Rozdział 1 Summer Sadness

337 20 9
                                    

Cześć, tu Aster. 

Chciałabym zadedykować to opowiadanie każdej zbolałej duszy, która cierpi i trzyma w sercu ogromy żal do świata, za los, którym ją obdarzył. Zawiedli was rodzice? Przyjaciele? Niech to opowiadanie będzie naszą wspólną bezpieczną przystanią, gdzie możemy podzielić się problemami, które nas dręczą. Jeśli chcecie możecie też do mnie napisać w wiadomości prywatnej, ja zawsze wam odpowiem i już nie przedłużam. 

Witajcie w piekle Mayi Roberts. 

CZĘŚĆ PIERWSZA

Daddy issues to trudności, z którymi bardzo często borykają się młode osoby. Wynikają z nieprawidłowej relacji z ojcem lub jej braku, które skutkują między innymi brakiem zaufania, nieumiejętnością stworzenia dobrze prosperującego związku. *

Sięgając pamięcią wstecz, nie wiem, gdzie znajduje się dobry początek naszej historii tato. Od zawsze coś między nami nie grało, zawsze był jakiś zgrzyt lub powód do kłótni. Denerwowało mnie, gdy kazałeś mi odnosić talerz do zlewu, siedząc zaledwie metr od niego. Popijałeś piwo, oglądając wiadomości w telewizorze. Rozłożony na kanapie, czułeś się jak król. A może tylko ja to tak odbierałam? Nie dostrzegałeś mojego pełnego nienawiści wzroku, który wiercił dziurę w twojej głowie, dopóki nie zapiał czajnik z wrzącą wodą.

Zawiodłeś mnie milion razy. Sprawiłeś, że zaczęłam nienawidzić ciebie i samej siebie. Wiedziałam, że nie można ci ufać ani na tobie polegać. Za każdym razem nie zdawałeś egzaminu. Uważałam, że byłeś najgorszym demonem, który swą piętą dusił moją klatkę piersiową. Naciskałeś na nią z całej siły, aż zaczynałam się dusić i każdy oddech, który próbowałam zaczerpnąć, powodował, że słabłam coraz bardziej. Lepiej byłoby, gdybym przestała oddychać.

Nie zawsze tak było.

Kiedyś próbowałam udawać, że się mylę. Chciałam nie mieć racji. Mieć normalną i kochającą rodzinę, wyglądającą tak jak te, które razem oglądaliśmy w magicznym pudełku zwanym telewizorem.

Byliśmy my. Mój starszy brat Ben, z którym niewiele miałam wspólnego. Rzadko ze sobą rozmawialiśmy, nie mieliśmy wspólnych tematów. Żyliśmy pod wspólnym dachem, unikając się wzajemnie i nie wchodząc sobie w drogę. 

Była też mama. Pracowała w sklepie i to ona była głównym źródłem utrzymania naszej rodziny. Spędzała tam większość swojego życia i harowała od rana do nocy, abyśmy mogli jakoś przetrwać. Rzadko bywała w domu, a gdy już to robiła, pochłaniała się milionem obowiązków. Wiecznie zapracowana, nie dostrzegła tego, że jej dzieci pochłonięte były w smutku, błagając o krztę uwagi i miłości. Nie mam jej tego za złe. Robiła, co mogła, aby trzymać nas wszystkich razem. Mało wiedziała o tym, co działo się w domu pod jej nieobecność, lecz to niczego nie zmienia. Była zbyt słaba, by ci się sprzeciw stawić. 

Nie mogłabym zapomnieć o Ginny. Moja młodsza siostra, która nie tak dawno pojawiła się na tym świecie. I chociaż z początku byłam zazdrosna, że cała uwaga rodziców skupiła się na niej, zrozumiałam, że Ginny jest z nas najbardziej bezbronna. Była tą, którą musiałam przed tobą chronić, więc pozwalałam ci wyładowywać na mnie swoją frustrację, odwracając tym samym twoją uwagę od najmłodszej z nas. 

I byłeś ty. Znana wszystkim w okolicy złota rączka Hank Roberts. Masz problem z cieknącym kranem? Chcesz wymienić płytki w korytarzu? Zadzwoń do Hanka, on to załatwi. Nie wiem, kiedy ustaliłeś z mamą to, że ona będzie chodzić do normalnej pracy, a ty zostaniesz w domu. Będziesz przyjmować zlecenia, gdy się pojawią. Była to tylko wymówka przed tym, aby całymi dniami wylegiwać się przed telewizorem z zimnym piwem w ręku. 

Wybaczam ciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz