9. Gorące pocałunki

445 25 0
                                    

Cześć! Jeśli ktoś to czyta, to mam również ogromną  prośbę! Ogółem to założyłam z mamą butik. Mamy sklep internetowy, który chcemy rozkręcić jednak potrzebujemy klientek. Jeśli macie chęć obejrzeć rzeczy i coś zamówić to zapraszam! Dodatkowo byłabym wdzięczna, za polubienia strony i udostępnienie oraz zachęcenie. Pozdrawiam i zostawiam link do butiku. Angel butik. https://www.facebook.com/Angel-butik-101519295329392/

Podbiegam szybko do bruneta i padam przed nim na kolana. 

- Peter! - krzyczę i łapię go za policzki. Nie porusza się, a tylko leży bezwładnie. Boże nie wybaczę sobie, jeśli przez mój kaprys zginie. Wszyscy wychodzą z domu zaalarmowani strzałem i pewnie moim krzykiem- Do cholery nie rób mi tego! Otwórz oczy proszę - łzy zaczynają płynąć po moich policzkach a najgorsze scenariusze gromadzą się w mojej głowie - Proszę nie zostawiaj mnie - szlocham. Z ust bruneta wychodzi jęk, na co wytrzeszczam oczy i oddycham z ulgą. Żyje.

Podnosi się do siadu. Zdziwiona zauważam, że nigdzie nie ma krwi, na co marszczę brwi. Co do cholery. Pagan sięga do kieszonki w kamizelce i wyjmuje zgiętą piersiówkę, w którą wbita jest kula. Strzał był prosto w serce. 

- Nic mi nie jest - odzywa się. Patrzę z szokiem na trzymaną przez niego rzecz. Jakim cudem... - Victoria? - patrzy na mnie uważnie, jednak ja dalej jestem w szoku. Wstaję z klęczek i ocieram szybko policzki. Szybkim krokiem kieruję się w stronę drzwi frontowych, a wszyscy schodzą mi z drogi. 

Biegnę do pokoju i trzaskam za sobą drzwi. Jakim prawem to się wydarzyło? To wszystko jest tak pogmatwane, że dalej jestem w ciężkim szoku. Podchodzę do komody i z impentem zrzucam z niej rzeczy. Opieram dłonie o drewniany mebel i oddycham głęboko. Muszę się uspokoić. Drzwi otwierają się powoli, a do środka ktoś wchodzi. Zamykam oczy i liczę do dziesięciu. 

Mógł zginąć. Jednak pieprzona piersiówka uratowała mu życie. 

Odwracam się do towarzysza, którym okazuje się sam brunet. Obserwuje mnie uważnie, jakby bał się co teraz zrobię. Stoimy tak na środku pokoju, nie odzywając się. Wybucham płaczem, przez co podchodzi do mnie szybkim krokiem i mocno przytula. Wypłakuję się w jego ramiona, a on sam stoi i pocieszająco do mnie szepcze, próbując uspokoić. 

- Myślałam, że nie żyjesz - szlocham. 

- Już dobrze- szepcze- Nic mi nie jest kochanie. 

Buja mną delikatnie, ale odrywam się po paru minutach. 

- Nienawidzę cię! - krzyczę, a on parska. 

- Nie prawda. 

- Nienawidzę! - powtarzam. 

- Dobrze wiem, że lubisz mnie bardziej, niż byś tego chciała - popycham go lekko, ale on łapie mnie za dłoń i przyciska do ściany unosząc moje  ręce do góry. Zaczynam szybko oddychać, bo jego twarz jest bardzo blisko mojej. Nasze usta prawie się stykają, a  oddechy zaczynają się ze sobą mieszać. Niebieskie oczy są wpatrzone w  zielone, a sam fakt, że stoimy tak blisko siebie, buduje we mnie napięcie. Przyjemne napięcie - Już? Spokój? - pyta. Nie odpowiadam mu. 

Chcę się poruszyć, ale nie pozwala mi na to i przyciska mnie bardziej swoim ciałem do ściany. Nasze klatki piersiowe szybko się poruszają i nawet nie wiem kiedy, jego usta z impentem napadają na moje. Całujemy się zachłannie i z namiętnością, a swoją ręką cały czas trzyma  moje dwie. Druga opada na biodro, mocno je ściskając. Odrywa mnie od ściany i opada ze mną na łóżko i ani na sekundę nie odrywa ode mnie  ust. Przyciska swoje biodra do moich, a że znajduje się między  nogami, czuję jego podniecenie, co również podnieca i mnie.  Nie wierzyłam w to co się teraz dzieje, jednak jakaś większą część mnie bardzo się z tego cieszyła. W końcu nie jest wcale mi tak obojętny, jak wmawiałam sobie to od bardzo długiego czasu.

Pagan's RidersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz