PRZYPOMINAJKA
~~~
-to dla ciebie Tubbo... -powiedział sam do siebie i przycisnął przycisk.
~~~Czekałem już tylko na wybuch...lecz nic takiego nie nastąpiło. Rozejrzałem się i przegrzebałem ziemię w której był proch który by spowodował wybuch. Nie było go. Ktoś musiał go znaleźć! Ale jak? Chodziłem nerwowo w kółko aż w końcu sobie przypomniałem o przyjacielach. Szybkim i nerwowym krokiem ruszyłem w stronę Manburgu nie zwracając uwagi na rozkaz Jschlatt'a. Rozglądałem się nerwowo po okolicy. W końcu nie wiem czy Tubbo żyje...
W końcu zobaczyłem ich lecz w towarzystwie króla Manburgu oraz Techno. Tubbo wszystkiemu bacznie się przyglądał a reszta się kłóciła.
-o co chodzi!? -no głupio że zapytałem bo doskonale wiedziałem o co chodzi a w moim kierunku zostało posłane tylko dziwne spojrzenie Toby'ego.
-Techno. -Jschlatt szeptał coś do ucha różowo włosego. Wiedziałem że coś kombinuje, ale też wiedziałem że gdyby Schlatt chciał aby Blade zaatakował, chłopak by to zrobił. Oprócz poszkodowanego bruneta nikt mnie nie zauważył.
-Teraz. -powiedział już stanowczo do Techno i zaczął uciekać lecz nie wiedząc że ja jestem za nim prawie we mnie wpadł.
-EJ! -Krzyknął Ranboo w stronę uciekającego bruneta.Stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Technoblade również zaczął biec chowając miecz do pochwy.
Cała nasza czwórka stała i się na siebie parzyła.
-Co tu się właśnie...
-Odjebało. -Dokończył Tommy po Ranboo.
-Czy oni się nas wystraszyli? -zapytałem z niedowierzaniem.
-chyba tak. Ale lepiej wracajmy do Pogtopii aby znów nie przyszli i nas nie zaatakowali.
-Co to Pogtopiia? -spytał Boo.
-Jesteś z nami? -zapytał Tubbo. Ranboo odrazu rzucił szybkie 'tak'.
Toby spojrzał się na mnie z pytającym wyrazem twarzy. Po chwili każdy już na mnie patrzył. Wiedziałem o co chodzi wiec kiwnąłem głową na tak.
-To jest nasz nowy dom. (EJ POMOCY. PRZYPOMNIAŁ MI SIĘ TEN PROGRAM W TELEWIZJI "Nasz Nowy Dom" XDDD ~Autorka)
-Powiedział Tom wyprzedzając niskiego.~~~
<Pov Trzecia osoba>-Może ustalmy kto będzie chodził i sprawdzał co się dzieje w Manburgu— Ah yyy znaczy.. tam. -To już kolejny raz gdy Wilbur tracił na wszystko ochotę po usłyszeniu słowa ''Manburg'' bądź ''L'manburg''. Stanął w miejscu i zaczął się wpatrywać głucho w jeden punkt nie zwracając uwagi na to co się dzieje wokół niego. Po nocach nie spał. Praktycznie nic nie jadł i prawie w ogóle się nie odzywał.
-Ty i Tommy będziecie chodzili. -Blondyn wskazał na Ranboo i najmłodszego chłopaka z całej okolicy. Wszyscy spojrzeli na siebie z lekkim zdziwienie i ucieszeniem że Will odezwał się tak po prostu, sam z siebie.-Tak jest, kapitanie. -zaśmiali się lekko i ruszyli w celu powęsznia trochę w Manburgu.
-Jak się czujesz? -zapytał się William Tubbo.
-Ja? Dobrze.
-Jak tam z rodzicami? Nie tęsknisz za nimi? -zadał pytanie na które doskonale znał odpowiedź ale miał potrzebę rozmowy z kimś.
-Doskonale znasz moją relacje z nimi. Oczywiście że nie tęsknie. -dodał Po chwili brunet spoglądając z uśmiechem na Wilbura.
-To ja cię powinienem o to zapytać. Hah..
-U mnie wszystko dobrze.
-mhm na pewno. Koleś! Z kilometra widać że coś się dzieje. Ja doskonale wiem o co ci chodzi. Ale masz nas.... -niski brunet przytulił wysokiego na metr i 95 centymetrów chłopaka. Will poczuł się trochę lepiej. Ale czy to napewno koniec? Odpowiedź jest prosta. Nie. Wilbur nie odpuści tak łatwo. Po prostu chce się wzmocnić psychicznie. Lecz wychodzi mu to na gorsze...~~~
Po około godzinie czekania na Tom'a i Mark'a Toby wraz z Willem spacerowali sobie po Pogtopii i wspominali dawne czasy. Wilbur poczuł się lepiej. Już nie wyglądał jak duch. Ciągle się z czegoś śmiał i znajdował różne tematy do rozmowy z młodszym przyjacielem.
< U Tommy'ego i Ranboo>
Chłopaki szli szczęśliwie do Pogtopii z dobrymi nowinami. Byli w 100% pewni że Wilbur ucieszy się i uroi kilka łez. Podchodząc do wcześniej wymienionego miejsca, zobaczyli Tubbo i Wilbura siedzących na trawie i śmiejących się.
-Myślisz że mu się polepszyło? -zapytał blondyna Ranboo.
-No tak! Nie widzisz jak się śmieję? -blondyn wskazał palcem na Wilby'ego.
-HEJKA CHŁOPAKIIII! -Wykrzyczęli razem podchodząc do nich i po chwili również dosiadając się.
-Macie jakieś nowiny? Coś złego? Dobrego? -Tubbo usiadł na swoich kolanach.
-Dobrego!
-No to ja słucham!-Odezwał się Will
-No toooooo. PAM PAM PAAAM~ -Zaczal przedłużać Tommy.
-O jezu Tom. FUNDY JEST Z NAMI! -Wykrzyczał uradowany Slender boy. Wilbur spojrzał się na nich z niedowierzaniem.
-Ale jak to? -zapytał Tubbo za Wilbura który ledwo co oddech łapał ze szczęścia.
-TAK TO
-Tommy zachowuj się. Fundy wszystko notował. Dosłownie WSZYSTKO. -Oznajmił NORMALNIE Ranboo, bo dla Tom'a się to nie udawało.
-Naprawdę?! -Dla Wilbura udało się wydac tylko pisk.
-NO TAKKKK. -Krzyknęli już wszyscy we trzech do Wilbura. Łzy powoli napływały do jego oczu. Cieszył się.~~~
Chłopaki postanowili zaprosić do siebie Fundy'ego i wytłumaczyć sobie zaistniałą sytuację. A potem. No właśnie, potem się zabawią. Wilbur sam poszedł do Manburgu, chciał podczas drogi powrotnej do Pogtopii porozmawiać z nim sam na sam. (Szczerze? Nie mam pojęcia jak stworzyć ich rozmowę więc po prostu to pominę hah. ~Autorka)
Wilbur wspiął się po murze i po kryjomu przejrzał okolicę. Jego syn siedział w małym ogrodzie czytając książkę.-Fundy...? -Wilbur przełamał się i zeskoczył z budynku do syna.
-Agh! Yy Wilbur? Co ty tu robisz? -Wilbur? Przecież Fundy nigdy tak się do ojca nie zwracał co zdziwiło trochę Williama.
-Synu. Możemy porozmawiać?
-Tak. O czyn chcesz porozmawiać?
-Chciałbyś może pójść razem ze mną do Pogtopii? Po drodze porozmawiamy sam na sam. Tutaj ciągle czuje się obserwowany. -oznajmił Will a Fundy się zgodził.~~~
Syn wraz z ojcem szli spokojnie omawiając to dlaczego Fundy zrobił tak aby wyglądało że zdradził L'manburg. Wilbur czuł się szczęśliwy. Jego syn wraz z nim szli do jego domu.
-Tato?
-Tak?
-Co to ta cała Pogtopia?
-Pogtopia to dom mój, Tommy'ego, Ranboo, Tubbo, Niki i Jacka.( na śmierć zapomniałam o Niki i Jacku :( ~Autorka )A wcześniej jeszcze Techno ale po tym jak chciał zabić Tubbo chyba raczej nas zdradził.Szczęśliwy Wilbur pomachał do przyjaciół którzy najwidoczniej grali w karty na zewnątrz.
-Hej Fundy! -krzyknęła cała gromadka przyjaciół. Wilbur wiedział jedno."To nie koniec"
1024 słów
Hola!
Dziś rozdział szybciej ponieważ mi się nudziło :|
Nie wiem ile dokładnie jeszcze zostało rozdziałów do końca ale jeszcze z jakiś tydzień? Albo nawet 3/4 dni? Nie mam pojęcia.
Bay <3
![](https://img.wattpad.com/cover/285833049-288-k318617.jpg)
CZYTASZ
A Niby Zwykłe Koty.
Short StoryKsiążę Tobias Smith ma ciężkie życie. Jego rodzice, czyli Król i Królowa, zostali zmuszeni by wziąć ślub i mieć dziecko, przez co Toby był nie kochany. Toby był niskim człowiekiem chociaż jego rodzice byli dość wysocy. Miał jasno czekoladowe włosy i...