał mnie, nie zlicze ile razy, że w razie czego możemy na niego liczyć. To naprawdę kochane z jego strony, jednak na samym końcu próbowałem już go z lekka zbywać, ponieważ pani miała nas odpytywać z ostatnich trzech lekcji. Specjalnie uczyłem się wczoraj w nocy, z racji, że nie mam zbyt dobrych ocen, a taka 3 ,czy 4 podniosłaby mi średnią.

Szedłem zestresowany korytarzem w stronę sali z chemii, gdy nagle ktoś pociągnął mnie za rękę i nie wiedzieć czemu, znalazłem się w męskiej toalecie.
Nie zdążyłem nawet się odezwać, czując na sobie czyjeś miękkie usta.

- Sas... - tylko tyle zdołałem wydukać, gdy drań przycisnął mnie do kafelkowej ściany i przyłożył kolano między moje uda. Sapnąłem cicho, jednak natychmiast oderwałem się od niego.

- Co ty robisz?! Co jak nas ktoś zobaczy?! - wykrzyczałem półgłosem.

- Nie zobaczy - mruknął, owiewając oddechem moje wargi - Jest lekcja - po czym ponownie się w nie wbił, muskając je językiem. Poczułem skurcz w podbrzuszu, i z początku oddałem pieszczotę, jednak nie mogłem tak po prostu ulec!

- No właśnie! Lekcja! Kurenai ma nas teraz pytać! - powiedziałem, gdy Sasuke zaczął obdarowywać pocałunkami moją żuchwę, a później szyję, zostawiając na niej ślad. Oddychlłem głowę do tyłu na ten gest.

- Zaraz wrócimy - szepnął, po czym znowu odnalazł moje usta.

- N... Nie... Draniu... - wymamrotałem między, coraz bardziej żarliwymi, pocałunkami. - A jak... ktoś tu... przyjdzie..? - język Uchihy wdarł się do mojej buzi, penetrując wnętrze, za to kolano jeszcze bardziej docisło się do mojego krocza, powodując kumulujące się w moich spodniach podniecenie. Uległem. Kurwa.

- Nie przyjdzie - szepnął, a mnie jak zawsze, na jego głos przeszły ciarki po całym ciele.
Jeśli tak to ma wyglądać, to nie mogę dać za wygraną. Oddałem z fascynacją pieszczotę i wplotłem palce w moje ulubione, kruczoczarne loki, ciągnąć je nieznacznie. Uchiha uśmiechnął się na ten gest i powędrował ręką pod moją koszulkę. Przyciągnąłem go jeszcze bardziej do siebie, żeby poczuć jego bliskość, ale nie tylko.
Mruknąłem, kiedy drań zmysłowo się o mnie otarł, tak jakby wiedział, czego pragnąłem. Znał coraz bardziej moje potrzeby, jak i ja zacząłem poznawać jego.
Musieliśmy być naprawdę cicho, jeśli nie chcieliśmy zostać przyłapani. W końcu na korytarzach podczas lekcji przechadzają się woźni, i gdyby cokolwiek usłyszeli, było by źle.
Poza tym, chemia będzie musiała poczekać.

Tym razem to ja przejąłem inicjatywę, i również, tak jak wcześniej Sasuke, zjechałem ustami na jego szyję, zostawiając po sobie tylko mokrą ścieżkę. Chłopak zadrżał, jednak nie dał po sobie tego poznać. Po ostatniej nocy wiedziałem, że to miejsce jest jego wrażliwym punktem. Ciekawe gdzie jeszcze...

- A więc to tutaj się ukrywacie. - znajomy głos dobiegł od strony wejścia do toalety. - Kurenai-sensei kazała mi was poszukać, z racji, że na poprzedniej lekcji mieliście obecność, a teraz nagle zniknęliście.

Pod maską szczęścia | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz