Wsiedliśmy do auta należącego do Willbura i pospiesznie odjechaliśmy.
-Gdzie mam jechać? - spytał okularnik wiedząc, że Dream opracował już cały plan.
-Na Belle Isle. - spokojnie oznajmił.
-Tak daleko? - dopytywał, aby się upewnić, a zielonooki tylko przytaknął.
-Jak my go zabijemy? - rzucił najzwyczajniej Alex.
-Jak? Wsadzisz w niego prochy, a potem go powiesimy na jakimś losowym drzewie. W każdym razie, na pewno do niego po prostu nie strzelimy. Musimy upozorować samobójstwo. - założył ręce wyższy.
-Rozumiem, że potrzebujemy rękawiczek? Specjalnie je wziąłem. - oświadczył Sapnap.
Sap Will Alex Clay Gnf
-Yo.
-Czekaj, czekaj. Ja mam mu ten pysk śmierdzący otwierać i wsadzać narkotyki? Czy ja dobrze zrozumiałem? - ocknął się nagle i oburzył meksykanin.
-Dokładnie. - zaśmiał się blondyn.
-Ja mogę zostać w aucie? - spytałem z cichą nadzieją.
-Wolałbym żeby nie. - oświadczył ten sam.
-Dlaczego?
-A jak ci się coś stanie? George. Nie musisz na to patrzeć, ale chciałbym mieć cię na oku.
-Mhm.
Po niecałej godzinie dojechaliśmy nad jezioro i wysiedliśmy z ciemnego pojazdu.
Chłopacy wyjęli z bagażnika omdlałe ciało barmana i skierowaliśmy się do drewnianego, małego domku, który znajdował się pomiędzy kilkoma drzewami.
Budynek wyglądał na długo nieużywany i nieodwiedzany. Weszliśmy przez dziurę w deskach.
-Ok. Wkładaj mu to, a my z Nicolasem przygotujemy resztę. - podał woreczek z proszkiem Alexowi i zajął się z niższym zaczepianiem liny na suficie.
Ja w tym czasie oparłem się o prowizoryczną, drewnianą ściankę a zaraz obok Will. Przyglądaliśmy się sytuacji.
-Skąd tyle o mnie wiesz? - spytałem w końcu. Strasznie chciałem się tego dowiedzieć.
-Byłeś początkowo naszym celem. Gdyby nie Karl i wasza początkowa znajomość, już byś nie żył. - westchnął. -Potem Clay i jego miłostki. Ale, polubiłem cię i cieszę się, że jednak żyjesz. - dodał.
-Dziwi mnie to, jak jest do dla was normalny temat. Zabijanie ludzi. - chciałem utrzymać spokój w głosie.
-Nigdy nie chciałem należeć do takiej grupy ludzi. Ale problemy związane z hejtem na moją muzykę spowodowały, że chciałem brać, a potem nie było odwrotu. - przymknął oczy.
-Przykro mi. - przyznałem.
-Nie no. Lubię ich. Wiem, że mi pomogą jeśli będzie taka potrzeba, ale stresuję się tymi wszystkimi zleceniami. Tylko to źle na mnie wpływa.
Nastała chwilowa cisza.
-Twoja muzyka uratowała mi życie jakiś rok temu. - szepnąłem. Brunet popatrzył na mnie pytająco. -Zacząłem cię wtedy słuchać, gdy miałem załamanie i zamiar skoku. Jednak.. gdy usłyszałem słowa jednej z piosenek, poczułem, że jest jakiś sens. Sens tego wszystkiego.
Piosenkarz położył dłoń na moim ramieniu.
-Porozmawiamy o tym kiedyś. Tak.. szczerze. Widzę, że mamy dużo wspólnych tematów.
CZYTASZ
My drug? His smile. [PL, DNF] ✅
FanfictionGeorge, chłopak z zaburzeniami psychicznymi, przeprowadza się wraz z rodziną na Florydę. W nowej szkole poznaje swojego nowego najlepszego przyjaciela, który jak się okaże, miał dużo za uszami. !!!TW!!! krew / przekleństwa / 18+ !!OKŁADKA NIE MOJA!!