Obudził mnie dźwięk zamykania kuchennych szafek. Przetarłem oczy i usuwałem na kanapie, na której spałem.
Chwile zajęło mi ogarnięcie gdzie jestem, co tu robię i co wydarzyło się poprzedniej nocy, jednak gdy wszystko sobie poukładałem z ulgą stwierdziłem, że do niczego poważnego nie doszło.Zrozumiałem, że właściwie to nie doszło nawet do rozmowy, dla której tu przyjechałem.
– Dzień dobry – Gregory wyszedł z kuchni i podał mi szklankę wody.
– Dzień dobry – odpowiedziałem uśmiechając się i wypiłem wodę.
Tego mi było trzeba, woda pomogła mi się rozbudzić dopiero wtedy zauważyłem, że jestem w ubraniach z poprzedniego dnia.Chwyciłem telefon i zobaczyłem 30 nieodebranych połączeń od Sana. Byłem na siebie zły, że nie napisałem mu że zostaje na noc u Montanhy.
San
5:30 Halo, żyjesz?Ja
9,45 Żyje.Odpisałam mu krótko, niby rozumiem ze San się martwi i powinienem go informować gdzie jestemale bez przesady jestem dorosły i nie musiałem się mu spowiadać.
Racja robiłem to praktyczne zawsze dla własnego bezpieczeństwa, ale żeby dzwonić 30 razy i wysyłać setki wiadomości.– zjadłbyś coś? Mam do zaoferowania płatki z mlekiem albo nie no właściwie tylko płatki z mlekiem – zapytał chłopak kierując się w stronę kuchni.
Szczerze powiedziawszy byłem głodny ale nie miałem ochoty na płatki z mlekiem. W dodatku byłem w ubraniach z poprzedniego dnia i marzyłem o zimnym prysznicu.
– Mam lepszy pomysł, pojadę do siebie się ogarnąć, a potem pojedziemy na jakieś fajnie śniadanie, przyjadę po ciebie za godzinę
– naprawę? – spytał zdziwiony
– do zobaczenia za godzinę odpowiedziałem i w pośpiechu opuściłem mieszkanie chłopaka.
Wróciłem do domu gdzie doprowadziłem się do normalnego stanu, zdążyłem jeszcze zadzwonić do Sana i już musiałem wychodzić aby nie spóźnić się na spotkanie z chłopakiem.
– Wsiadaj – powiedziałem gdy uchyliłem szybie mojego Zentorno
Chłopak patrzył na mnie nieco zaskoczonym wzrokiem ale wsiadł do samochodu.
Widziałem, jak z zafascynowaniem ogląda samochód, jednak pozostawiłem to bez komentarza bo uważałem to za dość słodkie.
Rozmowa zaskakująco dobrze się kleiła przez co czas płynął dość szybko i po chwili byliśmy pod kawiarą.
—parę lat temu uwielbiałem jadać tu śniadania, teraz jednak nie mam na to czasu – to powiedziawszy otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka zajmując miejsca w koncie pomieszczenia.
Kawiarnia wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętałem; ciemne panele idealnie kontrastowały z ceglanymi ścianami. Do tego jasne stoliki przymocowane do ścian i wysokie krzesła s tym samym kolorze. Z sufitu zwisały na cienkich kablach pojedyncze żarówki dające jasne światło.
– na co masz ochotę? – podałem mu kartę
– nie jestem pewien może..
– Dzień dobry co podać? – dziewczyna przerwała mu w połowie zdania jednak niespecjalnie sie tym przejął.
– dał mnie będzie jajecznica z pieczonym bekonem i tosty
– jasne a dla pana? – zwróciła się do Gregorego
– ja poproszę – zastanowi się – właściwie to też poproszę tą jajecznice
– to wszystko?
Kiwnąłem głową na tak
– Mam pytanie ale odpowiedz mi szczerze – powiedziałem gdy dziewczyna się oddaliła
– dlaczego wczoraj pozwoliłeś mi odjechać?
Chłopak przez chwile milczał i byłem już prawie pewien, że nie uzyskam odpowiedzi, kiedy się odezwał.
– mógłbym kłamać i wymyślić teraz milion różnych historyjek, ale powiem ci prawdę.
Kiedy twoi – tu się zawahał – przyjaciele mnie porwali powiedziałem ci, że mam posadę dzięki mojemu ojcju.
To nie była całkowita prawda. Mój ojciec zginął gdy miałem 15 lat. Jego przyjaciel mnie adoptował i to właśnie on był wysoko w policji i to jemu zawdzięczam swoją posadę.– ale co to ma do tego, że pozwoliłeś mi odjechać? – zapytałem ignorując fakt, że chłopakowi na wspomnienie o ojcu zeszkliły się oczy.
– Mój ojciec zginął na służbie. To była noc i mieli wezwanie o jakiś porachunkach gangów ulicznych. Przyjechał jako pierwsza jednostka, na miejscu nikogo nie widział, więc opuścił pojazd. To był błąd, z za rogu wyszedł mężczyzna mający na ramieniu rannego człowieka.
Facet zagroził mojemu ojcowi, że jeżeli ten nie pozwoli mu odjechać – zginie.
Jednak mój ojciec nie widział innych osób i miał świadomość, że kolejne jednostki zraz dojadą, więc grał na czas upierając się, że nie pozwoli im odjechać.
To był kolejny błąd zza drugiego roku wyszedł wcelowany w policjanta mężczyzna.
Mój ojciec sięgał do kabury broń jednak było już za późno. Padł strzał, który odebrał mi ojca.
Strzał, który na zawsze zamknął oczy mojemu ojcu.
Wiem to wszystko z kamer, który były zamontowane w radiowozie, jednak z racji tego, że było to dawno jakość jest tragiczna, a osoba winna śmierci mojego ojca nigdy nie została rozpoznana.Chłopakowi trząsł sie głos a łzy spływały mu po policzkach, już milem zacząć go pocieszać gdy zadzwonił mój telefon.
– halo? – powoli zacząłem schodzić z krzesła – co się stało?!
San powiedział abym przyjechał do biura bo to nie jest spawa na telefon. Miałem więc do wyboru pocieszać chłopaka zdobywając tyma samym jego zaufanie albo jechać do biura i dowiedzieć się co takiego się stało.
Wybór był prosty.
-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-
Miłego dnia/nocy i powodzenie w szkole <33
CZYTASZ
Morwin / Przez metalowe kraty
ActionObiecuje, że już nigdy nie będę patrzył na świat przez metalowe kraty - powiedziałem półgłosem spoglądając ostatni raz na jego grób ------ Miłego czytania <3 Za wszystkie błędy z góry przepraszam