3. You are so annoying!

295 20 0
                                    


PRZYPOMINAJKA
------------------------------------------------------------
-N-No bo dziś rano obudziły mnie śmiechy krzyki jakiś osób więc postanowiłem sprawdzić kto to. Ale gdy spojrzałem przez okno zobaczyłem tylko czyjąś nogę którą po chwili zniknęła za murem. Czyli da się ten mur jakoś przejść.... -odpowiedziałem mu, a ten spojrzał się na mnie z szeroko otwartymi ustami.
------------------------------------------------------------
<

Pov Tubbo>

-Trzeba to powiedzieć strażnikom! Oni mogą chciec cię zabić albo okraść!! -wiedziałem że to powie.
- Nie! Nie mów władzom. Oni nie chcieli nic zrobić.
-skąd wiesz?! -przez chwile zdawało mi się że usłyszałem w jego głosie zmartwienie. Albo martwił się o swoje życie albo o moje.
-Bo nic takiego nie mówili.
-A co takiego mówili w takim razie?
-śmiali się tylko, jeden z nich, bo drugi chyba gdzieś się zaklinował albo coś. - dodałem.

Mam nadzieję że on mnie zrozumie.
-ale to że się śmiali, i nie mówili nic złego nie znaczy że nic nie chcieli zrobić! Zrozum tu chodzi o Ciebie. -on na prawdę się o mnie martwił.
- Nie martw się o mnie. Gdyby chcieli coś mi zrobić, już dawno by to zrobili. W szczególności że nikt ich wtedy nie zauważył, oprócz mnie ale oni tego nie wiedzieli, a sami z siebie po prostu wyszli z ogrodu.

-Ale to nie możliwe żeby wyszli przez mur. -Wilbur się trochę uspokoił ale dalej nie chciał wierzyć w to że naprawdę nie chcieli mi nic zrobić. Przynajmniej tak mi się zdaję.

- No to w takim razie jak z tąd wyjdziemy? - Powiedział po chwili ciszy.
-Spójrz. -jako iż byliśmy akurat w tym samym miejscu gdzie słyszałem chłopaków rozejrzałem się trochę i spojrzałem na mur, był trochę opsypany w niektórych miejscach i dało się po nim wspiąć.

Zacząłem się wspinać po murze. Ledwo dasięgnąłem do końca muru.
-Ty naprawdę jesteś niski. -mówił do mnie z dołu wyższy ode mnie chłopak.
-Przestań gadać, tylko wchodź. -powiedziałem zsuwając się po murze z drugiej strony.

-Tylko uważaj żeby sie nie połamać.
-nie bój sie to że jestem przyszłym królem nie znaczy że leżałem tylko w łóżku i nic nie robiłem. Też się uczyłem nie tylko nauki ale też sztuki walki.-denerwało mnie to powoli.
-no dobrze ja się tylko chce upewnić że nic Ci nie jest, no. - Powiedział tak samo zjeżdżając po murze.

- Ale sie cieszę! Tutaj jest tak pięknie!! -ponieważ my uciekliśmy tyłem zamku to wyszliśmy prosto do wielkiego lasu.
-ciesze się że Ci się podoba ale...
-no nie, ale co? - pewnie jakieś zasady wymyśli.

-Po pierwsze, masz trzymać się mnie.
Po drugie, trzymaj się mnie.
Po trzecie, musisz się trzymać mnie.
-Te wszystkie punkty są takie same.-uświadomiłem mu.
- Tak, bo tylko tego masz przestrzegać. A nie! Jeszcze jedno. Jak kogoś spotkamy, to ty nie jesteś księciem a ja nie jestem twoim strażnikiem. Okej? -Myślę że to nie są ciężkię zasady więc.
-Okej! Zrobię wszystko żeby tylko pochodzić i pozwiedzać świąt poza murami.

- No to idziemy! W świat! -krzyknął Wilbur, myślę że też się cieszy że wyszliśmy poza mury.

Szliśmy tak może z godzinę a ja cały czas gadałem. Jakie to jest piękne, jakie to jest wspaniałe, jakie to jest...prawdziwę. Tak na prawdę siedząc ciągle w zamku czułem się beznadziejnie.

Gdy Wilbur zaczął coś opowiadać i gestykulował śmiesznie rękami, ja wpadłem na pomysł. Zwolniłem trochę tempo a Will był tak przejęty swoją przygodą że nie zauwarzył że mnie nie ma.

A Niby Zwykłe Koty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz