The Criminal Became a Help

757 58 70
                                    

Weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy ubierać buty.

-Może pójdę z wami? -zapytał niespokojnie blondyn.

-Nie, poradzimy sobie. - mimo, że zdążyłem polubić nieco chłopaka, dalej czułem od niego jakąś wyższość, którą ja także chciałem mu udowodnić? Sam nie wiem.

Siostra tylko spojrzała na mnie złośliwie.

-George, wiesz, że jeśli znowu zaczniesz się z nim bić, to nie dasz rady, tak jak przed szkołą. - oznajmiła ostro, spoglądając także na dream'a.

-Zaatakował cię przed szkołą? - dociekał, łapiąc mnie za ramię.

Spojrzałem na niego, trochę się krępując. Wiedziałem, że jeśli sytuacja się powtórzy, nie poradzę sobie.

Cicho mruknąłem, na znak, że się nad czymś zastanawiam. Po chwili, przypomniałem sobie, o scyzoryku, który zawsze trzymałem w swojej ulubionej bluzie, którą ze sobą zabrałem.

Szybko skierowałem się w stronę torby, znajdującej się w moim tymczasowym pokoju. Wyjąłem przedmiot, wkładając go do kieszeni i wróciłem do czekających.

Zauważyłem, że zielonooki ma już na sobie buty oraz kurtkę i spojrzałem złośliwie na siostrę.

-On idzie z nami. - powiedziała stanowczo.

-W czym nam niby pomożesz? - zapytałem oschle.

-Nawet się nie spodziewasz, jak dużo umiem. - zaśmiał się cicho.

-Pff.. - prychnąłem.

-W takim razie jaki masz plan? - zapytała blondynka.

Wyciągnąłem z kieszeni bluzy ostry przedmiot, dając do zrozumienia, że nie mam zamiaru walczyć na pięści w razie takiej potrzeby. Mina siostry zalała się żalem i niepewnością, za to wyższy lekko się uśmiechnął.

-Idziemy? - spytałem, także się szczerząc.

Nie czekałem długo na odpowiedź,  ponieważ młodsza, po prostu otworzyła drzwi, wychodząc. Uczyniłem to samo, chłopak także i zamknęliśmy za sobą drzwi.

Nasz kierunek objął najbliższy przystanek. Przejrzeliśmy rozkład jazdy. Autobus miał być tu za niecałą minutę.

Nie zdążyliśmy się nawet obejrzeć, gdy wspomniany pojazd podjechał. Wsiedliśmy do niego.

Wszystkie miejsca były zajęte, cały autobus był przepełniony. Złapaliśmy się rączek zawieszonych u góry, a młodsza dała znać, że idzie kupić bilety u kierowcy oraz je skasować. 

-Dlaczego się tak narażasz? Nie rozumiem cię. Wszędzie gdzie coś się dzieje, tam cię widać. - powiedziałem po chwili, patrząc na blondyna.

-Czy nie warto się narażać, dla dobra innych ludzi? Co mi z  samego siebie, jeśli mogę uratować bądź wspomóc innych. - odrzekł, także na mnie patrząc.

Chwilę się na siebie gapiliśmy, dopóki pojazd nagle nie zwolnił i zatrąbił. Dosyć mocno się wystraszyłem i puściłem rączkę, wpadając przy tym na Dream'a.

-Sory. - rzuciłem w jego stronę, chcąc puścić się trzymadła i wrócić na miejsce, lecz inna dłoń mnie zatrzymała.

-Luz. Jakiś pojebany kierowca. Zostań tu już bo jeszcze rąbniesz o jakiś przedmiot głową i będzie. - wyjaśnił, przyciągając mnie bliżej za ramię.

Kierowca był niespokojny. Co chwila można było usłyszeć niepokojące trąbienie i nagłe hamowanie. Przybliżyłem się bardziej do Claya, a przez kolejną nagłą zmianę prędkości, zderzyliśmy się torsami.

My drug? His smile. [PL, DNF] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz