P. V / DURNE MINY

524 59 9
                                    

Aether po krótkiej chwili otarł łzy wierzchem dłoni i uśmiechnął się szeroko. Widział przerażenie w oczach Xiao i rozumiał, że chłopak raczej nie był przyzwyczajony do tego, by taka reakcja sugerowała cokolwiek pozytywnego. Płacz na polu bitwy nie był rzadkością. Żadna istota nie reagowała dobrze w obliczu śmierci. Traveler sam po sobie widział, jak często po cudem wygranej walce opierał się plecami o najbliższą ścianę tylko po to by na wpół przytomnie zsunąć się po niej do siadu i pozwolić łzom płynąć. Łzom radości, że przeżył, że wygrał, że pomógł. Łzom sugerującym czyste zmęczenie. Łzom bólu, który dopadał go niemalże natychmiast, gdy tylko adrenalina zaczynała opuszczać jego ciało. Aether widział też ile razy jego przeciwnicy płakali. Magowie, którzy patrzyli na niego ze spokojem i pewnością, którzy już pogodzili się ze swoim losem, ale chcieli odejść z godnością, mimo że po ich policzkach płynęły łzy. Potwory, które błagały o litość, mieszając języki i mając nadzieję, że pełna bólu ekspresja odciągnie Travelera od powierzonego mu zadania. Łzy były zadziwiająco naturalne na polu bitwy i blondyn doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Xiao rozumie to jak nikt inny. Po tylu stuleciach ciągłej walki jak mogłoby być inaczej?

Koncept łez wywołanych szczęściem był dla Yakshy konceptem nieznanym. Nie wiedział też, jak powinien się zachować. Czy powinien wykonać jakiś gest, czy powinien otrzeć łzy z twarzy Travelera. Czy powinien może zwyczajnie się odsunąć i zagwarantować mu więcej przestrzeni. Adeptus nie miał bladego pojęcia, jak miał zachować się w tej sytuacji. Gdyby to ktoś inny płakał zupełnie by go to przecież nie obeszło. Nie interesował się ludzkim życiem. Dlaczego więc w jego sercu pojawiał się ten niepokój za każdym razem, gdy martwił się o samopoczucie i emocje Aethera? Dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, by chłopak cały czas się uśmiechał? Dlaczego w ogóle na twarzy Travelera widniał tak szeroki, szczery i lekki uśmiech, gdy z jego oczu płynęły łzy? Czy to typowe dla ludzi? W innej sytuacji Xiao zwyczajnie zapytałby o to Aethera. Schowałby swoją dumę do kieszeni i zadał pytanie, chcąc to zrozumieć. Chcąc lepiej zrozumieć ludzkość nie dla samej ludzkości, ale tylko i wyłącznie dla Aethera. Tym razem wydawało mu się to zwyczajnie nie na miejscu. Co było absolutnie typowym dla niego, ze względu na przeciążenie jego każdej szarej komórki w momencie próby zrozumienia nowej sytuacji, gdzie nie czuł gruntu pod nogami, milczał. Tak bardzo bał się, że zrobi coś źle, że nie potrafił zrobić niczego.

- Przepraszam, że się rozkleiłem - oznajmił po dłuższej chwili milczenia Aether, na co Xiao zmarszczył nieznacznie brwi. Nie chciał by Traveler poczuł się źle tylko dlatego, że wyraził przy nim swoje uczucia. Yaksha chciał w jakiś sposób dać mu znać, że jasne, czasem może nie rozumieć, co się dzieje, ba, pewnie zazwyczaj nie będzie rozumiał, ale że to nijak nie zmienia faktu, że chce być przy Aetherze i wspierać go jak tylko może.

- Czy powiedziałem coś, co cię uraziło? - spytał Adeptus uspokojony faktem, że Aether przestał płakać, ale absolutnie zestresowany tym, że może na każdym kroku nieświadomie ranić chłopaka. A to musiało prowadzić do rozważań, czy powinien obarczać Travelera swoim towarzystwem. Rozważań, które zostały drastycznie przerwane przez cichy i krótki śmiech Travelera. Dźwięk tak piękny, że Xiao mógłby słuchać go do końca życia, przez kolejnych kilkaset lat, ba, przez kolejnych kilka tysięcy lat, a i tak by mu się nie znudził.

- Nie powiedziałeś niczego takiego - uspokoił go z miejsca blondyn, ponownie się uśmiechając, na co serce Xiao boleśnie się ścisnęło. Bo jakim cudem tak boska istota, tak pełna światła i dobroci mogła marnować swój czas na osobnika jego pokroju? Czym zasłużył na to, by znaleźć się tak blisko niego? Yaksha nie potrafił tego zrozumieć, ale nie miałby niczego przeciwko spędzeniu reszty życia na próbie zrozumienia. - Jesteś niesamowity. Tak po prostu. I sprawiasz, że mam chociaż wrażenie, że mogę poczuć się tu jak w domu. Nie sądziłem, że będę w ogóle miał szansę na odczuwanie takich emocji w Tevyacie. Chyba trochę się od nich odzwyczaiłem.

Genshin Impact - Call Me By Your NameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz