UnderFÅÎĻ I (Rozdział XXXII)

20 0 11
                                    

Zapach spalonej trawy(pls don't) był nie do zniesienia. Undyne westchnęła głośno i spytała Gastera:
- Czemu uważasz, że wszyscy zginiemy? Chyba mamy jeszcze jakieś szanse, prawda?
Gaster zaśmiał się.
- On tu jest Undyne. On.
- Niby kto taki? - Undyne nie wiedziała o kogo może chodzić Gasterowi.
Gaster przełknął ślinę i powiedział:
- Raviak.
- Masz na myśli tego stwora z mitów które opowiadają jakieś stare babcie? - może za dużo się nawdychałeś tego dymu z trawy(oh she actually made that joke) nie powinieneś się położyć?
- To nie są żarty, Undyne - powiedział Sans - od dłuższego czasu obserwujemy z Gasterem dziwne zjawiska występujące
w multiwersum. Coś łamie jego prawa i przekracza wszelkie granice. Tak jak Raviak.
- Czemu niby sądzisz, że to on? - Undyne zaniepokoiła się
- Długo już podejrzewamy jego obecność. A poza tym... - Sans przełknął ślinę - Widziałem go.

Mit o Raviaku, mrocznym panu
Autor nieznany, rok [brak danych]
Przekład z języka [brak danych]:
[brak danych]

Gdy Raviak kroczył światłem, cień w mig nam zasłonił słońce ,
Gdy cieniem zaś on kroczył, cień, nabierał mroczny odcień,
Szczęście i miłość zabrał nam,
Lecz wiele na tym stracił,
Powiadał: "Wrócę, oddam wam",
I w cieniu się zatracił,
Cień pochłonął duszę mu,
Wraz z jego imionami
I teraz Raviak stoi tu,
Za twoimi plecami
nieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodrwacajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodrwacajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodrwacajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięnieodwracajsięterazodwróćsiępowoliiniekrzycz

Asriel i Betty szli już kilka godzin. Nie rozmawiali prawie w ogóle. Robili to tylko wtedy gdy trafili na rozwidlenie i konsultowali między sobą w którą stronę pójdą. Asrielowi czas okropnie się dłużył. Miał jednak dużo czasu na myślenie. Myślał więc dużo. Jeżeli faktycznie byli w jego mózgu to powinien dużo myśleć, prawda? Wiele rzeczy krążyło mu po głowie(on też XDD). Chciał je uporządkować. Niektóre porząkował z łatwością. Inne nie dawały się uporządkować. Im dłużej szli, tym większy ból przeszywał mu głowę. Error powiedział, że może coś znajdą, pewnie chodziło o to, żeby coś zrozumieć lub dostać jakąś lekcję
z morałem, jednak tego Asriel stwierdzić nie mógł. Betty starała się skrywać każde emocje i nie odzywać się. W ogóle nie zaczynała rozmowy, czasem odpowiadała na pytania Asriela. Nie chciała się tutaj znaleźć mimo tego, że Asriel był ta osobą
z którą najbardziej chciałaby w takim miejscu przebywać. Bała się też, że Asriel pomyśli, że za nim nie przepada lub go za coś nienawidzi, cokolwiek by to miało być. Betty starała się na siłę znaleźć jakieś wady Asriela, żeby mieć pretekst do "unikania kontaktu za wszelką cenę" jak to nazywała. Tak naprawdę robiła to wszystko dla Chary. Wiedziała, że podoba jej się Asriel, znała go od wielu, wielu lat. Gdyby była szczera
z Asrielem podczas tej wędrówki ich relacja mogłaby dojść do momentu
w którym nie byłoby zbyt wiele miejsca na Charę, przynajmniej dla Asriela, a tego właśnie Betty chciała uniknąć. Chara znacznie przyczyniła się do uratowania jej i gdyby nie ona, nie znałaby teraz Asriela jako "ona" tylko jako obrzydliwy wytwór... Stop. Betty nie cierpi do tego wracać. Strasznie żałuje tego co zrobiła, ile osób skrzywdziła. Wiele razy płakała do poduszki kiedy o tym myślała.
W Podziemiu i na Powierzchni dalej niektórzy jej nie lubili, szydzili z niej bądź ją prześladowali. Bała się tych ludzi, jednak nie aż tak jak swojej przeszłości. Przez to, nie chciała już wracać na Powierzchnię. To tam wyrządziła wszystkie szkody. Gdzie się nie obejrzała widziała ślady "swojej" działalności. Dużo ludzi dalej nienawidzi Potwory, za dawną wojnę i wciąż uważają, że powinni zostać
w Podziemiu. Dlatego też po bitwie na Arenie, gdzie Asriel ją uwolnił, Asgore zdecydował, że powróci z Potworami do Podziemi. To był teraz ich dom. Powrót był dobrowolny, jednak każdy Potwór wrócił. Bez wyjątków. Potwory które były przeciwko Betty uważały, że Asgore i straż została zmanipulowana, a Betty chce potajemnie przejąć władzę
w Podziemiu i wymordować Potwory rękami Straży Królewskiej. Co prawda nie była to jedyna wersja pogłosek jakie o niej krążyły, ale tą słyszała najczęściej. Betty przez to kim dawniej była, nigdy nie uważała, że ktoś robi coś złego. Przecież nic nie mogło sie równać z tym, co ona zrobiła. Kiedy ktoś ją obrażał, straszył lub groził jej, nie widziała w tym nic złego. Uważała wręcz, że to normalne. Jednak jeżeli ktoś nie robił w stosunku do niej nic złego, a nawet jej pomagał i dbał o nią, Betty była takiej osobie dozgonnie wdzięczna. Dlatego też nie chciała sprawić bólu Charze. Była ona dla niej jak siostra. Dobra siostra. Nagle z zamyśleń wyrwał ją niepewny, ale naprawdę ciepły głos Asriela:
- Możemy porozmawiać?
___________________________
Hej. Dzis trochę krócej ale mało czasu, te sprawy. Miłego dnia/nocy :3
Poza tym, prolog zbliża się do 100 odczytów co będzie jednym z większych kamieni milowych dla tej pseudo-książki. Będzie to oznaczało, że 100 osób wie o jej istnieniu więc yay, i guess

(jak teraz to piszę to prolog ma 97 odczytów, poza tym jak ktoś czyta nie od początku tylko od środka czy coś to polecam od początku wszystko przeczytać, bo fajnie znać cały kontekst... co nie? ._.)


Tak poza tym to proszę o obecność w komentarzach, ale już! XD

UnderFÅÎĻ (Sezon I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz