Rozdział 27

27K 1.8K 610
                                    

Kiara musiała zająć się pogrzebem matki.

Odbywał się w ten sam dzień, co rozprawa przeciwko jej ojcu.

Na cmentarzu zjawiło się niespełna dziesięć osób, w tym ona, Felix oraz jego rodzice i kilka płaczących kobiet, które zniknęły, nim Kiara zdołała dowiedzieć się, kim właściwie były.

– Możemy odwieźć cię do domu – zaproponował Felix.

– Nie. Poradzę sobie – zapewniła, zdobywając się na lekki uśmiech.

Felix wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, być może licząc, że zmieni zdanie, może jakoś się z nim pożegna. Ale Kiara nie powiedziała już nic więcej. Właśnie w tej chwili ich drogi miały już na zawsze się rozejść.

Gdy chłopak odszedł, a ona została sama pośrodku opustoszałego cmentarza, chłodny powiew wiatru rozwiał jej długie, czarne włosy. Spojrzała na nagrobek, na kilka zwiędłych kwiatów.

Nie płakała. Nie czuła smutku ani żalu.

Wiedziała, że będzie musiała przywyknąć do tej pustki, która wypełniła jej serce. Z czasem miało stać się to łatwiejsze.

Od czasu śmierci swojej matki, nie kontaktowała się z ojcem. Wszystkiego dowiedział się od adwokata, którego Kiara poprosiła, aby nie starał się wywalczyć dla jej ojca niskiego wyroku.

Z pieniędzy, które otrzymała ze sprzedaży rodzinnej firmy, wypłaciła rodzinie ofiary blisko dziesięć milionów dolarów. Wiedziała, że pieniądze nie cofną czasu i nie złagodzą bólu, ale nie mogła zrobić niczego więcej.

Uniosła powieki, gdy usłyszała za sobą odgłos kroków. Nie musiała odwracać głowy, aby wiedzieć, kim była kobieta, która stanęła u jej boku. Długie, rude włosy skryła pod czarnym kapeluszem.

– Widziałam cię podczas pogrzebu – mruknęła Kiara. – Stałaś w oddali... – Spojrzała na Daisy Davies. Ubrana w czerń, wydawała się jedynie cieniem.

– Godzinę temu do naszej posiadłości przyjechała policja. – Rudowłosa odwróciła głowę i spojrzała na Kiarę bez żalu, bez złości. Była obojętną, marmurową postacią. Zimną i pustą. – Aresztowali mojego brata. Wyprowadzili wielkiego Alexandra Daviesa skutego w kajdankach. Powiedzieli, że mają nagrania, na których przyznaje się do tego, iż zlecił szantażowanie twojej matki.

Kiara spojrzała na zasypany kwiatami grób. Z nieba spadły pierwsze krople zimnego deszczu. Pojawiające się nad jej głową chmury były zwiastunem nadciągającej ulewy.

– Sprawdzili jego firmę. Doszukali się kilku nieprawidłowości. Aresztowali także Parkera... – Zamilkła. – Leonarda. Następny w kolejce jest burmistrz.

Kiara zamknęła oczy. Krople deszczu atakowały jej twarz w coraz mniejszych odstępach, a zimny wiatr wdzierał się pod poły czarnego płaszcza.

– Nie wiem, jak poradzi sobie reszta, ale mój brat... Jestem pewna, że jakoś się z tego wywinie.

– Wiem – wtrąciła, unosząc powieki. Spojrzała na Daisy, na której bladej twarzy pojawił się lekki grymas. – Ale wówczas już mnie tutaj nie będzie.

– Wyjeżdżasz?

Skinęła.

Nie wiedziała, dokąd powinna się udać. Nie miała planu, ale nie miała już także niczego, co mogłaby zostawić za sobą. Bycie samotnym ma jedną zaletę – można odejść, bez pożegnania, bez żalu.

Sprzedaż rodzinnej firmy zasiliła jej konto pokaźną sumą. Większej części zdecydowała się pozbyć – wpłaciła kilka milionów na cele charytatywne, pozostawiając dla siebie sto tysięcy dolarów. Nie potrzebowała więcej, aby zacząć wszystko od nowa.

Choć ''od nowa'' było być może nieco wyolbrzymionym słowem. Już do końca swych dni miała bowiem nosić w sercu ten nieznośny ciężar. Wiedziała, że w tej całej tragedii odegrała najważniejszą rolę.

Nie mogła i nie zamierzała tłumaczyć tego desperacją, ale właśnie tym się kierowała, kiedy poprosiła Alexandra o pomoc.

Uważaj o co prosisz, rozbrzmiało w jej umyśle.

Gdy po chwili odwróciła głowę, Daisy Davies już obok niej nie było. Ujrzała jedynie jej oddalającą się, spowitą w czerń sylwetkę.

Deszcz wezbrał na sile, zmieniając się w ulewę.

Telefon w kieszeni jej płaszcza zawibrował. Kiara odebrała, ignorując deszcz i zimno. Odwróciła się i ruszyła w kierunku wyjścia z cmentarza.

– Rozprawa właśnie się zakończyła...

– Ile? – wtrąciła, przystając.

Stała pośrodku cmentarza. Ulewa moczyła jej ubranie i włosy. Woda spływała po policzkach niczym łzy, choć w istocie nimi nie była.

Kiara Morton już nie płakała.

– Trzydzieści lat.  



J.B.H

If You Love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz