Poradnik Komplikowania Walentynek
/Notka pod rozdziałem + przepraszam za błędy i beznadziejność tego rozdziału + rozdział dedykowany @carrlez xx/
Kierowca autobusu wyglądał tak, jakby trzymał się na nogach jedynie dzięki kilku termosom z czarną kawą. Kiwał się w rytm monotonnego warkotu silnika, budząc z letargu jedynie po to, by na zakręcie w ostatniej chwili przekręcić kierownicę. Byliśmy jego jedynymi pasażerami i wydawał się niemało zdziwiony, gdy wsiedliśmy do żółtego busa równo o drugiej trzydzieści i co więcej, grzecznie skasowaliśmy dwa zużyte bilety, a potem nie wykazując żadnych oznak regularnego upicia ani nie wszczynając awantury, usiedliśmy trzy rzędy foteli za nim. Kto choć raz miał nieszczęście przejechać się nocną linią, ten wie, jak wygląda autobus po pierwszym nietrzeźwym imprezowiczu albo wzburzonych kibicach jakiegoś pomniejszego klubu o którym nikt nie słyszał.
Charlie zaraz przypomniał sobie o swojej niby-niegazowanej wodzie, które rzeczywiście smakowała zwyczajnie, oraz pomógł mi częściowo wyplątać się z liści, po czym rozpoczął serię krótkich, burzliwych rozmów, których sensu nie próbowałam się domyślić. Mówił półsłówkami, głównie słuchając, a na koniec rzucając siarczystą, ostrą uwagą o swoim rozmówcy. Głównie na temat jego ograniczonej inteligencji albo krzywym uzębieniu, jedynie Rikę poczęstował nie koniecznie jednoznaczną propozycją, po której tamta trzasnęła słuchawką.
- Skończyłeś?
- Jasne.
- Co zrobimy, gdy autobus dojedzie do pętli? Nie możemy tu siedzieć w nieskończoność.
- Mój stary znajomy odbierze nas stamtąd. Nazywa się Evin Bolt i spróbuj go nie denerwować, bo wiszę mu przysługę. On tego strasznie nie lubi.
- Evin? Jak ten z filmu trzech śpiewających wiewiórkach?
- Tam był Alvin. - Charlie prawie się uśmiechnął.
Dziwnie było jechać z nim całkiem pustem autobusem o tak późnej porze, choć pomału przywykłam do tych nocnych eskapad. Miałam na końcu języka z bilion pytań, ale w końcu bez żadnego związku powiedziałam (rysując na zaparowanym oknie gofry z czekoladą):
- Po tym wszystkim na pewno wywalalą mnie z uczelni. Ominęłam dwa tygodnie wykładów. O pracy w Chalifa Trade też raczej mogę zapomnieć.
- Nie lubiłaś tej roboty, a facet z planowania przestrzennego był bufonem. - skwitował po swojemu Charles. Już miałam spytać, skąd wie, ale w porę ugryzłam się w język. 'Śledził cię tylko Goedney' jak to ujęła ostatnio Rika.
- To nie takie proste. Będę musiała zaczynać od początku. Wysyłać CV po całej Ameryce, biegać na rozmowy, składać papiery... - skrzywiłam się na samo wspomnienie.
- Ja zaczynam od początku od sześciu lat i dalej tkwię w miejscu. - przyznał Charlie, któremu cudem udało się zachować przez chwilę powagę. - Jednak nie sądzę, że to właśnie chciałaś mi powiedzieć. A więc? Do pętli został jeszcze ponad kwadrans.
Oparłam się szybę. Pytanie z rodzaju tych, na które jest tysiąc odpowiedzi.
- Gdzie byłeś przez ostatnie dni? Przez telefon brzmiałeś tak, jakbyś miał jednak jakieś ludzkie uczucia. To bardzo pocieszające. Czemu wcześniej nie odbierałeś? To zabrzmi idiotycznie, ale niemal się martwiłam.
- Szukałem skrytki do twoich kluczy. Zanim mi przerwiesz - nie, nie mam ich. Ale wiem gdzie jest skrytka i jeśli dasz mi cukierka, to może nawet powiem gdzie. - Charlie spojrzał na mnie kątem oka.
CZYTASZ
Poradnik Komplikowania Walentynek
Mistério / SuspenseJak w prosty sposób skomplikować walentynki? Oj, długo by wyliczać. Jeśli chcecie być oryginalni to najłatwiej pomylić bukiety i dać ukochanej ten z ukrytym towarem dla tajemniczej grupy przestepczej. Drugi, z bilecikiem "Kocham na zawsze" powinien...