(Psst, jeśli jakimś cudem nie przeczytaliście jeszcze poprzednich rozdziałów, nadróbcie je proszę! Wattpad miesza mi ich kolejność...)
____________________________
- Zajmijcie pozycje! - powtórzył Sans - jest tu nie tylko Raviak ale też... Asriel i Error? - Sans zdziwił się i zestresował jednocześnie.
Mieli przewagę liczebną, ale ich wrogowie byli potężniejsi od nich.
Raviak przeteleportował się tuż obok Sansa. Wszyscy mieli zamiar rzucić się na niego kiedy Sans krzyknął:
- Wstrzymać się!
Wszyscy nagle zatrzymali się zszokowani.
- O co chodzi, Raviaku? - spytał Sans spokojnie.
Raviak zaśmiał się cicho.
- Chciåłem tyļko pőwiedzieć, żě macįe ješzcze şzansę się pøddać...
Sans wściekł się i strzelił w Raviaka jedym ze swoich Blasterów. Zdążył on jednak uniknąć śmiercionośnego promienia teleportując się. Undyne z AntiVirusem ostrzeliwali Raviaka stojąc daleko. Undyne ciskała włóczniami, a AntiVirus strzelał Blasterami. Chara próbowała ugodzić Raviaka nożem kiedy ktoś uderzył ją w głowę. To był Error. Jego oczy były puste i czarne. Nagle Error zachwiał się. Betty wbiła mu kosę w brzuch. Po chwili Error złapał równowagę i spojrzał na różowooką.
- Myślīsz, że đasz mi ŕãdę, dzįeckō? - czarny szkielet wbił czarną kość w nogę Betty. Dziewczyna krzyknęła z bólu.
- Vinatriusie! - krzyknął Asgore odpierając ataki Errora. - potrzebujemy cię!
AntiVirus szybko podbiegł do Betty i opatrzył jej ranę. Undyne osłaniała go. Nieprzerwanie ciskała w Errora lśniącymi włóczniami.
- Mów mi AntiVirus, Wasza Wysokość - zwrócił się szkielet do Asgore'a.
- Hej, G... - zwrócił się Sans do Gastera.
- O co chodzi Sans?
- Spójrz na Raviaka. Stoi z tyłu i obserwuje. Nawet nie próbuje atakować.
- Też to zauważyłem - powiedział Gaster. - Poza tym... Nigdzie nie widać Asriela. Przecież gdzieś tu był...
Asgore wbił swój trójząb w ziemię z której po chwili wyrosły liany ze złotymi kwiatami. Liany oplotły Errora, który próbował się z nich wyrwać. Sans zaczął ładować laser swojego Blastera. Wiedział, że coś jest nie tak. Error zbyt łatwo dał się złapać. Z Blastera wystrzelił potężny promień. Uderzył w Errora i wyrwał liany Asgore'a z ziemi. Kiedy dym po wystrzale opadł, Errora nigdzie nie było widać. Sans jednak odkrył coś o wiele straszniejszego. Asgore leżał powalony kilka metrów od niego. Jego szaty były porwane i przypalone, a jego zbroja wyglądała na stopioną. Sans podbiegł do nieprzytomnego króla.
- Asgore! Asgore czy ty... - Sans zacisnął zęby.
Po chwili róg Asgore'a skruszył się, a część która się odłamała, poleciała w górę.
- Wasza Wysokość! NIE! - Gaster podbiegł i uklęknął obok Asgore'a, którego ciało powoli zaczęło zmieniać się w pył.
- Co się dzieje?! - Undyne podbiegła do króla i tak jak Gaster, uklękła przy jego ciele - Nie! Jak on?... - Undyne przeklnęła i rzuciła włócznią w ziemię.
Ciało Asgore'a całkowicie zmieniło się w pył który pofrunął w górę niczym ptactwo na Powierzchni.
Chara, AntiVirus i Betty podbiegli do nich.
- Co się stało? - spytał AntiVirus - musieliśmy opatrzyć do końca ranę Betty, Chara mi pomagała.
- Gdzie jest Asgo- - Chara po chwili spostrzegła wyraz twarzy wszystkich, którzy klękali przy kupce pyłu. - Nie... On nie mógł...
Betty położyła jej rękę na ramieniu.
- Spokojnie Chara... Jestem pewna, że-
- NIĚ DOTYĶAJ MNÎE! - Chara ze łzami w oczach odepchnęła od siebie dziewczynę, która potknęła się i upadła na ziemię.
- Przepraszam... - Betty zaczęła płakać.
Gaster zobaczył, że ktoś zbliża się do nich. Kiedy mu się przyjrzał, zobaczył, że był to Asriel.
- Hej, Sans - naukowiec złapał szkieleta za ramię - zobacz.
Sans spojrzał w kierunku który wskazał mu Gaster. W oddali zobaczył Asriela biegnącego prosto na nich. Wyglądał na rozwścieczonego.
- Uwaga wszyscy! - krzyknął Sans - Na pozycje! Asriel nadchodzi... Ze złymi zamiarami!
Chara i Betty spojrzały na Sansa, a po chwili zauważyły nadbiegającego Asriela.
- To nie jest prawdziwy Azzy, prawda? - spytała Betty.
- Nie jestem pewna - odparła szorstko Chara. - Ale zaraz się przekonam.
AntiVirus i Undyne stanęli z tyłu. Kilka kroków przed nimi do walki gotowali się Sans z Gasterem, a na linii frontu stały Chara i Betty z gotowymi ostrzami. Chara udawała jakby chciała ugodzić kogoś swoim nożem, a Betty zakręciła swoją kosą w dłoni.
Asriel był coraz bliżej. Poiedyncza kropla potu spłynęła po czaszcze Sansa. To musi byc podstęp. Raviak nie wysłał by kogoś z tak daleka dając im czas na przygotowanie, prawda? Sans mógł już dostrzec lśniące ostrze Asriela.
"Chaos Saber, huh?", myślał Sans "Mam nadzieję, że nie spowoduje dzisiaj żadnego chaosu..."
- Jest wystarczająco blisko... Rzucaj! - polecił AntiVirus Undyne.
Ta cisnęła włócznią w stronę Asriela tak mocno jak potrafiła. Broń lśniła w blasku ściany lawy jak nigdy przedtem. Asriel zdawał się nie zwracać uwagi na włócznię, która z ogromną prędkością zmierzała w jego kierunku.
Sans znów to poczuł. Coś jest nie tak.
Po chwili, kiedy włócznia miała wbić się w ciało Asriela... Po prostu przez niego przeniknęła.
"C-Co?!", Sans był w szoku. Nie wierzył własnym oczom. Czy Asriel jest teraz... Niezniszczalny?
Nagle, dało się słyszeć donośne dudnięcie, jakby coś uderzyło w metal. Asriel gdzieś zniknął, a wszyscy skierowali wzrok na źródło odgłosu, którym był... Bunkier. Bunkier zaczął zsuwać się powoli do oceanu lawy. Metalowe schodki, które łączyły go z jaskinią powoli od niego odpadały.
- AntiVirus! - krzyknął Gaster - Dostań się do sterowni i każ wszystkim obywatelom iść na najwyższe możliwe piętro, po czym wystrzel je do jaskini.
- Ale... - zaczął AntiVirus.
- Idź, błagam cię!
- To nas zmiażdży, Gasterze!
- Po prostu to zrób!
AntiVirus przełknął ślinę po czym przeteleportował się do wnętrza bunkra. W środku światła migały, a wszyscy biegali w panice po korytarzach. AntiVirus wbiegł do sterowni zdyszany i ogłosił;
CZYTASZ
UnderFÅÎĻ (Sezon I)
FanficPo zakończeniu Glitchtale S2E6 Part 2 Potwory wracają do Podziemia. Niestety to miejsce wkrótce nie będzie dla nich miejscem bezpiecznym jak kiedyś... _____________ Unfortunately, pod koniec książki Wattpad pomieszał mi kolejność rozdziałów. Mam nad...