3157 słów. Miłego czytania!
Wykąpana leżę w łóżku i nie mogę zasnąć. Kręcę się z boku na bok i rozmyślam. Cała sytuacja z dzisiejszego dnia, nie daje mi spokoju, a cisza i ciemność, nie ułatwia mi tego.
Podejmuję decyzję i w końcu wstaję z łóżka.
Co ty głupia robisz?
Wychodzę z pokoju i skręcam w lewo, kierując się do innego. Pukam delikatnie. Słyszę jakiś szum, a po chwili otwiera mi Pagan, który stoi w samych bokserkach z uniesioną brwią. Jego klatka piersiowa jest umięśniona, a widoczny zarys litery V, lekko mnie rozprasza. Unoszę oczy do jego, bo nie mogę przecież cały czas się w niego wpatrywać.
- To chyba był zły pomysł. Przepraszam, że cię obudziłam - chcę odejść, ale otwiera szerzej drzwi tak, abym weszła do środka.
- Wchodź i tak nie spałem - po krótkim namyślę wchodzę do środka. Pokój wygląda identycznie jak mój, tylko ma parę dodatków chłopaka. Koło okna, stoi gitara i to jest kolejna rzecz, która mnie zaskakuje.
- Grasz?
- Czasami coś pobrzdąkam - kiwam głową rozumiejąc - Ty też nie możesz zasnąć.
- Nie- wzdycham i stoję na środku pokoju. Za moją piżamę służy długa koszulka, więc moje nogi są gołe. Uderzam się mentalnie w czoło. Głupia ja. Mogłam się chociaż ubrać.
- Siadaj - pokazuje na łóżko. Przysiadam na skraju, a on robi to samo obok mnie - Jak się czujesz?
- Dziwnie - odpowiadam szczerze - Źle. Cały czas o tym myślę - przecieram oczy - Czy mogę dziś z tobą spać? Oczywiście, jeśli nie to od razu wyjdę - od razu się reflektuję. Uśmiecha się delikatnie i odsuwa dla mnie kołdrę. Kładę się po jednej stronie, a brunet robi to z drugiej strony. Układam się na boku, podkładając dłonie pod głowę i patrzę na niego. Kładzie się w takiej samej pozycji co ja, ówcześnie przykrywając mnie pod samą szyję. Przyglądam mu się.
- Czemu nie śpisz?
- Nie mogę sobie wybaczyć, że pozwoliłem na taką sytuację narażając ciebie. Powinienem tu być.
Zdziwił mnie. Przecież to nie jego wina.
- To wszystko przeze mnie. Gdyby nie ja, do tego wszystkiego w ogóle by nie doszło.
- Przestań tak mówić - mówi twardo - Nic co się wydarzyło, nie jest twoją winą.
Wzdycham. Nie zrozumie tego.
- To wszystko moja wina. Mogłem pomyśleć, a nie od razu tam jechać. Może i dobrze się skończyło i przesyłka idzie już no nas, jednak nie powinnaś zostać sama.
- Nie byłam sama.
- Nie było mnie z tobą. Nie dałem rady cię ochronić- przymyka oczy.
- Ale wróciłeś.
- Wróciłem, ale za późno - wzdycham.
- Najważniejsze, że wróciłeś Peter - mówię do niego jego prawdziwym imieniem. Otwiera oczy i przygląda mi się chwilę w ciszy.
- Dawno nikt do mnie tak nie powiedział- stwierdza. Uśmiecham się lekko.
- Jak chcesz mogę mówić tak do ciebie częściej.
- Mów. Będzie to zarezerwowane tylko dla ciebie - zamykam oczy, a uśmiech cały czas zostaje na mojej twarzy. To miłe, że możemy porozmawiać tak swobodnie, jakby nic się nie stało. Było mi to najwidoczniej potrzebne, a on sam jakby lekko się odprężył.
CZYTASZ
Pagan's Riders
AkcjaVictoria to dumna z siebie kobieta, twardo stąpająca po ziemi. Nie boi się wyzwań i wie, że jak coś postanowi, to dopnie swego i doprowadzi to do końca. Kobieta w końcu zaczyna układać sobie życie na nowo i spełnia swoje marzenie o wyjeździe i mie...