II - Rozdział 33

302 21 7
                                    

[ z racji, że mam znowu kilka napisanych rozdziałów do przodu, to łapcie 33 wcześniej 🙆]

____________________________

~ 3 tygodnie później ~

- Pierwszy dzień zdjęć, a ja już jestem padnięty - powiedziałem, idąc ramię w ramię z Sasuke, uliczkami San Francisco.

Miasto było cudowne. W samym USA byłem już dwa razy, jednak San Francisco mam okazję zwiedzić po raz pierwszy. Jesteśmy tu już 3 tygodnie, więc mieliśmy trochę czasu, aby pochodzić, popatrzeć co i jak oraz poznać okolice, gdybyśmy chcieli udać się do jakiś sklepów, czy barów.

- Coś ostatnio się opuszczasz - prychnął Uchiha.

- Wcale nie!! - naburmuszyłem się i tyrpnąłem go w ramię. Sam nie wiem, czy to dlatego, że się wkurzyłem, czy dlatego, że chciałem po prostu go dotknąć w miejscu publicznym.

Możecie mi uwierzyć lub nie, ale naprawdę zawsze, za każdym jebanym razem, gdy jesteśmy razem na zewnątrz, toczę walkę w swojej własnej głowie. Chwycić go za rękę? Nie? Mogę go przytulić? Może mogę, ale tylko jako przyjaciela? Nikt nie będzie podejrzewał, prawda?
I tak w kółko, to powoli staje się od jakiegoś czasu moją waloną udręką. Jemu to najwyraźniej nie przeszkadza.

- Ciągle tylko narzekasz - odparł, przyspieszając tempa - Chodź, nie mamy czasu, musimy się nauczyć nowych scen na jutro.

- Draniu czekaj - odruchowo chwyciłem go za dłoń - Przecież mamy jeszcze połowę dnia.

Ten jakby poparzony odruchowo się wytrwał i spojrzał na mnie wkurzony.

- Co ty odwalasz?! - krzyknął połszeptem i odwrócił się tyłem do ludzi, żeby nikt nie widział jego mimiki twarzy.

- J-ja... - odwróciłem wzrok, a w sercu znowu poczułem ten znany mi ból. Już miałem po prostu uledz i dać się zbesztać, jednak poczułem, że może jednak nie powinienem ciągle chodzić z podkulonym ogonem. - Przecież nic się nie stało - wróciłem spojrzeniem do jego oczu i wyprostowałem się.

- Kurwa, przecież wiesz, że nawet się nie dotykać możemy przy ludziach, a co dopiero chwytać się za rękę. Co jeśli ktoś nas zobaczył?

- Nic złego nie zrobiłem, Sasuke. - trzymałem na swoim, jednak postanowiłem, że go trochę uspokoję - Poza tym to była może sekunda? Jakby, powiedz mi, kto mógł by tak szybko wyjąć aparat i zrobić nam zdjęcie?

Chłopak wziął parę wdechów i zamknął oczy. Miałem nadzieję, że go przekonałem.

- Może masz rację. - powiedział tylko, obrócił się i ruszył w kierunku hotelu. Ja odruchowo poszedłem za nim, jednak nie miałem ochoty tam wracać.

***

Gdy tylko znaleźliśmy się w naszym pokoju, Sasuke rzucił od razu, że idzie wziąć prysznic i poszedł do łazienki.
Położyłem się na łóżku z rozłożonymi rękami. Zacząłem się zastanawiać nad paroma sprawami. Mam wrażenie, że oddalamy się od siebie, nawet gdy jesteśmy w miejscu prywatnym. Już sam nie wiem, co mam o tym sądzić.

Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł, i z racji, że Uchiha jest teraz w kabinie z puszczoną wodą i mnie nie słyszy, to postanowiłem go zrealizować.

Od razu zerwałem się z łóżka i chwyciłem za telefon, wybierając numer do naszego menagera.
Odebrał dopiero po paru sygnałach.

~ Naruto?

~ Hej... Tobirama! Hahah - próbowałem brzmieć jak najbardziej normalnie, co chyba mi nie wyszło.

~ Coś chciałeś? Bo jestem zajęty i...

Pod maską szczęścia | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz