Rozdział 14 Winter Happiness

33 3 0
                                    

Istniały tylko dwie rzeczy, które potrafiły przynieść ukojenie mojej cierpiącej duszy. Pierwszą były smętne piosenki Lany Del Rey odtwarzane przeze mnie w domowym zaciszu, drugą zaś owocowe soki z Fruito. Takiej równowagi potrzebowałam. Kawałka smutku i radości w jednym.

Gdy pierwszy raz zamówiłam coś w Frutio, byłam jeszcze małolatą. Małym gówniakiem, który zerwał się wcześniej z lekcji, aby poszwendać się po sklepach bez celu. I wtedy zachciało mi się pić, ale nie miałam ochoty na zwykłą wodę, ani colę pełną cukru, bo wiedziałam, że gdy ją wypiję, będę jeszcze bardziej spragniona.

Nie mogłam uwierzyć, co podkusiło mnie, żeby zjawić się tutaj w towarzystwie Colina, ale wizja darmowego napoju wygrała. Gdy stanęliśmy przed ladą, oboje pobieżnie spojrzeliśmy na tablicę, na której wyświetlały się nazwy soków. Zrobiłam to z przyzwyczajenia. Dobrze wiedziałam, po co tutaj przyszłam.

Kobieta stojąca po drugiej stronie lady ścierała blat, lecz gdy nas ujrzała, przerwała swoją pracę. Wytarła dłonie w czarny fartuszek i zapytała nas, czego sobie życzymy.

- Karaibski poranek.

- Malinowa przygoda – powiedzieliśmy jednocześnie.

Spojrzałam z grymasem na chłopaka.

- Malinowa przygoda? Mówisz poważnie?

- Jest najlepsza!

Odpowiedziałam mu krótkim westchnieniem. Nie zamierzałam wchodzić z nim żadną kłótnię i dawać kolejne powody do nabijania się ze mnie. Z żalem musiałam przyznać, że Colin był mistrzem riposty. I to lepszym ode mnie, a moje wybujałe ego nie mogło tego przetrawić.

- Jak uważasz.

Jego wzrok znów skupił się na tablicy, wywieszonej ponad naszymi głowami.

- Patrząc po składnikach Karaibskiego Poranku, śmiem twierdzić, że musi być mdły.

Przegiął. Karaibski Poranek był najlepszy! Na pamięć znałam jego składniki. Banany, truskawki, jagody i... Tak czy inaczej, co mnie obchodziło jego zdanie. Musiał mieć fatalny gust skoro wybrał Malinową Przygodę. Z ciekawości spojrzałam na menu. Malina, banany i pomarańcza? Taka mieszanka powinna być zabroniona.

Położyłam dłoń na ladzie i z wymuszonym uśmiechem odwróciłam się w jego stronę.

- Rozpocząłeś wojnę, wiesz o tym?

Odpowiedział mi tylko cwanym uśmieszkiem. Cały on! Wiedziałam o nim tyle co nic, ale to wystarczyło mi, aby dowiedzieć się, że lubił potyczki słowne.

Moje dotychczasowe relacje z chłopakami ograniczały się do minimum. W moim życiu był tylko Ben i ojciec. Byłam beznadziejna w związkach i tych wszystkich rzeczach. Nie miałam pojęcia, czy Colin mnie podrywał, czy po prostu chciał wyprowadzić mnie z równowagi.

- Więc co zamawiacie? – zapytała zniecierpliwiona ekspedientka.

- Mam pomysł – rzucił przelotnie w moją stronę. Następnie odwrócił się w stronę sprzedawczyni. – Dla mnie będzie Karaibski Poranek, a dla tej uroczej młodej panny poproszę Malinową przygodę.

Dziewczyna zanotowała nasze zamówienie w swoim notesiku i odwróciła się w stronę swojej koleżanki, aby przekazać jej karteczkę z naszym wyborem.

- Nie przypominam sobie, żebym pozwoliła ci zamienić nasze zamówienia.

- Pomyślałem, że fajnie będzie spróbować czegoś nowego. I zgaduję, że ty też ciągle wybierałaś znany ci dobrze smak i nawet przez chwilę nie przeszło ci przez myśl, żeby zaszaleć.

Wybaczam ciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz