-Chcę ciebie.
Westchnęłam na jego słowa.
- Jai zdecyduj się chcesz mnie czy mojego ciała? Dla mnie to ogromna różnica!- powiedziałam na jednym wdechu.
Najchętniej bym się ulotniła z tego miejsca bo atmosfera z każdą chwilą jest coraz bardziej napięta. Bałam się usłyszeć odpowiedzi na moje pytanie, ale niech on w końcu przed samym sobą stwierdzi czego chce bo inaczej nigdy nie dojdziemy do porozumienia.
- Dlaczego myślisz, że chciał bym cię tylko wykorzystać?
- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie!
- Chcę ciebie Liv. Nie mogę pozbyć się ciebie z moich myśli rozumiesz?! Wiesz ile razy próbowałem!? Gdy było już dobrze to w mojej głowie stawał obraz gdy się śmiejesz i delikatnie mrurzysz swoje niebieskie oczy...
- Przestań!!!- gwałtownie przerwałam chłopakowi dodatkowo uwalniając się z jego uścisku.
- Kłamiesz!!! Nie jestem taka głupia za jaką mnie najwidoczniej masz! Mam dosyć ciebie! Odkąd pojawiłeś się w moim życiu wszystko się wali nie rozumesz?! Mam dość! - wykrzyczałam wszystko co leżało mi ostatnimi czasy na sercu.
Brunet patrzył na mnie swoimi czekoladowymi teńczówkami. Miedzy nami panowała niezkazitelna cisza co powoli zaczynało mnie irytować.
Odwróciłam się plecami do Brooksa i odeszłam w stronę mojego domu, nie obracając głowy na chłopaka przez, którego moje życie wywróciło się do góry nogami i psując idealny panujący w nim pożądek.
***
- Hej Olivia! Masz może ochotę na wieczór filmowy? Nie daj się prosić...- wyjęczał błagalnie Luke do mojego telefonu.
- Luke...- westchnęłam.
Nie chciałam tam iść tym badziej, że mogłabym spotkać tam Jaia i wtedy bałagan, który zdążyłam posprzątać po nim w moim życu powróciłby znowu. Tak zgadza się. Unikamy się wzajemnie jak woda z ogniem z czego jestem naprawdę zadowolona. Czasami widzę go na przerwach obściskujacego się z Kendall, a co ciekawsze zawsze robiąt to tak bym centralnie to zobaczyła. Jeśli ten dupek myśli, że wzbudzi moją zazdrość to się grubo myli.
- Hej Liv jesteś tam!?- do rzeczywistości przywołał mnie głos mojego przyjaciela.
- Tak... luke ja nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Słuchaj no...ostatnio ciągle siedzisz w swoim domu, a jeśli tak dalej pójdzie to skapciajniejesz do reszty!
- Dzięki! - odpowiedziałam sarkastycznie.
- Cukiereczku widzę cię dzisiaj o 18 pod moim domem zrozumiano? I nawet nie waż się mówić nie bo inaczej przyjdę do ciebie i nie będzie tak cukierkowo!
- Jadłeś dzisiaj jakieś dobre cukierki co?
- Może, a co?
- Bo się ze mną do cholery nie podzieliłeś!- zbaształam bruneta na co on napewno przewrócił oczami. Pomimo tego, że nie widzę jego twarzy jestem tego w stu procentach pewna.
- Widzimy się za dwie godziny cukiereczku i się nie spuźnij!
-Ale...- i w tym momencie usłyszałam dźwięk zakończający połączenie.
-Świetnie.- mruknęłam pod nosem.
Niechętnie wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki ogarnąć swoje włosy, które wyglądały jak gniazdo. Gdy doprowadziłam swój ogólny wygląd do ładu postanowiłam jeszcze przekąsić małe " conieco" zanim udam się do domu Brooksa.
W głębi duszy mam naprawdę wielką nadzieję, że będziemy tam tylko we dwójkę, ale znając Lukea będze za pewne na odwrót.
***
Bez specjalnego zaproszenia przekroczyłam próg domu mojego przyjaciela. W moje nozdrza udeżył smród spalonego popcornu. Nie było to dla mnie żadnym zaskoczeniem bo Luke był okropnym kucharzem w przeciwieństwie do.. Jaia. Zrezygnowana wypuściłam ze świstem powietrze. To chyba niemożliwe bym kompletnie zapomniała o jego istnienu, a tym bardziej nie ułatwia mi tego moja podświadomość, która jak na złość potrafi skojarzyć z nim, każdą nawet najgłupszą rzecz.
-Luke jestem!!!- krzyknęłam.
Po chwili z kuchni wyłonił się Brooks.
- Wiedziałem, że przyjdziesz!- wyszczerzył się w moim kierunku.
- Jak by nie patrzeć nie dałeś mi wyboru.
- Wmawiaj sobie cukiereczku! I tak wiem, że przyszłaś tu bo nie możesz bezemnie wytrzymać!
- Boże z kim ja żyję?!
- I tak mnie kochasz!
- To smutne, że jeszcze nadal masz nadzieję.
- Wow Olivia skąd bierzesz takie świetne teksty co? Może i ja bym się czegoś nauczył hmmm? - odparł sarkastycznie brunet.
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy, a po chwili oboje wybuchliśmu śmiechem i nawet nie pytajcie dlaczego bo sama tego nie rozumiem.
Naszą nagłą gupawkę przerwał dzwonek do drzwi. Luke szybkim krokiem skierował się w stronę drzwi. Chwyciwszy klamkę otworzył drewno na oscierz, a do pomieszczenia weszła postać, która momentalnie rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Lukeyyy!!!
W tej chwili miałam ochotę wsadzić Lukea do miksera i przerobić go na papkę bo do jasnej cholery jest tylko jedna osoba, która ma tak przeraźliwie piskliwy i przesłodzony głosik.
To będzie zdecydowanie długi wieczór.
---------------------------------_---