Ben wyprowadził się pierwszy.
I wcale mnie to nie dziwiło, bo sama chciałam stąd uciec. Biec przed siebie, póki starczy mi tchu i znaleźć się jak najdalej stąd. Nawet gdybym miała zamieszkać w lesie; bez wody, bez jedzenia. Sam wielokrotnie mówiłeś, że jeśli nie będę się uczyć, to skończę, mieszkając jak bezdomny, a ja zawsze odpowiadałam ci tato, że nawet tam byłoby lepiej niż pod twoim dachem. Nie zdążyłam się o tym przekonać, jak to jest żyć samodzielnie, żyć po swojemu. Nic nie trzymało mnie w naszym mieście. Rodzinę miałam za nic. W przeciwieństwie do moich przyjaciół nie byłam zżyta z moim rodzeństwem, czego od zawsze im zazdrościłam. Nie byłam też w związku, ani nie zostałabym powstrzymana przez przyjaciół, bo oni również myśleli o przeprowadzce. A jednak z jakiegoś powodu wciąż tu tkwiłam. Może już wtedy przeczuwałam, że zbliża się to, co najgorsze i muszę pozostać tu, gdzie jestem. Aby wypełnić swoją rolę w tej historii.
Serce nieustannie czuło niepokój, ale myślałam, że to ty byłeś tego powodem. Gdybym wtedy wiedziała, co przyniesie przyszłość...
Zbierałam się do szkoły. Byłam w ostatniej klasie liceum i miałam masę marzeń do zrealizowania i niespełnionych celi do osiągnięcia. Dorosłość nadchodziła i chociaż mnie przerażała, mocno jej pragnęłam. Chciałam ją poczuć. Doświadczyć życia, mimo że sama już byłam doświadczona przez życie i poddana próbie, którą oblałam.
Wkładałam kanapki do plecaka Ginny. Pech chciał, że wyciągnęłam też jej sprawdzian z historii. Z jedynką.
- Ginny! Co to jest?
Gdy siostra zobaczyła kartkę, pobladła jak ściana. Przestała sączyć sok pomarańczowy i wpatrywała się we mnie ze strachem w oczach.
- Znowu oblała? - ryknął ojciec rozłożony na kanapie przed telewizorem.
- Tak - odpowiedziałam z satysfakcją. - Znowu nie zaliczyła testu.
Zgadza się. Ja też byłam prawdziwą suką.
Z premedytacją wkopałam młodszą siostrę, wiedząc, że ojciec wyładuje na niej swój gniew. Wiedziałam, że był prawdziwym potworem, ale nie powstrzymało mnie to przed dalszym krzywdzeniem innych. Chciałam, by poczuli mój ból. Chciałam, byś mnie zostawił. Opuścił mój umysł i przeszedł na kogoś innego. Jakbyś był szkodliwym wirusem, wyniszczającym moje ciało.
- Koniec z graniem! Masz szlaban na laptopa.
Ginny z pokorą odłożyła szklankę do zlewu, a ja z uśmiechem satysfakcji usiadłam na krześle i pochyliłam się nad swoim telefonem. Przesuwałam palcem po tablicy mojego profilu bez celu dla zabicia czasu. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z tobą.
Unikanie cię i ignorowanie było łatwe. Nie musiałam udawać, że gdzieś mam twoje opinie, bo naprawdę tak było. Nic dla mnie nie znaczyłeś.
- Ben pisał do ciebie, kiedy przyjedzie? - zapytał ojciec.
- Nie - odpowiedziałam, nie odwracając wzroku od ekranu smartfona.
- To napisz do niego.
- Po co?
Mój obojętny ton zaczął wyprowadzać cię z równowagi. Nawet obojętność była w stanie cię rozgniewać.
- Siedzi cały czas w mieście i nie da znaku życia. No napisz do niego.
Spojrzałam na ciebie obojętnie.
- Nie pisze z nim. Nie mamy o czym.
- Zapytaj po prostu, kiedy przyjedzie.
- Dobra - odpowiedziałam zdawkowo.
- Jak on się utrzyma? Jest tak rozrzutny, że lada dzień wróci z podkulonym ogonem. Po co wynajmuje mieszkanie, skoro ma samochód. To dwadzieścia minut do miasta.

CZYTASZ
Wybaczam ci
Teen FictionUważaj czego sobie życzysz, bo to może się spełnić. Ile znasz perfekcyjnych rodzin? Z wyremontowanym domem na przedmieściach, idealnie skoszonym trawnikiem i włochatym pupilem. Wyjeżdżających na wakacje i spędzających każdą wolną chwilę w swoim tow...