10. Carter

393 25 2
                                    

Jak każdego poranka budziłam się przy brunecie, jednak dziś musiał wstać szybciej i pojechać odebrać dostawę osobiście. Minął miesiąc od poprzednich wydarzeń, a jeśli chodzi o stosunki z Peterem są bardzo dobre. W sumie można powiedzieć, że jak narazie jesteśmy zgraną "parą" i  wszystko się układa.

Dziś natomiast postanowiłam pospac sobie troszkę dłużej i wstałam dopiero po dwunastej.

Aktualnie śpiewam pod nosem w kuchni i robię na obiad steki, ponieważ przyda się więcej soczystego mięsa niż za zwyczaj.
Sama mam ochotę na kawał dużego steka, a Anne mnie poparła mówiąc "dzidziuś chce mięsa!" Tak więc przygotowuje danie dziś sama.

-Victoria? - odwracam się do Knife'a i uśmiecham się delikatnie do niego. Mężczyzna wydaje się lekko spięty, jednak nie komentuję tego. Każdy ma jakieś złe dni.

-Tak?

-Pagan chce żebyś pojechała do niego na obrzeża- marszczę brwi.

-Przecież nie miałam nigdzie jeździć.

-Tak, ale to sytuacja, w której potrzebna jest twoja obecność.

Kiwam głową rozumiejąc i mówię jednej ze starych, aby dokończyły obiad za mnie. Sam z uśmiechem staje przy kuchence i przekłada mięso.
Ostatnimi czasy, zaczęłam się dobrze z nią dogadywać, co bardzo mnie cieszy, ponieważ kontakt z nimi wszystkimi jest dla mnie ważny.

Wsiadam do samochodu i wyjeżdżam z posiadłości, od razu kierując się na obrzeża. Dalej jestem zdziwiona, bo Pagan zadzwonił do Knife'a, a nie do mnie. Jednak jako jego zastępca pewnie wie więcej.

Po piętnastu minutach zajeżdżam pod starą fabrykę i parkuję blisko chłopaków z klubu. Pagam odwraca się i zdziwiony marszczy brwi. Wysiadam z samochodu.

-Co ty tutaj robisz? - Co?

- Przecież kazałeś mi przyjechać - dziwię się i staję koło niego - Powiedziałeś Knife'owi abym przyjechała Peter- po chwili wytrzeszcza oczy. Patrzy na Jordana, który chyba pomyślał o tym samym, bo brat pochodzi do mnie i łapie za ramię, ciągnąć do samochodu.

-Odjeżdżaj jak najszybciej - warczy- To pułapka.

-Co? - mówię zaskoczona, a nogi ledwo mi się poruszają.

-Knife, musi być kolejną wtyką! Uciekaj Victoria! - Już mam otwierać drzwi, kiedy kilka terenowych samochodów i motocykli zajeżdża nam drogę. Zaczynamy się rozglądać zaskoczeni, a z jednego samochodu wychodzi Knife - Co się dzieje?!

- Oj Peter, Peter - cmoka jeden z mężczyzn. Z drugiego samochodu wychodzi Carter z cwanym uśmieszkiem- wpakowałeś się w niezłe gówno co? - śmieje się głośno. Po moim ciele przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Wszyscy jak za wyciągnięciem czarodziejskiej różdżki, wyciągają broń i celują w nowo przybyłych. Oni również nie próżnują i robią to samo. Ja jednak stoję w miejscu.

-Co to ma znaczyć Joel? - Pagan zwraca się do Knife'a jego prawdziwym imieniem.

-Wybacz mi Peter, ale oni mają moje siostry- nie wierzę. Nigdy nie spodziewałabym się, że to właśnie blondyn wbije mam nóż w plecy. Choć z jednej strony rozumiem. Jego rodzina jest zagrożona.

-Chodź do mnie kochanie - Carter wyciąga rękę. Robię krok w tył, a brunet chowa mnie od razu za swoimi plecami. Zdezorientowana lekko uderzam w samochód- Chyba nie chcesz, aby coś im się stało co?

- Nie dostaniesz jej - warczy Pagan i ściska jeszcze mocniej broń.
To się źle skończy.

-Jeśli pojedziesz z nami, Pagan i reszta nie ucierpią - delikatnie zwraca się do mnie Knife, ale ja po prostu stoję jak wryta. Nie wiem co się dzieje. Jednak odpowiedź jest prosta.

Pagan's RidersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz