Rozdział 13 Winter Happiness

31 3 0
                                    

Żyć albo nie żyć, o to jest pytanie.

Na chwilę obecną chciałam żyć. Naprawdę. Z dnia na dzień wszystko – albo prawie nic – zaczęło się układać. Dostrzegłam w tym wszystkim – albo w niczym – jakiś sens. Dałam życiu szanse i czerpałam z tego pełną garścią. Nie narzekałam, słysząc rano dźwięk nieznośnego budzika. Zamiast dręczącego dźwięku wybrałam wesołą piosenkę, która dawała mi masę energii każdego ranka. Smak kawy przestał być tak gorzki, bo zaczęłam dolewać do niej mleka. To było takie proste! Wystarczyło zmienić nastawienie, a chęci do życia pojawiły się znikąd. Nie pamiętam, kiedy ostatnio wypełniało mnie takie szczęście.

W moim życiu towarzyskim też wiele się zmieniło. Odkąd zaczęłam spotykać się z Cassie i poznałam ją bliżej, nie wyobrażałam sobie dnia bez jej towarzystwa na uczelni. Z początku Jenna zrobiła się podejrzliwa z powodu mojej nowej znajomości, ale nie dbałam o to, czy Cassie spodoba się jej paczce znajomych. Przestałam uganiać się za nimi, a wtedy to oni zaczęli przychodzić do mnie. Patty podeszła do mnie w poniedziałek, żaląc się na to, że nie może znieść już bałaganiarstwa Jenny. Z kolei Jenna usiadła obok mnie na zajęciach we wtorek, narzekając na to, że Patty dziwnie zachowuje się wobec niej.

Szczerze? Czułam się jak w przedszkolu. Każda z nich odgadywała drugą za jej plecami. Cieszyłam się, że nie weszłam w głąb tego toksycznego towarzystwa i dałam nogę, gdy tylko nadarzyła się okazja, ale gdy spotkałam Patty w piątek, była taka przytłoczona całą sytuacją. Postanowiłam się zmienić. Nie oceniać i być najlepszą wersją siebie, dlatego też doradziłam jej, aby szczerze porozmawiała z Jenną i wyjaśniła całą sytuację. Powiedziałam jej, że tylko jeśli będzie w pełni szczera ze swoją przyjaciółką, wtedy zdołają rozwiązać konflikt między nimi. Nie byłam zaskoczona, widząc je razem w poniedziałek. I byłam z siebie dumna, że odłożyłam na bok chęć pokłócenia obu dziewczyn i wkradnięcia się w łaski tej popularniejszej. Nie potrzebowałam tego.

Moją głowę od kilku dni zaprzątał projekt z psychologii. Wylądowałam w grupie z Patty, Derekiem i Cassie. Mieliśmy przeprowadzić badanie na temat konformizmu – uleganiu grupie. I śmiałabym twierdzić, że miałam w tej dziedzinie ogromną wiedzę, bo do tej pory ciężko było mi przebić się przed szereg, ale wprowadzałam zmiany małymi krokami.

Po zajęciach spotkaliśmy się na dziedzińcu, aby porozmawiać o naszym projekcie. Nie wiedziałam, czy zdołamy dojść do porozumienia, bo mieliśmy tak różne osobowości, ale ku mojemu zaskoczeniu, każdy z nas był otwarty na współpracę i gotowy pójść na pewien kompromis. No może poza Derekiem.

- Nadal uważam, że przebadanie kobiet i zapytanie ich, czy są uległe w grupie facetów to najlepszy pomysł.

Patty posłała mu kuksańca w bok. I dobrze, bo wyręczyła mnie w robocie.

- Za co to?!

- Ten pomysł jest idiotyczny. Prawda dziewczyny?

Derek spojrzał na mnie wyczekująco. Patty również. I którą stronę powinnam wziąć? Faceta, który wciąż dawał nam jakieś podteksty czy dziewczyny, która nie znosiła uprzedmiotawiania kobiet.

- Patty ma rację. To zbyt ryzykowne. Ktoś uzna to za zbyt seksistowskie i cały plan szlag trafi.

Patty ucieszyła się z tego, że ją poparłam. Za to Derek z jękiem oparł dłonie o betonowy stół.

- A nie mówiłam!

- Kobiety... Zawsze musicie być takie nadęte.

Cassie, która do tej pory siedziała w milczeniu, gwałtownie się poderwała.

- On ma rację.

Spojrzałam na nią zszokowana.

- Co? – zapytałam równocześnie z Patty. I Derek wydawał się zaskoczony takim zwrotem akcji.

Wybaczam ciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz