Peter zacisnął mocniej palce na kierownicy. Zielone tęczówki znów przybrały ten niebezpieczny czarny odcień, który wbijał mnie w fotel. Pędziliśmy drogą szybkiego ruchu, kierując się jak najdalej od Charlie'go i jego bandy. Wiedziałam, że niedługo sąsiedzi wezwą policję, ponieważ nie dało się nie zauważyć wybitej przeze mnie szyby w drzwiach mojego mieszkania oraz ściany korytarza znokautowanej z pistoletu Goedneya. Wiedziałam też, że będę mieć spore kłopoty, jeśli gliny znajdą mojego nielegalnie kupionego glocka* pod łóżkiem, nie wspominając o plamach krwi na podłodze w salonie. Ale naprawdę nie miałam siły tam teraz jechać i zeznawać, szczególnie, że wtedy musiałabym wspomnieć o kluczyku. Oparłam czoło o chłodną szybę, pokrytą od zewnątrz płatkami śniegu. Vivie odeszła. Tak po prostu. Spuściła ze mnie te czekoladowe oczy i wyszła z kawiarni, nie oglądając się na nikogo, jedynie wymieniając z Peterem szybkie, wściekłe spojrzenia w drzwiach. Charlie gdzieś się zdematerializował, pozostawiając po sobie drażniący zapach perfum i czerwone pręgi na mojej szyji. To właśnie one sprawiły, że Peter o mało nie rzucił się na niego przy wszystkich. Widziałam jego zaciśnięte w złości zęby i napięte mięśnie, ale opanował się. Podniósł mnie w pasie i wyniósł z lokalu, gładząc dłonią zaczerwienione miejsce.
- Masz klucz? - spięty głos Petera wyrwał mnie z zamyślenia, ożywiając nieco. Rozpuściłam włosy, pozwalając im opaść falami na ramiona. Odchyliłam głowę w przód, odpinając spinkę nad karkiem, która sprytnie przytrzymywała maleńki kluczyk. Peter rozszerzył ze zdziwienia swoje zielone oczy, na co nie mogłam powstrzymać się od cichego chichotu.
- Proszę bardzo, proszę pana. - położyłam przedmiot na pulpicie przed nami, pilnując, by nie spadł na ziemię i nie zgubił się gdzieś w gąszczu wszechobecnych puszek po Pepsi i opakowań z miętowej gumy Orbit. Zmarszczyłam brwi. - Już wcześniej miałam się zapytać. Skąd masz ten samochód?
- Masz na myśli tego pięknego, oryginalnego Jeepa Cherokee?
- Nie. Mam na myśli tą ubłoconą kupę złomu, w której trzęsie gorzej niż w traktorze. - posłałam mu szeroki uśmiech. Patrzyłam, jak kąciki jego ust drgają lekko, by po chwili unieść się do góry.
- Też mam swoje tajemnice. - zerknął na mnie z ukosa, a ja stwierdziłam, że chyba wolę nie wiedzieć. - A teraz, Mi, odwiozę cię do siebie. Lou wyjątkowo może spać z tobą. - zaakcentował "wyjątkowo".
- A ty? - ziewnęłam przeciągle, starając się utrzymać fason i nie zasnąć w fotelu z głową na odtwarzaczu CD.
- Ja jadę ratować twój tyłek przed glinami. - chciałam zaprotestować, wyciągając jakieś racjonalne argumenty, ale poddałam się po tym, jak wbił we mnie hipnotyzujące tęczówki. Uhh... Byłam zbyt zmęczona, żeby racjonalnie myśleć. Nie pamiętam, jak dostałam się do pokoju Petera, ani dlaczego mam na sobie jego czarny t-shirt. Gdy tylko mój policzek dotknął ciepłego materiału poduszki, zasnęłam, rozwalając się na całym łóżku i przygniatając jakąś istotę ludzką będącą zapewne Louisem, ale nie chciało mi się otwierać oczu, aby to sprawdzić.
***
- Missy, heej! - Lou pstryknął mi palcami przed nosem, starając się zwrócić na siebie moją uwagę. Spojrzałam na niego pytająco, grzebiąc łyżeczką w truskawkowym jogurcie. - Za piętnaście minut zaczyna się wykład. Jak znowu się nie pojawimy, to wylecimy na zbity pysk. - zauważył słusznie.
Na wpół śpiąc poczołgałam się do łazienki, gdzie leżały moje wczorajsze ubrania. Dopiero po chwili dostrzegłam smugi krwi na przodzie i całkiem spore rozdracie z boku. Zgrzytając zebami wyciągnęłam pierwszą lepszą bluzę Petera i moje szare legginsy, które zostały tu po ostatniej imprezie. Bluza była oczywiście dzięsięć razy za duża, ale w obecnej chwili mało mnie to obchodziło. Peter nie wrócił na noc. Byłam pewna, że rano zastanę go w kuchni z słuchawkami w uszach robiącego kanapki na lunch, więc gdy powitała mnie martwa pustka, poczułam małe ukłucie zawodu mieszającego się z niepokojem.
CZYTASZ
Poradnik Komplikowania Walentynek
Misterio / SuspensoJak w prosty sposób skomplikować walentynki? Oj, długo by wyliczać. Jeśli chcecie być oryginalni to najłatwiej pomylić bukiety i dać ukochanej ten z ukrytym towarem dla tajemniczej grupy przestepczej. Drugi, z bilecikiem "Kocham na zawsze" powinien...