2.🥀Szokujący fakt🥀

1.2K 48 18
                                    

Y/N POV

Po tym jak zostałam sama, postanowiłam trochę odpocząć, a potem przemyśleć co robić dalej. 

Ten facet na pewno będzie mnie szukać, więc nie pozbyłam się problemu. Nie wychodzenie z domu nie wchodzi w grę, bo muszę chodzić do pracy. Z zamyślenia wyrwała mnie lekarka, która wspomniała, że zaraz mnie wypisze i mam się spakować.
Nie miałam dużo rzeczy, więc po chwili wyszłam na korytarz. Będąc przy wejściu, zakręciło mi się w głowie i już myślałam, że spadnę, jednak nagle poczułam ręce na mojej talii.
-Wszystko ok?
To był znowu ten blondyn. Co on tu jeszcze robi? Okej pomógł mi miło z jego strony, ale nie jestem mu chyba nic winna prawda?
-Emm tak wszystko jest okej.
-może ci pomogę iść?
-nie trzeba- powiedziałam stanowczo.
- jesteś pewna?
-tak
Myśl, że chłopak może zobaczyć moją matkę, utwierdziła mnie w swojej decyzji. Już wystarczająco dużo o mnie wie.
-nie będzie to dla mnie żaden problem, a ty naprawdę nie wyglądasz jakbyś była w stanie dojść sama do domu.
- nie i koniec
Nie mogę mu pozwolić, aby zobaczył wnętrze mojego domu. Nie pokazuje prawdziwej strony mojego życia nikomu, a on na pewno nie będzie pierwszy. Bez słowa skierowałam się do rejestracji i wzięłam swoje rzeczy. Blondyn jednak nie dał za wygraną i szedł za mną. Gdy chciałam wyjść o własnych siłach, że szpitala. Zielonooki podniósł mnie i moją własność, domyśliłam się, że nie uda mi się zejść na nogi przez mocny ścisk chłopaka. Szliśmy tak do momentu, aż nie opuścił mnie on na ziemię i oddał rzeczy. Pośpiesznie szłam w stronę wejścia do domu i podziękowałam chłopakowi.

Dream POV

Coś  mi nie pasowało, jednak postanowiłem o tym nie myśleć. Nagle usłyszałem trzask czegoś szklanego dobiegający z domu Y/H/C włosej, natychmiast podbiegłem, aby sprawdzić, co się stało. Zadzwoniłem do drzwi, jednak odpowiedział mi głucha cisza. Lekko zaniepokojony, zapukałem, jednak gdy to nie podziałało, postanowiłem sprawdzić przez okno, co się dzieje w środku. To, co ujrzałem, przeraziło mnie. Zobaczyłem prawdopodobnie matkę dziewczyny, która ją krzywdziła. Wparowałem do środka bez zastanowienia i odepchnąłem kobietę. Podałem Y/E/C okiej moją kurtkę i biorąc jej buty, zabrałem z mieszkania.

(dop. A Widział, które są jej, bo była w nich gdy się z nim pierwszy raz spotkała).

Po krótkim spacerze postanowiłem zacząć rozmowę.

-Co się tam stało?

-Nie twoja sprawa- odpowiedziała oschle.

- To ona kazała temu facetowi cię skrzywdzić?-spytałem ze zmartwieniem w głosie.

- nie, nie ona, to był jakiś typ, któremu wisiała kasę.-odpowiedziała.

-jak to wisiała pieniądze?-spytałem, nie rozumiejąc.

-tak, pożyczyła mnóstwo kasy, a ja za to płacę.

- to, czemu cię wtedy uderzyła tą butelką.

-nieważne już i tak ci za dużo powiedziałam.

-proszę, mogę ci pomóc.

-niby jak? Nie znasz mojego życia ani mnie.

Miała rację, ledwo ją znałem, jednak zawsze gdy ją widziałem, robiło mi się miło na sercu. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale za wszelką cenę chciałem jej pomóc. Było mi jej bardzo szkoda. Musi przez to wszystko przechodzić całkiem sama. Nagle wpadłem na pewien pomysł.

-Zamieszkaj ze mną.

-c-co-powiedziała zaskoczona

-Zamieszkaj u mnie.

- niby czemu?

-chyba nie planujesz tam wrócić- spojrzałem na nią pytająco.

Po jej minie domyśliłem się, że się myliłem.

-może.

-ale co z twoją matką?

-już parę razy się zdarzały takie rzeczy, nic mi nie będzie.

-jak nic ci nie będzie?-spytałem, nie wierząc w jej słowa.

Zachowywała się, jakby jej to w ogóle nie ruszało, nie rozumiałem. Przecież to okropne co robi jej matka, jak może mówić to z takim spokojem. Pomyślałem, że musi mieć to na co dzień, skoro tak to odbiera. Dziewczyna coraz bardziej pobudzała moją ciekawość i chciałem dowiedzieć się o niej coraz więcej. Nie zmieniło to faktu, że chciałem ją z tego miejsca zabrać i ochronić przed jej matką. Y/N mimo namowy nie dała się namówić na zamieszkanie ze mną. Wiem, że nie znamy się długo, jednak dalej martwiłem się co się stanie jeśli tam zostanie. Po paru minutach rozmowy pożegnała się ze mną i odeszła w stronę swojego domu.
______________________

Y/N POV

Dzisiejszy dzień był bardzo emocjonujący dla mnie. Nie działo się tyle w moim życiu przez cały rok. Nie rozumiem, czemu jest on dla mnie taki miły. Odpuściłam sobie myśl o tym i skierowałam się do kuchni i zrobiłam sobie kolacje. Zjedzenie jej nie było mi co najmniej dane, bo gdy tylko skończyłam robić posiłek, usłyszałam zza pleców.

- nie powinnaś dzisiaj jeść za to co zrobiłaś-powiedziała oschle matka.

Zamilkłam i bez słowa oddałam jej kanapki. Zadowolona wzięła talerz i poszła na kanapę.

(ehh znowu będę głodna).

-co tam mruczysz jeszcze pod nosem?

-nic, nic

Zmarnowana poszłam do swojego pokoju i ze znudzenia zaczęłam wpatrywać się w okno. Był środek zimy, więc na zewnątrz można było zauważyć biały puch opadający na pobliskie dachy domów i sklepów. Pomyślałam o czasach gdy jeszcze cieszyłam się z życia i byłam radosna z każdego dnia. Jestem teraz inną osobą, zamknęłam się w sobie, złamano mi serce, straciłam przyjaciół. Wszystko, co miałam, zostało mi odebrane. Każdy dzień zlewa mi się i jestem przeciwieństwem osoby, którą byłam. Po małym rozmyślaniu nad przeszłością sięgnęłam do mojej szafki i wyciągnęłam z niej mój kawałek metalu. Nie miałam znajomych, a ta żyletka można było powiedzieć, że była moim jedynym przyjacielem. Kreska po kresce kreśliłam linie na moich rękach. Po chwili małe kropelki krwi zaczęły wyłaniać się z cięć, które zrobiłam. Byłam zadowolona z efektu mojej pracy, owinęłam wszystko bandażem i poszłam spać. Następnego dnia idąc do pracy, modliłam się, że ten mężczyzna, któremu matka wisi aż pół miliona. Ostatnio miałam farta, że ten chłopak mnie uratował, jednak jeśli dzisiaj też go spotkam, pewnie nie będę miała tyle szczęścia. Szłam powolnie i uważnie, bo nigdy nie wiadomo czy nie znajdzie mnie ten facet i znowu zaciągnie do ciemnej uliczki. Lekko zestresowana szłam dalej, jednak nic mi się nie stało. Miałam dużo szczęścia, że mnie nie szukał, bo mogłabym nie przeżyć do kolejnego dnia. Umrzeć chcę inaczej, a nie przez jakiegoś typa, który ma problemy z moją matką. Gdybym teraz zmarła, nawet by nie zrobiła pogrzebu. Z myśli wyrwał mnie ten znajomy głos.
______________________________________
Polsat

Heja  co tam u was? Wczoraj nie wyrobiłam się więc rozdział dopiero dzisiaj, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Dziękuję za przeczytanie i miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy.
Słowa: 1015





You made me smile//Dream x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz