2506 słów. Miłego czytania!
-No weź, jedź z nami w góry!
Od godziny Jennifer próbuję mnie namówić na wyjazd w góry. Aktualnie robię na kolację makaron, bo tylko to danie, umiem zrobić.
-Wiesz, nie wiem czy wyszłoby mi to na dobre. Mam pracę , a to zobowiązuje.
-Nie jesteś robotem - tupie nogą i zakłada ręce na biodra. Wygląda w ten sposób zabawnie, jak dziecko. Jest bardzo niską i szczupłą brunetką o miodowych oczach. Wygląda jak mała dziewczynka, co pozwoliłoby jej ubrać się w dziale dziecięcym.
-Tak, ale jestem odpowiedzialną osobą, która nie chce stracić pracy. Nie mogę wziąć wolnego tak z dnia na dzień! - irytuję się lekko. Nie każdy ma bogatego narzeczonego, co pozwala jej nie pracować. Ja musze na wszystko zarobić.
-No przecież pojechalibyśmy za tydzień! Na cały tydzień! No weź - jęczy i wypija lampkę wina duszkiem- nie daj się prosić głupia.
-Jezu! Jak ty jęczysz!
Wypuszczam rozgoryczona powietrze z płuc i opieram się tyłkiem o blat.
-Dalej suko. Pojedziemy po strój na narty i inne ciepłe ciuchy. A na miejscu będziemy pić, jeść, bawić się i tańczyć! Wszystko dla nas!
-Dobra! - Wyrzucam ręce w powietrze i zaczynam kroić z powrotem marchewkę- ale przestań już w końcu jęczeć babo.
Tak jak mówiła, od razu w weekend pojechałyśmy na zakupy. Kobieta chodziła cała rozpromieniona, co nie umykało to obcym ludziom. Niestety albo stety kupiła ogromną ilość ciuchów, nawet tych nie potrzebnych na wyjazd.
Teraz, siedzimy w samochodzie razem z Taylorem, narzeczonym Jennifer i jedziemy w piękne zaśnieżone góry.
Mówiłam już, że mnie ten wyjazd aż tak nie ekscytował?Może i moja przyjaciółka miała rację, wyjazd dobrze mi zrobi, ale jednak nie byłam do tego aż tak całkiem przekonana.
Dopiero co rozstałam się z facetem.
Tak, Brandon mnie zostawił. Czemu? Dla innej. Bo już mnie nie kocha.Dwa tygodnie później, Jenn wypala z wyjazdem. Bo jakby to było gdybym oglądała seriale i zajadała się łakociami.
Chyba nie zaznam tej przyjemności.
-Żyjesz Viktoria?- odwraca się do mnie z szerokim uśmiechem. Spoglądam na nią kątem oka. Głowę mam położoną na dłoni, a łokieć mam oparty o drzwi samochodu.
-A nie widać?
-No dalej! Więcej entuzjazmu Blondi! - śmieje się Taylor. Wie, że moje przezwisko, nadane przez niego mnie irytuje.
-Cicho bądź - uderzam lekko w jego fotel, na co się oburza.
-Hej! Ja prowadzę!
-I prowadź dalej, świetnie ci idzie- ironizuję. Mężczyzna prycha.
-Kiedy ty się taka sztywna i marudna Zrobiłaś?
-Kiedy poznałam ciebie wieczny optymisto. Zabrałeś mi całą radość z życia.
-No wiesz? - parska - mam nadzieję, że ten wyjazd dobrze Ci zrobi smętna dziewczyno.
-Wymyślanie mi ksywek jest twoim hobby? - pytam i zaczynam nucić piosenkę Lady Gagi.
-O nie, tylko śpiewać nie zacznij - jęczy.
-Halo, przecież sam twierdzisz, że marudzę więc daj mi chociaż pośpiewać!
CZYTASZ
Pagan's Riders
AkcjaVictoria to dumna z siebie kobieta, twardo stąpająca po ziemi. Nie boi się wyzwań i wie, że jak coś postanowi, to dopnie swego i doprowadzi to do końca. Kobieta w końcu zaczyna układać sobie życie na nowo i spełnia swoje marzenie o wyjeździe i mie...