7. Czekaj na mnie

460 28 3
                                    

3287słow. Miłego czytania!

Pagan Pov

Wczorajszy wieczór był jednym z najlepszych. Byłem rozbawiony bezradnością Victorii, kiedy ogłosiłem, że jest moja. A oblanie piwem powinno mnie zdenerwować. Jednak było na odwrót. Uwielbiałem to. Moja kobieta jest ostra, co kiedyś wykorzystam w łóżku, jednak na razie muszę się powstrzymać.

- A gdzie śniadanie?- do kuchni wchodzi Knife, który zawiedziony siada naprzeciwko mnie.

- Nie ma.

Do pomieszczenia wchodzi Anne, która jest naszym dzisiejszym zbawieniem.

- Kochana Anne! - krzyczy Knife i robi maślane oczy do dziewczyny.

- Dzisiaj robię naleśniki - mówi naburmuszona.

- Zjem wszystko co mi dasz - odpowiada jej, a ta prycha. Ktoś tu chyba wstał lewą nogą.

- A Victoria gdzie?

- Tutaj - brunetka wchodzi do pomieszczenia w legginsach, które idealnie podkreślają jej seksowny tyłek. Ubrała do tego obcisły top, dzięki czemu widać jej umięśniony brzuch. Na sam jej widok mój kutas staje, a co dopiero by było, gdybym zobaczył ją nagą.

Opiera się o blat i patrzy co wyjmuje Anne z lodówki. Nie spojrzała na mnie ani razu, a jej mina jest ostra. Co oznacza tylko jedno. Jest wkurwiona.

- Naleśniki?

- Tak - odpowiada jej.

Podchodzi do lodówki i wyjmuje z niej sos czekoladowy, bitą śmietanę i owoce.

- O tak, czytasz mi w myślach - kiwa z uznaniem blondynka. Moja kobieta uśmiecha się do niej uroczo i lekko szturcha ją w ramię.

Zaczynają przyrządzać jedzenie, które już teraz pachnie nieziemsko.

- Victoria- wypowiadam jej imię. Kobieta ani drgnie, na co uśmiecham się rozbawiony - Victoria - powtarzam. Rzuca we mnie obierką od banana, która ląduje od razu na mojej twarzy?

- Trafiłam do śmiecia? - zwraca się do Knife'a. Odchrząkuje - Znaczy, do śmietnika - Parskam. Kobiety.

Po chwili naleśniki lądują przed nami, a kilku chłopaków już się zleciało do kuchni.

- Po śniadaniu chciałbym zobaczyć jak goi ci się rana - patrzę na Knife'a, który zwraca się do brunetki. Kiwa głową rozumiejąc i po paru minutach, wychodzą z pomieszczenia.

Anne patrzy na mnie groźnie, a ja nie mam pojęcia czemu, bo nic jej nie zrobiłem.

- Faceci - wzdycha i wychodzi z kuchni.

Co tu się wydarzyło ?

***

Siedzimy z chłopakami na naradzie i każdy z nas jest wściekły.

- Co się stało z dostawą broni z Meksyku? - mój głos jest ostry jak brzytwa, na co nikt mi się nie dziwi. Ten towar był wart trzy miliony.

- Ktoś napadł na transport - odzywa się jeden z nich. Wywracam oczami i uderzam w stół.

- To wiem idioto! Interesuje mnie kto to zrobił.

- Z moich poszukiwań wynika, że napadł na nie Klub z Phoenix.

Wywracam oczami na słowa Noah'a. Oczywiście.

- Gdzie oni teraz są?

- U siebie - odpowiada Jordan wpatrzony w swojego laptopa. Razem z Noah'em są dobrymi hakerami i wszystko znajdą.

Pagan's RidersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz