Rozdział 15 :)

1K 74 4
                                    

Nasze spojrzenia toczyły walkę, którą niestety przegrałam odwracając wzrok od czekoladowych teńczówek. Odsunęłam się od niego na tyle ile pozwalała mi szerokość wąskiego pomieszczenia. Było na prawdę niezręcznie. Przynajmniej ja tak uważałam. Jai zaś stał spokojnie przypatrując się moim ruchom ze skupieniem.

-Chciałeś ze mną porozmawiać, tak? - przerwałam ciszę.

Czy już mówiłam jakie to pomieszczenie jest cholernie małe. Z nerwów zaczełam bawić się rękawem mojego bawełnianego swetra.

- Liv... Czemu mnie unikasz? Spójrz na mnie.- powiedział delikatnie, ale ja nadal upatcie wpatrywałam się w podłogę, która za pewne skrywała zupełnie inny kolor pod warstwą brudu i kurzu jaka opadła na nią przez lata.

Jego ręka gwałtownie podniosła mój podbrudek. Nie mogłam mu pokazać jak jego dotyk na mnie działa, nie mogę doprowadzić do tego co stało się tydzień temu i znowu udawać, że nic się nie stało. Do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy, co nie uszło uwadze chłopaka.

-Liv proszę powiedz coś. Co zrobiłem nie tak?

-Ty się mnie pytasz co zrobiłeś nie tak!? Ten pocałunek, o którym miałam odrazu zapomnieć! Co to miało znaczyć?! Czy ty myślisz, że jestem wyprana z uczuć tak samo jak ty!? - teraz po mojej twarzy spływały łzy złości, które rozmazywały mój i tak nieudany makijaż. - Nie... Ja w przeciwieństwoe do ciebie je posiadam!- moje ręce formują się w pięści i raz po raz stykają się z jego torsem. Wszystkie te emocje się we mnie skumulowały. Pomimo iż wiem, że moje uderzenia nie robią na nim żadnego wrażenia to uderzam dalej już w zasadzie na oślep ponieważ moje oczy są pełne łez.

- Co ja miałam potem myśleć jak zostawiłeś mnie tam samą i zdezorientowaną i...

W tym momęcie jego ręce przbliżyły mnie do niego zamykając mnie w żelaznym uścisku. Jedna z jego dłoni gładziła moje włosy, a druga kreśliła wzory na moich plecach podczas gdy ja nadal płakałam w jego koszulkę, która była już za pewne brudna od mojego tuszu.

Jego ruchy nie przestawały ani na chwilę pozwalając się mi w końcu uspokoić. Kiedy przestałam szlochać nadal staliśmy w uścisku. Głowa bruneta przybliżyła się do mojego ucha i wyszeptała krótkie "przepraszam".

Mimo wszystko to jedno słowo dało mi wewnętrzny spokój. Wszystkie emocje które mną targały się uspokoiły i mogłam spokojnie nabrać powietrza do płuc robiąc głeboki wdech.

-Zacznijmy od nowa, proszę. - wychrypiałam po chwili.

Na moje słowa na jego twarzy zawitał promienny uśmiech, który był chyba najpiękniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek widziałam. Jego palce otarły moje policzki od łez i jeszcze raz spojrzał w moje oczy.

-Dobra chyba pora z tąd wyjść bo jeszcze mój brat pomyśli, że robiliśmy nie wiadomo jakie rzeczy więc proponuję nie dawać mu więcej czasu na rozmyślanie.

Roześmiałam się na jego słowa. Jego ręka chwyciła moją na co mimowolnie się wzdrygnęłam, ale wiedziałam, że to przyjacielski gest.

Tak, nadal mi się podobał, ale nie zamieżałam jeszcze bardziej komplikować spraw.

Kiedy wyszliśmy na korytarz zauważyliśmy Lukea opierającego się o ścianę. Kiedy kego wzrok pokierował się na nas jego kąciki ust uniosły się ju górze.

- Błagam powiedzcie, że między wami już wszystko dobrze. Nie mam ochoty brać więcej udziału w waszych humorach, które można porównać do hormonów kobiet w ciąży.

***

Po tym jak we trójkę stwierdziliśmy, że nie ma już po co fatygować się i pójść na lekcje pomimo tego, że w zasadzie nie było nas tylko na pierwszej lekcji poszliśmu do centrum handlowego gdzie napchaliśmy się frytkami i innego tego typu świństwem.

Teraz jesteśmy w drodze do mojego domu gdze mamy zamiar obejrzeć parę filmów.

Nareżcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Nie jest to pełne szczęście, ale i tak najlepsze jakie miałam od całego początku tego roku.

Szłam wtulona w obu bliżniaków z daleka widząc już mój dom. Stanąłszy przed drzwiami wyciągnęłam z plecaka klucz i otworzyłam nim wejście. Kiedy ściągnęliśmy buty i kiedy Jai zdołał zepsuć już wieszak na kurtki poszliśmy do kuchni by wyjąć lody z zamrażarnika, a następnie ułożyć się wygodnie na kanapie lecz kiedy tylko przekroczyłam próg jadalni moje plany jak i mój iśmiech poszły się, że tak powiem jebać.

Przy stole siedziała osoba, której na pewno się nie spodziewałam i której również szczerze nienawidziłam...

Bo przecież jak to mówią, szczęście nie trwa wiecznie. Choć w moim przypadku wyglada to raczej bardziej tak jakby nie miało prawa istnieć.

------------------------------------------------

A little sick- Jai BrooksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz