Rozdział 19

2.2K 131 37
                                    

Pov. Regulus

Szedłem korytarzami zamku zmierzając w kierunku wierzy ślizgonów. Jednak moja głowa była zajęta zupełnie czymś innym, a raczej kimś. Myślałem o pewnym przystojnym gryfonie, który namieszał mi trochę w głowie. Pocałował mnie w czoło i to było takie urocze. Do tej pory czułem w tym miejscu ciepło pozostawione po jego ustach.

Dotarłem do pokoju wspólnego ślizgonów przeszłem nim niezauważony, ponieważ nadal miałem na sobie pelerynę niewidkę. W sumie nie wiem czemu dalej jej nie zdjąłem. Może dlatego że pachniała tak ładnie James'em?

Otworzyłem drzwi do swojego dormitorium ku mojemu nie szczęściu wszyscy jego lokatorzy byli w pokoju. Dalej miałem na sobie pelerynę, więc cicho weszłem i zamknąłem za sobą drzwi. Następnie podszedłem do mojego łóżka i zasłoniłem zasłonki. Moi współlokatorzy spojrzeli w tym kierunku.

- Co jest kurwa?! - powiedział Rosier i usłyszałem jak zaczyna powoli wstawać.

- Kto tam!? - krzyknął tym razem Rabastan.

Zdjąłem z siebie pelerynę i schowałem ją pod poduszkę.

- To tylko ja. - powiedziałem odsłaniając zasłonkę i śmiejąc się z moich kolegów.

- No wiesz co? Żeby robić sobie z nas tak żarty?! - odezwał się Dołohow na co ja tylko wzruszyłem ramionami.

- Jak ty to zrobiłeś? - spytał Lestrange zaintrygowany.

- Nie powiem Ci bo i tak byś nie był w stanie tego zrobić. - odpowiedziałem pokazując mu język.

Następnie podszedłem do swojego kufra i zacząłem szukać jakichś czystych ubrań żeby móc iść się przebrać do łazienki.
Jeszcze nic z niego nie wybrałem kiedy odezwał się Evan:

- Gdzie ty byłeś?!

- No... Na imprezie. - powiedziałem dalej grzebiąc w swoich rzeczach.

- To wiem. Ale nie było cię CAŁĄ noc! - podniósł głos chłopak.

- Aaa no tak. Trochę za dużo wypiłem i obudziłem się rano w pokoju wspólnym puchonów. Parker i Carter pomogli mi się trochę ogarnąć i wróciłem. - skłamałem.

- Nie wierzę Ci, ale dobra pogadamy później. - rzekł kątem oka spoglądając na Rabastana i Antonina.

Wyminąłem go i wszedłem do ubikacji. Spojrzałem na to co postanowiłem dziś ubrać. Były to szare dresy i czarna koszulka. Pierdolić to. I tak dzisiaj niedziela. Jednak najpierw postanowiłem wziąć prysznic. Gdy wyszłem z kabiny wziąłem z pułki eliksir na kaca, ponieważ głowa zaczynała mi coraz bardziej doskwierać. Następnie ubrałem już wcześniej naszykowane ciuchy i wyszłem z ubikacji.

Cholera

W pokoju był tylko Rosier.

- A teraz może powiesz mi gdzie naprawdę byłeś w nocy? - zapytał.

Poczułem nagle dziwne ciepło wokół żołądka przypominając sobie z kim spędziłem resztę imprezy.

- Przecież już Ci mówiłem że byłem u puchonów bo..

- Zaraz, zaraz. - przerwał mi brunet - A może ty nie chcesz mi powiedzieć bo byłeś gdzieś gdzie nie powinieneś być ?

Wstrzymałem na chwilę oddech myśląc co odpowiedzieć. Jednak nie dałem po sobie tego poznać.

- Nie wymyślaj nic sobie w tym swoim pustym łbie. - trzepnąłem go lekko w głowę. - Już ci mówiłem gdzie byłem i nie mam zamiaru tego powtarzać milion razy. Idę na obiad, idziesz?

- Niech Ci będzie ale i tak dowiem się gdzie byłeś i po co. - stwierdził Rosier zamykając z trzaskiem drzwi do naszego dormitorium.

- Jak sobie chcesz. - wymamrotałem pod nosem i ruszyłem w stronę Wielkiej Sali.

___________________________________













Hejka,

Przepraszam że rozdział tak późno jednak wcześniej nie miałam weny i źle się czułam. Poza tym dalej nie jest najlepiej, dlatego trochę nudniejszy rozdział za co przepraszam. 😩

Już wiem że rozdziały będą rzadziej bo zadali nam już pierwsze kartkówki i sprawdziany więc trzeba się uczyć. 😒

☘ Dlatego następny rozdział dopiero 23 września ☘

Miłego wieczoru! <3

Say you love me [JEGULUS] [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz