Rozdział 21 :)

919 75 8
                                    

Moje powieki robiły się coraz cięższe, ale ze wszystkich swoich sił próbowałam utrzymać je w górze. Chciałam wiedzieć jak skończy się ostatni film z naszego maratonu.
Szczerze powiedziawszy chyba tylko ja jako jedyna wciągnęłam się w historię bohaterów bo reszta poprostu zasnęła albo się ulotniła jak w przypadku Kendall i Jaia.

Luke zwisiał głową w dołu z kanapy i słodko pochrapiwał i nie...nie mogłam odpuścić zrobienia mu zdjęcia... Beau, który zdecydował się wcześniej do nas dołączyć zwinął się w kłębek na fotelu i wtulił się w poduszkę. Krócej mówiąc widok, który rozpościerał się obok mnie był z lekka komiczny.

Chętnie dołączyła bym się do tej dwójki braci i zapadła w głęboki sen, ale świadomość, że w tym samym budynki znajduje się Jai powstrzymywała mnie od tej myśli. Sama nie wiem dlaczego, ale już nie mam siły na rozumienie mechanizmu mojego mózgu.

Pójście do domu wydawało się o wiele lepszym pomysłem niż zostanie tutaj. Nie było to naj mądrzejsze, ale gdy wyobraziłam sobie jak leżę na moim własnym miękkim łóżeczku to nie było już odwrotu.
Była jakaś druga nad ranem więc i tak za kilka godzin będzie świtać. Gdybym tu została istniało by ryzyko, że zostanę obudzona przez dźwięki wydobywające się z sypialni Jaia i mam nadzieję, że wiecie o czym mówię. Na samą myśl w mojej głowie pojawił się obraz szkolnej łazienki gdzie byłam świadkim jak Brooks zabawiał się z moją kuzynką. Ten obraz nadal mnie prześladywał i za każdym razem robiło mi się niedorze tak jak i w tym wypadku.

Wracając do rzeczywistości to gdy udało mi się po cichutku ubrać buty bezszelestnie wyślizgnęłam się z domu Brooksów. Na niebie połyskiwał księżyc w asyście wielu gwiazd. Uwielbiałam nocne niebo, ale raczej nie był to odpowiedni moment na rozczulanie się nad pięknem natury.

Wdychając chłodne powietrze pokonałam parę metrów oddalając się od posesji, ale zaraz usłyszałam za sobą głos, którego wcale nie miałam ochoty słyszeć.

-Olivia gdzie ty do cholery idziesz?! Jest środek nocy!

Nie obracając się za siebie nadal szłam w wyznaczonym przedtem kierunku. Dlaczego to on musiał zauważyć, że wyszłam?! Moje szczęście jak zawsze z resztą mi oczywiście dopisuje.

Nagle przedemną wyrosła postać, którą oczywiście był Jai, który chyba nie zrozumiał, że skoro nawet nie zaszczyciłam go spojrzeniem to nie chcę z nim rozmawiać.
Próbowałam go wyminąć, ale on ciągle zagradzał mi drogę. Stanęłam zrezygnowana bo już miałam dosyć tej całej gry.

-Czy ciebie popieprzyło?! Wiesz jakie to miasto jest niebezpieczne nocą!?

- Skonczyłeś?- zapytałam ze znudzeniem.

Chłopak jedynie westchnął zirytowany na moją wypowiedź.

Nie tracąc czasu ponowiłam swój marsz bo z każdą kolejną minutą coraz bardziej miałam ochotę położyć się na chodniku i zasnąć.

- Co ty robisz?- odezwałam się po chwili do bruneta, który zaczął iść obok mnie.

- Chyba nie masz ochoty znowu paść ofiarą jakiegoś pedofila?

Na jego słowa momentalnie się zatrzymałam. Tego było już za wiele nawet jak na niego. W moich oczach pojawiły się łzy na wspomnienie tamtego wydarzenia. Każdy brutalny dotyk...każdy pocałunek ze strony tamtego... Po moich policzkach zaczęły płynąc łzy, których tak bardzo nie chciałam.

- Liv, ja przepraszam ja...

- Odejdź!- warknęłam do niego przez łzy.

- Olivia ja przepraszam. Nie myślałem co mówię...

- Czego nie rozumiesz w słowie "odejdź" co?!

Chlopak bez ostrzerzenia podszedł i złapał mnie za ramiona.

- Co mam do cholery zrobić byś w końcu przestała postrzegać mnie jako największego dupka na świecie?!- wykrzyczał. - Ja naprawdę nie wiedziałem co mówię.- dodał po chwili już ciszej.

-Poprostu zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam nadal nie dając za wygraną.

Nie chciałam się juz kucić a tym bardziej w takim stanie. Jestem jeszcze bardziej zmęczona moim nagłym wybuchem płaczu i nie jestem w stanie jeszcze układać normalnych zdań bo jedynym celem mojego mózgu jest spanie i zapomnienie o obrazach przeszłosci, które zostały przywołane.

Poczułam ręce oplatające moje ciało, które po chwili oderwało się od ziemi.

- Jai co ty do chol...

- Ciii... Przecierz widzę, że ledwo stoisz. Może i nadal w twoich oczach jestem skończonym kutasem, ale pozwól mi chociaż zanieść ciebie bezpiecznie do domu.

Nic już nie odpowiedziałam. Nie bylo nawet sensu się sprzeciwiać bo ten dupek i tak by mnie nie puscił. Nadal pamiętam jakie słowa opuściły jego usta kilka sekund temu i z pewnością mu tego nie zapomnę, ale teraz byłam już tak zmęczona, że nie liczyło się już nic oprócz snó, którego tak bardzo pragnęłam.
Nawet już nie pamiętam kiedy zasnęłam.

Jedyne co zapamiętałam zanim pogrążyłam się we śnie to czekoladowe teńczówki, które co chwiła kierowały się w moją stronę jakby za każdym razem chciały sprawdzić czy nadal jestem w ramionach ich właściciela.

------------------------------------------

A little sick- Jai BrooksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz