I - Rozdział 20

492 30 50
                                    

- Błagam!!! Zróbmy sobie zdjęcie!! - zacząłem błagać Sasuke, stojąc obok fotobudki.
Zauważyłem ją, gdy wychodziliśmy z diabelskiego młynu. Jakieś dziecko krzyczało i szarpało swoją mamę, co zwróciło moją uwagę. Kilkuletni chłopczyk prosił ją, że chce zdjęcie, lecz matka powiedziała mu, że za drogie i odeszli. W sumie dla nas ta cena nie była jakaś najgorsza...

- Mówię ci, że nie.

- Nie bądź taki drętwy, no! - próbowałem go przekonać. Nie zamierzałem się poddawać, ale też zachowywać się jak tamto dziecko...

- Nie jestem drętwy. - mruknął.

- Jesteś. - powiedziałem, starając się go zirytować, żeby zmienił zdanie.

- Nie jestem. - a ten wciąż trzymał na swoim. Ta rozmowa zaczęła przypominać głupią przekomarzanke.

Jeśli on nie jest drętwy, to ja jestem księdzem.

- Jeśli nie, to to udowodnij - podniosłem brew do góry. Zazwyczaj to ja pierwszy ulegam i nigdy nie udaje mi się komuś nagadać. W końcu postawiłem na swoim.

- Pf - prychnął drań, odczekał chwilę i jako pierwszy wszedł do budki.

Ha! Wygrałem! - powiedziałem do siebie w duchu.

- Od kiedy stałeś się taki pewny siebie co? - siadł na siedzeniu, założył nogę na nogę i spojrzał się na mnie tym cwanym wzrokiem - Jeszcze przed chwilą zdychałeś ze wstydu, gdy pocałowałeś mnie w policzek, a co dopiero gdy...

- Dobra, no! - zacząłem machać rękami przed sobą, aby przestał, a moja twarz stała się cała czerwona.
Wiedziałem, że to tego nawiąże! Wiedziałem!
To kosztowało mnie wiele wojen myśli w mojej głowie... A teraz on sobie z tego żartuje!

Może i czasem poczuje się trochę pewniej... Wszystko zależy od sytuacji. Powoli zaczynam przyzwyczajać się do tego związku, jednak to wciąż jest dla mnie nowe... Teraz na przykład miałem ochotę zapaść się pod ziemię i Sasuke dobrze zdawał sobie z tego sprawę.

- To chcesz te zdjęcia, czy nie? - zarzucił mi drań, oschłym tonem.

- No, chce, chce! - zacząłem marudzić. On znów mnie prowokował. Głupek...

Wszedłem do budki i zasłoniłem zasłonkę.
W tym momencie nie umiałem nawet spojrzeć na chłopaka, który siedział tuż za mną.

- Usiądziesz, czy będziesz tak sterczał? No błagam cię Naruto, bo zaraz stąd pójdę.

- Ale zająłeś całe miejsce! - nadąłem usta.

- W czymś ci to przeszkadza? - na twarzy pojawił mu się ten chytry uśmieszek. Przełknąłem głośno ślinę i
zacząłem panikować, próbując z wszelkich sił tego nie pokazać. Mogłem się tego spodziewać... Czy ja naprawdę uwierzyłem, że on ot tak się zwyczajnie zgodził?

- N... Nie... - powiedziałem niepewnie, siadając mu na kolanach.
Muszę przyznać, miał je dosyć wygodne...
Uchiha bez wahania objął mnie od tyłu i przysunął nos do mojej szyi.
Po moim ciele przeszedł solidny dreszcz.
Czułem na swojej chłodnej skórze, jego ciepły oddech.

- Co z tobą? Przed chwilą na kole młyńskim, zachowywałeś się zupełnie inaczej. - wymamrotał, przesuwając ustami po moim karku.

- No bo mówię, że to zależy od sytuacji! - wyskrzeczałem cały speszony.

Tak naprawdę sam do końca nie wiem, czemu tak jest. Wtedy na kole młyńskim, był ten klimat... Ani ja, ani Sasuke nie sprzeczaliśmy się o nic, nie wydurniałem się. Nawet Uchiha sam podszedł i chwycił mnie za rękę, oddając się chwili.
A teraz? Teraz ten głupi drań mnie prowokuje i w dodatku wypomina wstydliwe dla mnie rzeczy! Jak tu nie być zakłopotanym?!

Pod maską szczęścia | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz