Weird Feeling

755 65 51
                                    

(POV GEORGE)

Wszedłem do domu, zamykając za sobą jak najciszej drzwi. Ściągnąłem kurtkę i buty, wchodząc niepostrzeżenie do salonu, w którym jednak przebywała moja rodzina, która widząc mnie głośno odetchnęła.

-Cześć.. - powiedziałem cicho, wiedząc co za chwilę się zacznie.

-Cześć synku. - także szepnęła matka, aby dodać mi otuchy.

-Nie było cię przez 5 godzin, a nagle wracasz i mówisz najzwyczajniej w świecie 'Cześć'?! - zaczął drzeć się ojciec.

-Tato daj mu spokój. - powiedziała stanowczo, lecz dosyć cicho Lily.

-Ty się lepiej smarkulo nie odzywaj! - krzyknął, podchodząc do niej gwałtownie.

-Nie nazywaj jej tak pojebie! To twoja córka kurwa, masz czelność ją tak nazywać, naprawdę? - zapytałem z głupkowatym uśmiechem na ustach.

Mężczyzna do mnie podszedł i uderzył z otwartej ręki w twarz.

-Dzięki mnie, nie trafiliście jeszcze do domu dziecka, widząc jak wasza matka zarabia. - wypalił, patrząc się prosto w moją stronę.

Nie powiem, zabolały mnie słowa jak i rękoczyn, które wykonał mój ojciec, lecz w tej chwili już mało mnie to interesowało. Uśmiechnąłem się szczerze do taty, który zdziwił się nieco moją reakcją.

-Wolałbym mieszkać w domu dziecka, niż z takim zjebem, który se dzieci zrobił, żeby je teraz wyzywać i bić. Dziadek na pewno był by dumny. - wiedziałem, że nie lubił, jak kto kol wiek wspominał jego ojca, więc to uczyniłem, szczerząc się na własne słowa.

Stojący przede mną, zaniemówił. W sumie jak reszta rodziny.

-Wynoś się. Masz 17 lat gówniarzu. Przecież sobie poradzisz, prawda? - także się uśmiechnął.

Bez reakcji, po prostu wszedłem po schodach na górę, kierując się w stronę pokoju.

Łzy naleciały mi niekontrolowanie do oczu. Nie było mi żal siebie. Właściwie, to jedyne co podtrzymywało jak kol wiek moją psychikę to siostra, która wiem, że nie poradzi sobie sama z mamą przy ojcu.

Byłem szczęśliwy, że nie robił im nic, ponieważ to ja zwracałem na siebie jak największą uwagę. Ale teraz? Co się może im stać? Bałem się o dziewczyny.

Wyjąłem torbę, zaczynając się pakować. Parę ubrań, przy czym dwie piżamy. Ładowarka, powerbank, laptop itp. Uznałem, że komputer może mi się przydać, aby rozpocząć jakąś pracę. Bielizna i różnego typu środki higieny osobistej, także tam się znalazły.

Zasunąłem zamek, od torby, gdy siostra wparowała mi do pokoju.

-Nie zostawiaj mnie George. - powiedziała cała zalana łzami i rzuciła mi się na szyję.

Mocno przytuliłem blondynkę. Staliśmy tak dobre parę minut, aż nie zaproponowałem, abyśmy usiedli.

-Słyszałaś co ojciec gadał, muszę stąd wyjść. Z tego co wiem, niedaleko twojej szkoły mieszka mój nowy, dobry znajomy Karl. Zobaczymy, czy będę mógł u niego zostać do czasu aż nie zbiorę pieniędzy na własne mieszkanie. Sądzę, że się zgodzi. Zbiorę kwotę i kupię mieszkanie, a ty się do mnie z mamą wprowadzisz. Co ty na to? - zapytałem, sam nie wierząc w swoje słowa.

-Mhm.. wierzę ci, pamiętaj. Kocham cię brachu. - oznajmiła, tuląc cię w mój tors.

-Ja ciebie też siora, czas na mnie. - wybełkotałem ze smutnym uśmiechem.

Założyłem torbę na ramię, wychodząc z pokoju, a Lily za mną. Zeszliśmy na dół. Mama była cała zapłakana, a tata? Uśmiechał się, naprawdę szczerze. Odwzajemniłem uśmiech, aby go lekko zdezorientować i nie żegnając się z nikim, wyszedłem. 

My drug? His smile. [PL, DNF] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz