20

1K 58 41
                                    

— Wszystkiego najlepszego idiotko! — Wyrwał mnie ze snu krzyk Vic.

Od razu zerwałam się z łóżka, jednak minęło kilka sekund, za nim dotarło do mnie co się dzieje.

Wokół mojego łóżka stali wszyscy moi bliscy, mama z babcią trzymali tort z siedemnastoma świeczkami, Ethan z tatą trzymali ogromne pudełka z kokardami, Damiano stał przy Victorii, którzy obdarzali mnie swoimi słonecznymi uśmiechami. Na ich widok aż zrobiło mi się ciepło na sercu, a na twarzy zawitał ogromny uśmiech.

— Jesteście nienormalni! — Powiedziałam śmiejąc się, po czym rzuciłam się na szyję z objęciami do Victorii, która pojawiła się na pierwszym froncie.

Wszyscy po chwili zaczęli śpiewać „sto lat", a ja poczułam się niezręcznie. Dziwnie jest, gdy tak stoisz i się wpatrujesz w ludzi, którzy coś dla ciebie śpiewają. Mimo, że chwilowo się spięłam w sobie, szybko to minęło gdy Ethan z tatą wręczyli mi moje prezenty.

— Nawet nie wiecie, jak mi miło — powiedziałam i objęłam z kolejna wszystkich.

— Wszystko dla naszej Różyczki — powiedziała babcia.

— Dobrze, dobrze, Tina później wszystkim podziękujesz. Teraz może się ubierz — powiedziała mama, wskazując na moją piżamę.

— Oj już dobrze, mamo. — Odpowiedziałam i szybko poleciałam do łazienki się ogarnąć.

Postanowiłam zrobić sobie gorącą kąpiel w wannie, ale gdy tylko zrzuciłam z siebie ubranie i narzuciłam szlafrok, ktoś wparował do łazienki. Spanikowałam i gwałtownie się zakryłam szlafrokiem, odwracając się do tej osoby.

— Co ty tutaj robisz?! — Bardziej wykrzyczałam niż zapytałam, widząc w drzwiach Damiano.

Chłopak uśmiechnął się pod nosem, przykładając wskazujący palec do ust, s geście żebym zachowała ciszę. Zamknął drzwi na zamek, co trochę mnie zmieszało, ale z ciekawości nie potrafiłam tego przerwać. Chciałam zobaczyć, co Damiano zamierza zrobić.

Brunet powoli podszedł do mnie i mocno przytulił, a na mojej szyi zaczął składać pocałunki. Obleciały mnie dreszcze, a fakt tego, że miałam na sobie sam szlafrok sprawił, że zaczęłam się rumienić. Chyba wstydziłam się tak pokazywać chłopakowi...

— Damiano, wszyscy są w domu. Nie powinieneś tu wchodzić — powiedziałam pół szeptem.

Po moich słowach przerwał pocałunki i popatrzył mi się w głęboko w oczy. Jego dłonie objęły moje policzki, a opuszki palców delikatnie gładziły moją skórę.

— Śliczna jesteś — powiedział i ucałował mnie w czoło.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi do niego, chciałam go pocałować, ale ten odsunął się ode mnie i po chwili wyszedł z łazienki, jak gdyby nigdy nic. Nie będę ukrywać, że rozczarowało mnie jego zachowanie, ale postanowiłam się tym nie przejmować tylko się wykąpać.

***

— I co zamierzasz tam iść? — Zapytała Vic, przyglądając się mapce, jaka powstała z układanki.

— Sama nie wiem... — powiedziałam, łapiąc się za ramiona.

— Lepiej sama tam nie idź, może w ogóle nie powinnaś. — Odezwał się Damiano.

Popatrzyłam się na chłopaka, miał rację. Nie miałam pojęcia kto i po co do mnie wysyłał te anonimowe paczuszki, jeszcze ten ostatni liścik ze wzmianką o mojej sukni balowej... Powinnam w ogóle o tym powiedzieć rodzicom, a nie ukrywać coś takiego. Wbrew pozorom, za tym wszystkim mógł stać ktoś niebezpieczny...

Devil| Damiano David MåneskinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz