3. Żmija poskromiona

436 30 5
                                    

2024 słowa. Miłego czytania!



- Dalej nie wiem czy to dobry pomysł- mówi Taylor. Przyszłam do niego, aby przetransportował mój samochód. Jest moim maleństwem, którego nie chcę zostawić tutaj. Nawet tak, chcę mieć go przy sobie. Niestety Tay sądzi, że moja przeprowadzka nie jest najlepszym pomysłem. Tak jak Jenn, tylko ona już odpuściła. 

- Proszę?- robię maślane oczy i czekam na jego odpowiedź. Wywraca swoimi na moje zachowanie. Doskonale wiem, że jestem na wygranej pozycji. Nie odmówi mi. 

- Wiesz, że i tak się zgodzę - wypuszcza powietrzę z płuc. Śmieję się na jego reakcję i przytulam go mocno do siebie. Siedzi na krześle, więc musi to zabawnie wyglądać- Dobra, dobra bo mnie udusisz - śmieje się ze mnie. Puszczam go. 

- Dobra, to ja lecę. Papa!

 I wyszłam z jego gabinetu. Może nachodzenie go, w jego własnej firmie nie było fair, jednak nie żałuję tego.

Po Piętnastu minutach parkuję przed swoim mieszkaniem i wysiadam z samochodu. Jednak, gdy zastaję przed swoimi drzwiami mężczyznę, dobrze znanego mi mężczyznę, mój humor opada.

- Co ty tutaj robisz?- mój głos nie należy do przyjemnego. Cameron, czyli mój były narzeczony odwraca się w moją stronę, a jego blond włosy, ułożone do góry, lekko opadają. Uśmiecha się delikatnie w moją stronę i podchodzi chcąc mnie przytulić, jednak ja robię krok w tył - Co ty wyprawiasz? 

- Kochanie, chciałem z tobą porozmawiać - Zaczyna, ale już nie próbuje do mnie podejść. 

- Nie mamy już o czym - odpowiadam, nie zwracając uwagi na jego pieszczotliwe słowo- wyjaśniliśmy sobie wszystko. 

- To nie miało być tak. Nie chciałem zrywać naszych zaręczyn. 

- Ależ chciałeś- śmieję się bez humoru- Zakochałeś się w kimś innym. Już nie mówię nic o tym, że dzień prędzej również wyznawałeś mi miłość. 

- Vici- macham ręką. 

- To już nie jest ważne. Po prostu sobie odpuść  i zostaw mnie w spokoju. Wracaj do Megan.

Zaczynam otwierać drzwi do mieszkania. 

- Daj mi to wyjaśnić...- przerywam mu.

- To koniec. Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki - wchodzę do mieszkania. 

- To jeszcze nie koniec - mówi twardo. 

- A żebyś wiedział, że to już jest koniec - parskam. 

- Odzyskam cię!- krzyczy zza drzwi, ponieważ zamknęłam mu je przed nosem - Zapłacisz za to suko!

- Nie zdążysz. 

Wzdycham i podchodzę do walizki, która jest już prawie spakowana. 

W ogłoszeniach znalazłam piękny mały domek, w równie uroczym miasteczku. Gdy go zobaczyłam, od razu go kupiłam. 

Jutro mam lot do Georgii. To tam gdzie byłam na wyjeździe z przyjaciółmi i to właśnie tam wracam. 

Tak jak mówiła Jennifer. Moje marzenie w końcu się spełni. 

Miałam rozmowę o pracę. Telefoniczną, ale po przesłaniu im mojego CV, od razu się zgodzili i przyjęli mnie. 

Pensja nie jest taka sama jak w Phoenix, ale jest równie duża. Zwłaszcza, na tamte klimaty. 


Zapinam ostatnią walizkę i postanawiam się przespać. Jutro trzeba wcześnie wstać i zacząć nowe życie!

Pagan's RidersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz