12.Będziesz sprzątał sam własnymi rękoma ten wielki dom ?

348 25 1
                                    

Tydzień z rodziną minął bardzo szybko i przyszedł czas na rozstanie. Polały się łzy, jednak wiem, że niedługo się spotkamy.  14 października to dzień, w którym Pagan kończy trzydzieści jeden lat, a co za tym idzie? Impreza urodzinowa! Mężczyzna o tym nie wie, bo ma być to niespodzianka, więc trzeba go jakoś wygnać z domu, więc to będę ja, a potem zamieni się ze mną Brad.

Wchodzę do pokoju Peetera, który siedzi na łóżku i gra pojedyncze nuty na gitarze, próbując coś stworzyć.

-Przeszkadzam? - Pytam się podchodząc do niego. Odkłada gitarę na łóżko i wyciąga do mnie rękę, więc chętnie podchodzę i siadam na jego kolanach. Gładzę go delikatnie po jego zaroście i uśmiecham się kojąco, bo widzę, że coś go trapi- Wszystko w porządku?

-Nie zawracaj sobie tej ślicznej główki takimi rzeczami- parskam.

-A może ja chce?

-I tak się nie dowiesz-wywracam oczami i wcielam swój plan w życie.

-Chcesz ze mną gdzieś pojechać? - pytam cały czas patrząc w jego błękitne oczy. Mężczyzna prostuje się zaintrygowany i czeka aż mu powiem o co chodzi. Zawsze jest cierpliwy, nie to co ja - Jadę zrobić tatuaż.

-Brad może go zrobić.

-Może, ale teraz jest za bardzo zaaferowany tym, że Annie jest już w ósmym miesiącu ciąży i uważa, że poród niedługo się zacznie. 

-Ich dom jest naprawdę świetny, jednak również wplątał mnie w składanie mebli - jęczy i opada plecami na łóżko. 

Parskam śmiechem i klepię go po brzuchu. Widać, że nienawidzi składać i urządzać pomieszczeń, jednak przyjacielowi nie odmówi. 

- Jego cholerna duma "To będzie moje dziecko, więc to ja muszę złożyć meble, a nie jakiś cholerny człowiek od tego". Beznadzieja. 

- Aha! Czyli jakby to było nasze dziecko, to nie zamierzałbyś składać łóżeczka? Tylko jakiś "cholerny człowiek od tego?" - Unoszę wysoko brwi patrząc na niego. Jego wzrok nagle smutnieje i przymyka oczy, na co marszczę brwi - Co się stało? 

- Nic - podnosi się, daje mi całusa i kieruje się do wyjścia z pokoju- Zbieraj się, jedziemy cię wydziarać. 

- To nie potrwa długo. Chcę dodać koloru kwiatom na ramieniu. Dwie godzinki i gotowe. 

Ale jego reakcja była co najmniej bardzo dziwna. 


***

- No! Moje ramię nabrało tego czegoś - mówię dumna i oglądam dzieło, owinięte folią. 

- Tamto było mroczniejsze - patrzy na mnie i posyła mi delikatny uśmiech. Siada na swój motocykl i podaje mi kask.

- Ej! Jestem troszkę mroczna, ale muszę stwarzać pozory! - Parska śmiechem i zapina mój hełm bezpieczeństwa. Zawsze to robi i jest to co najmniej urocze. 

Peeter sam stwierdził, że przyda mu się nowy tatuaż i na nadgarstku wytatuował sobie oplatającego go węża. Na co oczywiście mam ciarki, bo węży to ja się boję panicznie, ale to jego wybór, więc tylko się uśmiechnęłam. 

Po pół godzinie zajeżdżamy pod dom, a przed samochodem Brad już czeka na Pagana. 

- To nawet nie mogę wejść do domu i się odlać? Tak ci się kurwa śpieszy? - Brad parska śmiechem i popycha go do samochodu. 

- A ty lewą nogą wstałeś dupku? 

Parskam śmiechem i wchodzę do  środka oglądając co wykombinowali domownicy. Salon został lekko przemeblowany, co stworzyło więcej miejsca, a bar zapełnił się alkoholem. 

Pagan's RidersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz