Rozdział 14

1.1K 72 33
                                    

POV :Erwin

Patrząc na jego rękę uświadomiłem sobie, że muszę sprawić, aby przestał to robić.

Trzymając jego przedramię zatrzasnąłem i zakluczyłem drzwi wejściowe, następnie pociągnąłem chłopaka za sobą, idąc do salonu, gdzie posadziłem go na kanapie.

Na na twarzy chłopaka widać było zmieszanie i zdumienie, jego śliczne, zmęczone od płaczu oczy wpatrywały się we mnie, kiedy w jego kuchni gotowałem wodę, następnie, zalewając nią herbatę.

Wróciłem do salonu, schyliłam się i postawiłem owocową herbatę na stoliku, który znajdował się przed kanapą. Kiedy siadałem na kanapie napotkałem jego spojrzenie.

Duże zmęczone oczy bacznie obserwowały moje poczynania, uśmiechałem się i usiadłem obok chłopaka.

— musisz przestać to robić – wskazałem na jego rękę.

Postanowiłem dla dobra ogółu pominąć temat zeszłej nocy i nawet się nie tłumaczyć.

– dlaczego mam przestać? – zapytał, patrząc mi w oczy, jakby szukał w nich odpowiedzi.

Przez chwilę zastanawiałem się co mam mu powiedzieć, wiedziałem, że nie mogłem powiedzieć mu prawy, bo miałbym mu wtedy powiedzieć „boje się, że umrzesz, a mogę jeszcze potrzebować informacji od ciebie".

– po prostu, nie chce, żebyś się krzywdził – powiedziałem to z taką lekkością, jakbym wcale nie kłamał. Jakby moje słowa były prawdą i zamiast z egoizmu wynikały z troski.

Następnie przez kolejne godziny rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

Gdy zrobiło się ciemno widziałem, że chłopak jest mocno zmęczony.
Coraz mniej się odzywał i gdy mrugał oczy przymykały mu się na dłużej.

Sam byłem zmęczony, więc postanowiłem, że pójdziemy razem do sypiali i oboje się prześpimy.

Pójdziemy to mocne słowo, chłopak praktyczne usypiał, więc podniosłem go jak pannę młodą i skierowałem się w kierunku pomieszczenia.

Gdy do niej dotarliśmy położyłem go delikatnie na łóżku, na co momentalnie się rozbudził.

Leżąc wpatrywał się w moją twarz, a konkretnie w moje usta.
Wiedziałem, o czym myśli, dlatego nachyliłem się nad nim i wbiłem się w jego cudne delikatne usta.

Przez chwilę chłopak próbował przejąć inicjatywę jednak poddał się, widząc, że nie ma szans.

Zostawiałem mokre ślady na jego szyi jednocześnie błądząc rękami po jego torsie.

Chwilę później, odsunąłem się od chłopaka i ściągnąłem mu koszulkę. Już miałem z powrotem przywierać do jego delikatnej skóry, kiedy zadzwonił mój telefon.

Dość poirytowany odebrałem urządzenie i odszedłem od łóżka. Miałem ochotę na chłopaka, więc nie byłem zadowolony z faktu, iż ktoś postanowił nam przerwać.

Jednak kiedy odebrałem i usłyszałem głos wujka trochę się uspokoiłem. Wiedziałem, że Kui nie dzwoniłby, gdyby sprawa niebyła istotna.

Stęsknionym spojrzeniem omiotłem ciało chłopaka pozostawionego na łóżku i rzucając szybkie pożegnanie, bez tłumaczeń opuściłem kamienice.

30 minut później siedziałem w biurze, okazało się, że Kui zrobił wstępne plany pozbycia się Capeli. Wymagał on jeszcze udoskonalenia, ale głównie chodziło o to, aby wtargnąć do miejsca, gdzie się ukrywa i go porwać.

Wprawdzie nie była to sprawa, która nie mogła poczekać, jednak szczerze powiedziawszy cieszyłem się, że nie zostałem z chłopakiem.
Gdyby między nami do czegoś doszło, to pewnie zacząłby wyobrażać sobie za dużo.

Jednak to, że między mną a chłopakiem do niczego nie doszło miało też negatywne skutki.

Udałem się, więc w miejsce, gdzie poprzedniej nocy upijałem się z Carbo.
Siedziałem przy barze, rozmawiając z barmanem, który był jednocześnie moim pracownikiem, kiedy podszedł do mnie chłopak, który o dziwno wydawał się być trzeźwy.

Był on niskim blondynem z dużymi zielonymi oczami, miał na sobie lateksowe spodnie, a jego tors przykrywała siatka imitująca koszulkę.
Prawdopodobnie było ode mnie młodszy, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało, dlatego chwilę później szliśmy w stronę toalet.

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Hejka, aż mi trochę głupio, że taki krótki. Muszę się ogarnąć, bo w takim tempie będę to pisać do końca życia.

W każdym bądź razie miłego <33.

Morwin / Przez metalowe kratyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz