23. Wizyta w lesie

81 4 1
                                    


PRZYPOMINAJKA
---------------------------------
Powoli dochodziliśmy już na miejsce. Po drodze zgarnęliśmy ze sobą wszystkich. Dosłownie wszystkich. Nareszcie. Moim oczom ukazał się biały pojazd.
---------------------------------

-mówiłem że was nie wkręcam? -powiedział blondyn przechylają. Maskę bardziej na bok.
-Tylko teraz kwestią tego jest to czy tam jest. -wszedłem do vana jako drugi ponieważ pierwszą osobą która się tam znalazła był zielonooki blondyn.

Faktycznie. Znajdował się tam Jschlatt. Był totalnie pijany i dodatkowo czymś jeszcze popijał.
Ale chwila? Przecież to może być pułapka! Skoro Dream przyprowadził wszystkich w jedno miejsce z łatwością może nas zabić.

Wszyscy patrzyli na już z pewnością byłego króla, który próbował coś powiedzieć lecz ilość alkoholu mu w tym przeszkadzała. Ciągle coś bełkotał pod nosem, każdy próbował rozgryźć co on mówi lecz nawet i ja tego nie rozumiałem.
-Jesteś jebanym alkoholikiem! -rzucił w jego stronę Quackity.
-Chciałeś mieć państwo tylko dla siebie aby je potem zrujnować! -Krzyknął ktoś z tłumu.
-Nie jesteś już dla nikogo potrzebny. -Powiedział odziwo ze spokojem Dream.

I w tej chwili stało się coś. Coś czego się nikt nie spodziewał.

Pijany Schlatt złapał się w miejsce w którym powinno być serce. (Lecz on takiego nie posiadał) I z trudem łapał oddech. Dostał zawału z nadmiaru alkoholu. Nie dziwię się. Wypił 4 butle, i to sam.
-KOCHANI WYGRALIŚMY!! -Krzyknąłem uradowany do całego L'manburgu.

L'manburgu. Jak to pięknie brzmi.

Wszyscy zaczęli krzyczeć i wiwatować.

~~~

<Pov trzecia osoba>

Minęło kilka tygodni od śmierci Jschlatt'a. Wszyscy się cieszyli z zaistniałej sytuacji.

Dream Team I L'manburg żyli w zgodzie mimo tego co się działo przez te ostatnie kilka miesięcy. Technoblade znowu gdzieś zniknął i nikt nie wiedział gdzie jest. Normalka.

<Pov Tommy>

Jak co wieczór siedziałem z Wilbur'em w celu 'ploteczek'. Ciągle się śmialiśmy i dogryzaliśmy sobie. Do chwili kiedy nie zapytał:
-powiedz Tommy jak ci sie układa z Toby'm i Slender Boy'em? -w głębi siebie przeklinałem teraz Willa za to pytanie jednak zachowałem to dla siebie.
-Ahhh. Ciągle coś robią razem, zapominając tym samym o mnie! Nawet nie pytają się czy chce z nimi iść na durny spacer jak gdzieś wychodzą. -wydusiłem z siebie. -Czuję się źle z myślą że o mnie zapominają i lepiej bawią się w swoim towarzystwie... -dodałem o ton ciszej. Wilbur spojrzał na mnie i uśmiechnął się smutno.
-słuchaj Tom. Może zaproś ich dzisiaj wieczorem na spacer gdzieś po lesie? -To w sumie nie jest taki zły pomysł.
-czemu ja na to wcześniej nie wpadłem? Aghhh! -poderwałem się z podłogi I kierowałem się w stronę wyjścia z komnaty.

-Tylko na wilki tym razem uważajcie! -Krzyknął mi Wilby gdy już byłem za drzwiami.

-CHLOPAKI! -zawołałem Ranboo i Tubbo. Wszedłem do pomieszczenia. Tubbo coś malował a Ranboo czytał książke.
-Hej tommy! -Krzyknął Toby zerkając na mnie.
-Ranboo od kiedy ty czytasz?? Tubbo znowu malujesz pszczoły? przecież masz takich malunków z 10! Aleeeee ja nie w tej sprawie. Idziemy dzisiaj na spacer. Razem. We trójkę. Wiecie Bench trio i tak dalej. Heh. -Spojrzeli się na mnie zdziwieni.

-Jakie Bench trio? -ah kolejni.
-Bench trio to ja Ty i Tubbo. -Odpowiedziałem dla Boo.
-Wszyscy tak na nas teraz gadają. Fundy to wymyślił. -dodałem łapiąc ich za ręce. Pociągnąłem ich w stronę wyjścia z zamku.
-Ej ej ej. -Odezwał się Ranboo który prawie się wywrócił. Zaśmialiśmy się wszyscy. Znowu razem. Gdybym tylko wpadł na ten pomysł wcześniej.

~~~

-Idziemy się przejść do naszego starego domku Boo? -zapytałem chłopaka.
-czemu nie? Dawno tam nie byliśmy. -Odpowiedział mi.
-No to na 3.
-Ahh Tommy co ty masz z tym odliczaniem? -Zapytał się Tubbo.
-Tak jest lepiej.
-1 2 3! -I ponownie zmieniliśmy się w koty. Biegliśmy szczęśliwie do wcześniej wymienionego miejsca.

Okazało się że jednak byliśmy dalej niż nam się zdawało więc zwolniliśmy i już normalnie szliśmy. No prawie bo zamiast iść po ziemi, to my skakaliśmy z gałęzi drzewa na kolejną gałąź.

W oddali było już widać nasz stary dom. Mimo tego że ni byliśmy w nim od chyba 6 miesięcy to nie wyglądał tak źle.
-Hm myślałem że będzie gorzej. -potwierdził moje myśli Toby. Podeszliśmy do skromnej chatki zmieniając się w ludzi.
-Emm Boo zostawiałeś otwarte drzwi? -w tej chwili zauważyłem że drzwi są wywarzone.

-Nie sądzę żeby zrobiły to zwierzęta. -Boo przyjżał się uważnie drzwiom. Tubbo wszedł do środka a ja z Ranboo przyglądaliśmy się domku z zewnątrz. Nagle usłyszałem Trzask w domu, a zbudynku wybiegł jak poparzony Toby. Spojrzałem zdziwiony na chłopaka a ten miał łzy w oczach. Czym prędzej do niego podszedłem.
-Hej Toby, co się stało? Wystraszyłeś się czegoś? -zapytałem z troską.
-T-tam je-jest. Zobacz... -wskazał placem w głąb chatki. W tym momencie podszedł do nas Boo. Tubbo momentalnie podszedł do nas i za nami stanął.

Uchyliłem drzwi wchodząc do domu. Zatkało mnie. Wszystko było zniszczone. Ale to co najbardziej przykuwało uwagę to napisy 'Tobias' 'Wiemy że tu byłeś Tobiasie' 'Król Tobias' 'nie myśl że uciekniesz od swojego obowiązku' 'znajdziemy cię'

-Uciekamy z tąd. -powiedziałem stanowczo dosłownie wybiegając z chaty.
-Ale o co chodzi!? -Zapytał już zirytowany tą sytuacją Slender Boy.
-Oni m-mnie szu-kają. -Odpowiedział mu Toby.
-Ale jak to?
-Tak to! Musimy już z tąd iść. -Powiedziałem po raz kolejny.

Skierowaliśmy się w stronę L'manburgu.
-Co tam było napisane?
-No że Oni go znajdą i że wiedzą że tam był. -Odpowiedziałem za zmęczonego i wystraszonego tą sytuacją Tubbo. Brunet ciągle się rozglądał po okolicy i był rozkojarzony. Prawdopodobnie bał się że faktycznie dalej go szukają. Ja w to wątpię ale nie znam ich. Może I faktycznie go szukają?

Gdy doszliśmy do domu Tubbo, Ranboo I ja poszliśmy do przyjaciół i opowiedzieliśmy i tą dziwną sytuację. Po raz pierwszy od dawna spędziłem cały dzień z przyjaciółmi.

1021 Słów


A Niby Zwykłe Koty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz