— Wszystkiego najlepszego idiotko! — Wyrwał mnie ze snu krzyk Vic.
Od razu zerwałam się z łóżka, jednak minęło kilka sekund, za nim dotarło do mnie co się dzieje.
Wokół mojego łóżka stali wszyscy moi bliscy, mama z babcią trzymali tort z siedemnastoma świeczkami, Ethan z tatą trzymali ogromne pudełka z kokardami, Damiano stał przy Victorii, którzy obdarzali mnie swoimi słonecznymi uśmiechami. Na ich widok aż zrobiło mi się ciepło na sercu, a na twarzy zawitał ogromny uśmiech.
— Jesteście nienormalni! — Powiedziałam śmiejąc się, po czym rzuciłam się na szyję z objęciami do Victorii, która pojawiła się na pierwszym froncie.
Wszyscy po chwili zaczęli śpiewać „sto lat", a ja poczułam się niezręcznie. Dziwnie jest, gdy tak stoisz i się wpatrujesz w ludzi, którzy coś dla ciebie śpiewają. Mimo, że chwilowo się spięłam w sobie, szybko to minęło gdy Ethan z tatą wręczyli mi moje prezenty.
— Nawet nie wiecie, jak mi miło — powiedziałam i objęłam z kolejna wszystkich.
— Wszystko dla naszej Różyczki — powiedziała babcia.
— Dobrze, dobrze, Tina później wszystkim podziękujesz. Teraz może się ubierz — powiedziała mama, wskazując na moją piżamę.
— Oj już dobrze, mamo. — Odpowiedziałam i szybko poleciałam do łazienki się ogarnąć.
Postanowiłam zrobić sobie gorącą kąpiel w wannie, ale gdy tylko zrzuciłam z siebie ubranie i narzuciłam szlafrok, ktoś wparował do łazienki. Spanikowałam i gwałtownie się zakryłam szlafrokiem, odwracając się do tej osoby.
— Co ty tutaj robisz?! — Bardziej wykrzyczałam niż zapytałam, widząc w drzwiach Damiano.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem, przykładając wskazujący palec do ust, s geście żebym zachowała ciszę. Zamknął drzwi na zamek, co trochę mnie zmieszało, ale z ciekawości nie potrafiłam tego przerwać. Chciałam zobaczyć, co Damiano zamierza zrobić.
Brunet powoli podszedł do mnie i mocno przytulił, a na mojej szyi zaczął składać pocałunki. Obleciały mnie dreszcze, a fakt tego, że miałam na sobie sam szlafrok sprawił, że zaczęłam się rumienić. Chyba wstydziłam się tak pokazywać chłopakowi...
— Damiano, wszyscy są w domu. Nie powinieneś tu wchodzić — powiedziałam pół szeptem.
Po moich słowach przerwał pocałunki i popatrzył mi się w głęboko w oczy. Jego dłonie objęły moje policzki, a opuszki palców delikatnie gładziły moją skórę.
— Śliczna jesteś — powiedział i ucałował mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi do niego, chciałam go pocałować, ale ten odsunął się ode mnie i po chwili wyszedł z łazienki, jak gdyby nigdy nic. Nie będę ukrywać, że rozczarowało mnie jego zachowanie, ale postanowiłam się tym nie przejmować tylko się wykąpać.
***
— I co zamierzasz tam iść? — Zapytała Vic, przyglądając się mapce, jaka powstała z układanki.
— Sama nie wiem... — powiedziałam, łapiąc się za ramiona.
— Lepiej sama tam nie idź, może w ogóle nie powinnaś. — Odezwał się Damiano.
Popatrzyłam się na chłopaka, miał rację. Nie miałam pojęcia kto i po co do mnie wysyłał te anonimowe paczuszki, jeszcze ten ostatni liścik ze wzmianką o mojej sukni balowej... Powinnam w ogóle o tym powiedzieć rodzicom, a nie ukrywać coś takiego. Wbrew pozorom, za tym wszystkim mógł stać ktoś niebezpieczny...
CZYTASZ
Devil| Damiano David Måneskin
FanficValentina jest ułożoną szesnastolatką z dosyć bogatej włoskiej rodziny. Doskonale się uczy, jej życie jest usłane różami, ale gdy w jej liceum pojawia się nowy chłopak, nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo namiesza w jej sielankowym życiu.