Rozdział 16

1.1K 69 27
                                    

⚠️18+⚠️

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Od ostatniego spotkania w biurze minęło kila dni, w tym czasie Montanha zdążył wyśłać mi co najmniej 200wiadomości nie mówiąc już o połączeniach.
Nie znalazłem jednak czasu ani chęci, aby mu odpiąć czy oddzwonić, byłem zbyt zajęty dopinaniem wszystkich formalności. Musiałam dokładnie przejrzeć papiery naszych klubów, aby upewnić się, że nie ma w nich żadnych niedociągnięć którymi mogłaby zainteresować się policja.

To nie tak, że nie wierzyłem w nasz plan i bałem się ze ktoś z nasz może zostać złapany, ja po prostu wolałem ssie zabezpieczyć.


Tamtego dnia, wstałem przed budzikiem, większość ludzi biorących udział w akcji spała w apartamentach znajdujących się w biurze, ja jednak wolałem spać we własnym mieszkaniu.

Po przebudzeniu wpatrywałem się jak to mam w zwyczaju w biały sufit. Analizowałem w głowie każdy krok planu próbując znaleźć jego najsłabsze punkty. Chciałem wiedzieć mniej więcej w którym momencie coś mogłoby się spierdolić, aby osobiście tego dopilnować.

Chwile potem zadzwonił budzik wyrywać mnie z zamyślenia.
Usiadłem więc na łóżku i postawiłem gołe stopy na zimnych panelach w skutek czego przez moje prawie nagie ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Skierowałem się do łazienki, gdzie spędziłem 30min stojąc w kabinie prysznicowej. Myjąc zęby spojrzałem na wannę i zdałem sobie sprawę, że trochę tęsknie za czasami, gdy wraz z Evką spędzaliśmy w niej długie godziny. Nigdy nie przeszkadzał nam fakt, iż woda robiła się coraz chłodniejsza, nie odczuwaliśmy tego, ponieważ nasze nagie wtulone w siebie ciała ogrzewały siebie nawzajem.

Gdy opuściłem łazienkę, z przykrością stwierdziłem, że nie mam już czasu zrobić sobie kawy, bo czas spotkania zbliżał się nieubłaganie. W tamtym momencie żałowałem ze tej nocy nie spędziłem w biurze.

Gdy przyjechałem pod budynek i wszedłem do pomieszczenia, w którym miało być przedostatnie spotkanie mocno się zdziwiłem. Mimo iż do akcji zostało jeszcze kilka godzin każdy był na miejscu zwarty i gotowy. No może każdy oprócz Dii który wszedł do pomieszczenie chwilę po mnie.

Kilka kolejnych godzin spędziłem na przeszukiwaniu wszystkich szafek w biurach.
Musiałem się upewnić czy na górnym piętrze w biurach nie znajdują się jakieś podejrzanie rzeczy albo duża ilość narkotyków.

Gdy nadszedł odpowiedni czas cała grupa operacyjna zebrała się w jednym z pomieszczeń, gdzie oprócz wysłuchania po raz setny plany usłyszała motywujące słowa ze strony mojego wujka.

To spotkanie było ostatnim momentem, gdy cała grupa operacyjna była razem.
Następny taki moment miał nastąpić dopiero na akcji, ponieważ na miejsce musieliśmy jakoś dojechać a ciężko by było zabrać kilka podobnie ubranych osób do jednego pojazdu nie wzbudzając podejrzeń.

Chwile potem siedziałem w pojeździe wraz z Sanem, Dią i Carbo.
Silny waz z Dorianem jechali z landrynkami.

Miejsce, w którym ukrywał się Capela było stosunkowo niedaleko od naszego biura przez co na początku byłem na siebie zły, że nie pomyślałem o sprawdzeniu tego terenu. Potem jednak złość przemieniła się w determinacje i tak o to właśnie powstał genialny plan, który właśnie realizowaliśmy.

Bynajmniej wtedy wydawał mi się on genialny.

Landrynki z silnym na czele weszli przodem budynku podczas gdy moja ekipa chodziła tylnym wejściem.

Morwin / Przez metalowe kratyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz