14. Yyy, to już rano?

363 23 5
                                    


Jennifer wyjechała wczoraj wieczorem, więc zostałam znowu sama. Moje samopoczucie jest troszkę lepsze, a ból zelżał.

Aktualnie robię zakupy w mieście i przez przypadek wpadam na ulotkę charytatywną. 

Zaśpiewaj dla dzieci i zdobądźmy dla nich pieniądze! 

Przynieś cokolwiek co ci zbędne, a ktoś na pewno to wylicytuje!

Zainteresowana zrywam ulotkę i wkładam ją do torebki. Zauważam jednak sklep plastyczny, więc z lekkim uśmiechem wchodzę do środka. Będę robić to, co robiłam będąc nastolatką. Będę malować. Biorę kilka sztuk płótna malarskiego, stojak, farby, pędzle i inne akcesoria. Zadowolona pakuję wszystko do samochodu, zamykając bagażnik. 

- Victoria?- Odwracam się słysząc znajomy głos. Pani Marie stoi za mną z lekkim uśmiechem. 

- Dzień dobry - odzywam się i pocieram ramiona, nagle czując się malutka. 

- Jak się czujesz dziecko? 

- Już trochę lepiej. Dziękuję. Co u Pani słychać? - krzywi się lekko. 

- Nie jest zbyt ciekawie bez ciebie. Peeter jest...- znowu się krzywi. Łapię ją za dłoń i lekko ściskam. 

- Wiem - patrzy zaskoczona. 

- Och dziecko- przyciąga mnie do siebie i lekko łka - Chciałabym to od was odebrać, ten ból... Ale nie będę cię namawiać do powrotu. Sami musicie sobie poradzić. Jednakże, proszę abyś się streszczała, bo na razie to mój Johnatan prowadzi  klub. 

-- Co?- dziwię się- Jak to? 

- Nie wiem czy powinnam ci mówić- wzdycha - Peeter wcześnie wstaje, wraca w nocy zmęczony i tak w kółko. Nie wiem gdzie wychodzi, Brad powiedział, że gdzieś wychodzi, jedzie motocyklem, albo pieszo. Chciał mu towarzyszyć, ale wtedy bardzo się pokłócili- Wzdycham - Malujesz? 

- Jako nastolatka malowałam. Chyba do tego wrócę. To będzie dobre. Wyżyję się na obrazie zamiast na kimś - Kiwa głową. 

- Masz jeszcze jakieś talenty? - Parskam śmiechem na jej minę - śpiewałam w musicalu w szkole.

- O matko! Czymś mnie jeszcze zaskoczysz? 

- Mam dwie lewe nogi. Musiałabym iść na kurs tańca - śmieje się wesoło. 

- Chociaż coś. Ja kiedyś tańczyłam. Wtedy poznałam Johnatana. 

- Może mi pani o tym opowiedzieć jutro rano na herbacie. Może być? - Pytam z nadzieją. 

- Z największą przyjemnością. Do zobaczenia. 

Wsiadam do samochodu i odjeżdżam w kierunku domu. 

W sumie to nie powiedziałam nic nikomu. Kupiłam nowy samochód trzy dni temu i przyszedł do mnie dzisiaj rano. Nie jest już w Sedanie, tylko w SUV, ale i tak ma kolor biały, który uwielbiam. 

***

Maluję już kilka ładnych godzin i mogę powiedzieć, że dwa obrazy już ukończyłam. Piję gorącą herbatę i przeglądam zdjęcia na telefonie. W salonie jest totalny bajzel, przez co czasem się potknę, ale to artystyczny bajzel. Trafiam na zdjęcie Annie z bocznego profilu i uśmiecham się. Biorę pędzel  i zaczynam malować. I tak właśnie schodzi cała noc. Na malowaniu osób, które są dla mnie ważne. Annie, Brad, Jordan, Jack, chłopcy. No i oczywiście Pagan. 

Nie wiem kiedy mija noc, ale w końcu wschodzi słońce i pukanie do drzwi budzi mnie ze skupienia. Przecieram oczy i poprawiam bandamkę na włosach. Otrzepuję ogrodniczki i mrugam zaskoczona oczami. Czternaście obrazów z czego dwa pomalowałam na trzeźwo. Ja pierdole. Pukanie robi się coraz mocniejsze, więc pędzę do drzwi i otwieram je zaalarmowana. Zdziwiona widzę Marie, która jest równie zaskoczona co ja. 

Pagan's RidersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz