UnderFÅÎĻ I (Rozdział XXXVII)

6 1 0
                                    

Wrzucam jeszcze raz, ponieważ ten rozdział nie opublikował się w dobrej kolejności. Proszę, przeczytajcie rozdziały XXXIV, XXXV i XXXVI przed tym.

________________________

Wzrok Chary nie mógł się przyzwyczaić do otaczającej ją ciemności. Słyszała głosy. Różne głosy. Nie mogła jednak żadnego z nich zrozumieć, gdyż było ich zbyt wiele. Głosy wbijały się jej do głowy niczym najostrzejsze igły. Po chwili zaczęła rozróżniać jeden z głosów. Był dziwnie znajomy i bardzo chłodny.
- Umrzesz - mówił głos - umrzesz i zapłacisz za to, co zrobiłaś. Jesteś prawdziwym mordercą. Zasługujesz na to samo co spotkało twoje ofiary, a były ich tysiące. Nadal nie żałujesz, prawda?
Chara była przerażona. Dawno już próbowała wynagrodzić jakkolwiek swoje czyny. Nikt nigdy jej nie osądzał i nie chciał jej zabić. W otaczającym ją mroku wciąż nic nie mogła dojrzeć. Po pewnym czasie spędzonym w ciemności, Chara ponownie usłyszała głos. Zdawał się być bliżej, jakby jego źródło znajdowało się... Dookoła niej? Chyba tak Chara mogła to najlepiej określić.
- Przybyłaś z góry, spaczyłaś nasz świat... Jesteś szkodnikiem. Wynoś się. Teraz.
Oddech Chary był teraz szybszy. Zrobiło jej się nagle bardzo zimno. Usiadła i skuliła nogi trzęsąc się przez niską temperaturę. Usłyszała jak coś za nią przemyka. Szybko się odwróciła, jendak nikogo nie zobaczyła. Zaczęła jednak słyszeć czyjś oddech. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy.

Gaster otworzył oczy. Czuł ból prawie na całym ciele. Jego kości były połamane. Wiedział doskonale, że sytuacja była bardzo zła. Raviak z łatwością zniszczyłby ich świat w mgnieniu oka, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił. Gaster nadal nie rozumiał powiązania Asriela z tą całą sytuacją. Wiedział, że Error coś mu nagadał, ale potem Asriel znów walczył po ich stronie. Później jednak, Asriel, jeżeli można było tak go jeszcze nazwać, znów stał po przeciwnej stronie. Gaster podejrzewał, że Error przejął kontrolę nad ciałem Asriela i zdobył źródło niesamowicie potężnych mocy, czyli najprawdopodobniej mnóstwa ludzkich dusz. Następnie, ze "złego Asriela" wyszedł Asriel wraz z Betty. Gaster nie miał pojęcia o co w tym chodziło. Usłyszał też jak Raviak mówił, że Asriel wybrał Betty cokolwiek to miało znaczyć.
Królewski naukowiec podniósł głowę i rozejrzał się. Wszędzie mrok. Nic nie mógł w nim dojrzeć. Musiał znaleźć Sansa, Undyne i pozostałych. Inaczej Raviak może im coś zrobić. Psychologiczna wojna jaką stosuje mroczna postać nie może być odparta przez żaden dotychczas odkryty organizm. Jednak Raviak nie zawsze ją stosuje. Gaster czytał kiedyś o próbach odparcia umysłowych ataków postaci, jednak wszystkie kończyły się niepowodzeniem. Raviak zawsze wygrywał z mózgami "prostych istot". W jednym przypadku, mózg ofiary Raviaka zwyczajnie przestał funkcjonować przez zbyt dużą ilość bodźców. Gaster bał się tej psychologicznej broni, gdyż nie znał jej tak dobrze. Była niezbadana. Naukowiec nigdy nie wchodził bezposrednią interakcję z czymś niezbadanym. Nagle, Gaster usłyszał czyjść krzyk. Od razu poznał, czyj on był. Chara.

Asriel wiedział, co ma zrobić. Nienawiść do przeszłości kierowała jego umysłem. Wyszedł z białego budynku, a światło słoneczne zalało jego twarz. Zmrużył oczy i od razu wiedział gdzie jest. Niedaleko wioski w której wymordował wielu ludzi. Chciał jeszcze raz odwiedzić dom w którym znalazł łóżeczko podpisane: "Amber". Wiedział, że należało ono niegdyś do Betty. W przeszłości... To był kolejny znak przeszłości, który musiał zniszczyć dla lepszej przyszłości. Po chwili znalazł się w progu owego domu. Podszedł do łóżeczka, wyciągnął Chaos Saber i kiedy już miał uderzyć, zawahał się. Tak naprawdę to nie chciał tego robić.
Coś w środku podpowiadało mu, aby się powstrzymał. Opuścił ostrze, które lśniło przez światło słoneczne dostające się do domu przez dziury w starym, zniszczonym, drewnianym dachu. Pomyślał o Betty. Przypomniał sobie jak zawsze potrafiła poprawić mu humor oraz jak byli razem w MTT Hotelu. Naprawdę ją lubił. Doskonale jednak wiedział, że Chara byłaby zazdrosna... Nie miał ochoty o tym myśleć. Uznał, że nawet nie powinien. Nastały niespokojne czasy, a jego wrogiem była przeszłość. Szybkim ruchem, roztrzaskał zniszczone, drewniane łóżeczko na małe kawałeczki. Nie czuł się z tego powodu źle. Wręcz był z siebie dumny. Postawił się przeszłości. Obronił się przed nią. Teraz powinien ją zaatakować. Wyszedł ze starego domu i zaczął iśc w kierunku góry Ebott i zejścia do Podziemia. Po chwili marszu znalazł się obok dziury, będącej swego rodzaju bramą do podziemnego królestwa w którym on miał wkrótce objąć władzę. Zeskoczył na łoże ze złotych kwiatów. Upadku nawet nie poczuł. Czuł się potężny jak nigdy przedtem. Skierował się Ruinami do swojego domu. Nie oglądając się, zszedł do piwnicy i wyszedł wielką, fioletową bramą do Snowdin. Spadające płatki śniegu osiadały na jego śnieżnobiałym futrze. Po kilku minutach dotarł do Waterfallu. Zamiast iść do Hotlandu, skręcił w lewo na farmę ślimaków Napstablooka. Oczywiście ani jego ani ślimaków tam nie było, gdyż najprawdopodobniej wraz z innymi przebywał teraz w Obsydianowej Jaskini. I właśnie do niej Asriel chciał się dostać. Podszedł do kamiennej ściany i przesunął jeden mały głaz. Po chwili część ściany otworzyła się odsłaniając okrągły szyb prowadzący w dół. Asriel wszedł do niego i zjechał nim w ciemną otchłań. Usłyszał, jak za nim kamienna ściana zasuwa się.
__________________________

Mam nadzieję, że ten rozdział mi jakoś wyszedł. Oby tak było według Was...

UnderFÅÎĻ (Sezon I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz