UnderFÅÎĻ I (Rozdział VII)

62 4 39
                                    

Asriel leżał na plecach na swoim łóżku w swojej komnacie. Nagle, ktoś gwałtownie otworzył drzwi.
- Tylko ostrożnie, bo raz już dzisiaj drzwi naprawiałem! - krzyknął.
Do pomieszczenia weszli Papyrus, Sans i Gaster.
- Cześć Asriel - przywitał się Papyrus.
- Cześć... czego chcecie? Zaparzyć wam kawy? Herbaty?
- Nie. Obawiam się, że nie mamy czasu. Pewna osoba wróciła... Ta osoba może zniszczyć wszystko... Na razie nie powiemy ci kto to, bo i tak nie zrozumiesz... Chodź z nami - powiedział Gaster
- W takim razie chodźmy. Po raz trzeci będziemy ratować świat (Pierwszy raz: Glitchtale, sezon 1
Drugi raz: Glitchtale, sezon 2). Po prostu bajecznie. Co teraz będzie? Latające stonogi?
- Obawiam się, że to coś gorszego - powiedział Sans, po czym cała czwórka wyszła z komnaty.

Alphys pracowała nad nowym ulepszeniem dla Mettatona. Miała już wszystko zaprojektowane. Musiała jeszcze tylko całość zmontować i wszystko bedzie gotowe. W pewnym momencie usłyszała huk. Dochodził z Prawdziwego Laboratorium. Zjechała windą, żeby sprawdzić co się stało. Przeszukała kilka pomieszczeń, ale nic nie znalazła. W końcu weszła do pracowni. Zobaczyła tam ścianę zniszczoną jakby od wybuchu. Na podłodze leżała Wyrwa i świeciła o wiele mocniej niż zazwyczaj... Wydawała też głośniejsze zgrzyty.
- Ktoś z AntyPróżni chyba probuje się ze mną skomunikować. Zaczekam na Gastera. On jest bardziej rozeznany - Alphys wyszła z pracowni i wjechała windą na górę.

Sans, Asriel, Gaster i Papyrus szli korytarzami zamku.
- Gdzie idziemy? - zapytał Asriel
- Do laboratorium - odpowiedział Gaster.
- Po co?
- Dowiesz się.
Szli dalej w milczeniu. Po kilkunastu minutach marszu dotarli do laboratorium w Hotlandzie. Zastali tam Alphys najwidoczniej czymś przejetą.
- Jak dobrze, że jesteście! Chodźcie zobaczyć! Wyrwa się uaktywniła.
- To on - powiedział Sans - nie możemy dać się nabrać jak ostatnim razem.
- Gdzie idziemy? - zapytał zdezorientowany Asriel
- Nie czasu na wyjaśnienia - powiedział Gaster - idźcie za mną.
Alphys, Sans, Asriel i Papyrus podążyli za śladem Gastera. Po chwili dotarli do pracowni. Zauważyli tam Wyrwę.
- Odsuńcie się - powiedział Gaster - i najlepiej zamknijcie oczy. Dobrze wam radzę.
Wszyscy postąpili zgodnie ze wskazówkami Gastera. On sam złapał Wyrwę i coś tam powiedział. Wtedy Wyrwa rozbłysła strasznie jasnym światłem i wydała z siebie głośny huk.
- Możecie otworzyć oczy - powiedział Gaster - już w pożądku.
Wyrwa mniej teraz świeciła i wydawała cichsze zgrzyty.
- Uff... Już myślałem, że znowu będzie to samo... - Sans odetchnął z ulgą.
- Ale co? - Asriel nie wiedział co się dzieje - I po co ja wam byłem potrzebny?
- Na wszelki wypadek - powiedział Sans - masz moc sześciu dusz, więc... W pewnym sensie jesteś najpoteżniejszy z nas wszystkich.
- Co to znaczy "w pewnym sensie"? - zasmiał się Asriel
- Możemy już iść? - spytał Papyrus- Zimno tu strasznie...
- Spokojnie - powiedział Gaster - Możemy iść...
Cała piątka wyszła z laboratorium.
- Mogę już iść do domu, czy jest jeszcze jakas potrzeba uratowania świata? - zażartował Asriel
- Na dzisiaj to tyle - zaśmiał się Sans
- Pa Asriel! - krzyknął Papyrus.
- Na razie! Cześć! - krzyknął Asriel po czym udał się w kierunku swojej komnaty. Gdy tam dotarł, przebrał się w piżamę i poszedł spać.

   Obudził się i... zaniemówił. Był w... kosmosie? Chyba tak można by było tak to miejsce nazwać... Nie obowiązywały go prawa grawitacji.
Tak naprawdę to nie bylo tam prawie niczego. W pewnym momencie Asriel zauważył jakąś postać. Zdziwil się, że jej wcześniej nie widział, bo była bardzo blisko niego. Był to dziwny, czarny szkielet.
   - Witaj... - powiedział niskim i zniekształconym głosem.
  
   Sans, Papyrus i Gaster szli w kierunku domu Sansa i Papyrusa.
   - Jak dobrze, że nic się nie stało - powiedział Sans - gdyby nam sie nie udało... konsekwencje mogłybybyć nieodwracalne...
   - Masz rację... - powiedział Gaster - gdyby opanował nasz świat miałby gotowy dostęp do innych. Jesteśmy podstawą całego Multiwersum...
   - Jakim cudem się podłączył do systemu Wyrwy? - Sans był wciąż trochę zakłopotany
   - Tego nie wiem - powiedział Gaster - ale nikt go nie może tu wpuścić...
   - Trzeba podwoić straże przy laboratorium. Albo potroić...
   - Jest jeszcze jeden problem - Gaster przystanął, a po nim Sans i Papyrus zrobili to samo - On potrafi wejść do czyjegoś umysłu na przykład we śnie. Wie dosłownie wszystko, więc bez chwili myślenia znajdzie odpowiednie argumenty dla odpowiedniej osoby, tak aby przeciągnąć ją na swoją stronę.
   - Dobra, chodźmy, bo późno się robi - powiedział Papyrus po czym cała trojka kontynuowała marsz.
   - Czyli co? Nauczył się nowych sztuczek i jest niepokonany? - zapytał Sans zaniepokojony
   - Jest niepokonany dla tych, ktorzy nie wiedzą co potrafi. Powiedziałem AntiVirusowi, żeby go śledził. Dzięki temu mamy o nim stałe informacje. Tylko wiesz... AntiVirus czasami też śpi... - Gaster kontynuował "wykład" - w każdym razie, jest potężny i kiedy się uwolni, co jest możliwe, będzie stanowił ogromne zagrożenie dla Multiwersum...
   - Nie możemy do tego dopuscić... Czego można się po nim spodziewać? - zapytał Papyrus
   - Może kogoś kontrolować... Ten ktoś musi mieć dużą moc i... jakieś problemy... z którymi ON mógłby się "uporać"- wytłumaczył Gaster - oczywiście nas nie nabierze, bo znamy jego sztuczki, ale innych, nierozeznanych w temacie... Cóż...
   - Jesteśmy! - Papyrus otworzył drzwi od domu przed Sansem i Gasterem
   - Chcesz herbaty Gaster? - zaproponował Sans
   - Tak, poproszę. Ze złotych kwiatów jeżeli macie...
   - Ja też! - krzyknął Papyrus
   - Dwie herbaty ze zlotych kwiatów... Robi się! - Sans szybko przygotowywał herbaty, a dla siebie wyjął z lodówki butelkę ketchupu.
   - Musimy być czujni - powiedział Gaster - On może w tej chwili kogoś opanowywać. Tylko kogo?
   - Nie wiem... - Sans nie wiedział co robić - To tak, jakby ktoś gdzieś powiedzmy w Waterfallu schował niebieską pinezkę. Teraz weź idź i znajdź taką pinezkę. No kurde się nie da!
   - Musimy opracować plan działania - powiedział Gaster biorąc łyk herbaty ze złotych kwiatów - powiedzmy, że on ucieka z AntyPróżni. Co wtedy? Nie mamy co zrobić! Dlatego potrzebny nam plan! A ja wiem co zrobić! Pożyczymy nici od Muffet i go oplączemy. Rozpuszczają się dopiero po pieciu godzinach więc zdążymy dać go z spowrotem do AntyPróżni.
   - No to mamy plan - powiedział Papyrus - Idziemy do Muffet.

   - K-Kim do cholery jesteś? I dlaczego jesteśmy w kosmosie? - dopytywał Asriel właściciela niskiego i zniekształconego głosu
   - Cóż... moje imię i tak ci nic nie powie więc na razie zachowam je dla siebie... A my... Nie jesteśmy w kosmosie tylko w... AntyPróżni. Nie jesteś tu ani ciałem, ani duszą. Tylko umysłem. Dlatego mówisz, widzisz, czujesz i słyszysz. To miejsce jest... Okropne. Zostałem tu umieszczony za niby jakieś... Niszczenie światów? Tak czy siak, ja tylko naprawiam światy, ktorym trzeba harmonii. Zrównoważam je. Mój wróg... Jakiś tam koleś z pędzelkiem... Uważa, że jest obrońcą światów... Psuje wszystko co zrobiłem. Słyszałem też o tobie... Wielki książe potworów, Asriel Dreemurr... Masz okropną przeszłość i nie wolno ci o niej zapominać, odpychać jej... Nawet o tym nie myśl. Musisz się z nią zmierzyć.
   - Nie wiem kim jesteś, ale wyglądasz jak z horroru.
   - Możliwe, że lata spedzone tutaj zmieniają człowieka. Czy też potwora. Kiedyś byłem jak ty, jak inni. Teraz nawet nie mogę poczuć smutku... Ani radości...
   - Tak się składa, że wiem jak to jest...
   - Tak... sam to przeżyłeś czyż nie?
   Asriel wziął głęboki oddech.
   - Tak... to prawda...
   - Cóż... Świat nie może być rządzony przez jakichś egoistów, których nie interesują tacy jak my, Asriel. Oni są tacy "dobrzy". Muszę się stąd wydostać. Pamiętasz tą kulę? W laboratorium... Zabierz ją i rozbij. Jest bardzo delikatna, wystarczy, że ję upuścisz. Tylko lepiej zatkaj uszy...
   - Dlaczego mam ci pomóc?
   - Śmierć to okropna sprawa... Obawiam się, że może spotkać twoich bliskich... Tak... wiem, że o niej myślisz...
   - Betty.
   - Tak, tak, taaak... Właśnie tak... Mam moc, aby im pomóc. Ty też możesz taką mieć... Pozwól sobie pomóc Asriel... Pozwól sobie pomóc... Możesz ocalić od śmierci wszystkich. Bez wyjątku. Wiec jak? Zgadzasz się?
   - Ja...

   Koniec! W czwartek robię sobie przerwę i chyba w piątek (28.02) będzie next. Narka!

UnderFÅÎĻ (Sezon I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz