"Zamordowani; bo w korony wnętrzu,
Która śmiertelną królów skroń otacza,
Śmierć dwór swój chowa; tam siedzi psotnica.
Króla się władzy i pompie urąga;"
Historia składa się bohaterów i tchórzy, z przegranych i zwycięzców, z przelanej krwi winnych i niewinnych. Historia zapisuje się w na kartach ksiąg, ale jest zaklęta w milczących drzewach, pamiętających początki nowego świata, w murach starszych niż najstarsze żyjące na ziemi osoby. Historię tworzą ludzie, ich pragnienia, rządze, miłości. Historia zapamiętuje upadki i wzloty, rozlicza z win i błędów, zapamiętuje wypowiedziane słowa, napisane listy, sekrety przekazywane z ust do ust o zmierzchu. Historia to teraźniejszość, która stała się przeszłością, to przyszłość, która stanie się teraźniejszością, to opowieść bez początku i końca, rozpoczynająca się każdego dnia, gdy wschodzi słońce i zapada zmrok. Ciąg niepowiązanych ze sobą zdarzeń, tworzących splątaną całość, nabierający znaczenia pewnego dnia.
Historia to ludzie, którzy poznali się i rozstali, to pierwsze spotkania i ostatnie spojrzenia, to szepty i krzyki, to głośne śmiechy i cichy płacz. To ci, którzy zmieniają świat dla innych i ci, którzy pragną go tylko dla siebie. To dyktatorzy, władcy, królowie, prezydenci, wszyscy ci, którzy podejmują decyzję samodzielne lub z doradcami. To bratnie dusze, nieznajomi, przyjaciele, wrogowie, poddani i rządzący. To istnienia znaczące wszystko i nic.
Gdy dawny świat przestał istnieć, wrócili oni – królowie. Gdy nikt nie chciał wziąć na siebie ciężaru podejmowania decyzji, gdy rozpadły się wszystkie znane państwowe struktury, oczy wszystkich zwróciły się w stronę przeszłości. I nagle słowo monarchia stało się lekarstwem na wszystkie choroby targane niszczejącym i upadającym światem. Wybrano tych, którzy mieli rządzić, tych którzy mieli wziąć na swoje barki coś niemal nie do udźwignięcia. Wybrano tych, których w razie porażki można było obarczyć całą winą, tych których można było ukarać. Historia zna wielu królów, wiele przewrotów, spisków i zamachów stanu, wiele głów, które utraciły korony i wraz z nimi życie.
Korona niosła ze sobą coś więcej niż władzę, poddanych i tytuł. Była jak kajdany, które dobrowolnie pozwalano sobie założyć, jak zrzeczenie się własnej wolności na rzecz swobody innych, jak odrzucenia pragnień i marzeń. Korona nie była przywilejem, była służbą, która rozpoczynała się z dniem narodzin i kończyła po śmierci, gdy ostatnie salwy honorowe wybrzmiały nad grobem.
Korona była ciężarem, który trudno było unieść w pojedynkę, bez doradców, urzędników i jednej jedynej osoby, która wiernie stała u boku i jak współwięzień znosiła wszystkie trudy i wyrzeczenia, które szły w parze z tą przepiękną, mieniącą się ozdobą, którą biskup nakładał na głowę w dniu koronacji.
I właśnie w tej chwili ma początek nasza historia, gdy przyszły król rozpoczął poszukiwania swojego partnera, osoby, która pomoże mu unieść ciężar korony i władzy.
CZYTASZ
The Royal Highness / Larry
FanfictionGdy dawny świat przestał istnieć, wrócili oni - królowie. Gdy nikt nie chciał wziąć na siebie ciężaru podejmowania decyzji, gdy rozpadły się wszystkie znane państwowe struktury, oczy wszystkich zwróciły się w stronę przeszłości. Słowo monarchia sta...