W tym czasie Albert wyszedł już z biura AA i skierował się do szpitala. Do szpitala pewnie myślicie ale po co?? (dopisek autorki hihi) Skierował się tam otuz po środki usypiające, w głowie miał plan ale nikt go nie znał.
W tym czasie Rebeka już była w parku samotnie siedząc na ławce. Myślała o tym, że Jason jej nie kochał. Poszła po żubrówkę 100ml, która dziwnie pachniała. Kiedy wróciła na ławkę zobaczyła, że leżał mały woreczek z dwoma tabletkami o kolorach śnieżnej bieli orła. Postanowiła wziąć je bez namysłu, skoro i tak nie miała po co rzyć. Zauważyła Alberta niedaleko parku, który przechadzał się z kimś pod ręką. Nie wiedziała kto to ale miała to w dupie! Po co rzyć.
Wzięła tabletki i popiła je sokiem z buraka. Po sekundzie glebła na ziemie jak długa jednocześnie rysując swój iphone XII.
********
Rebeka wyszła ze szpitala i od razu pobiegła do Jasona, który pakował na siłowni. Rzuciła mu się w ramiona i powiedziała:
- Albert mi coś podrzucił!!!!!
- co....?!
- tak było!! Byłam w parku kiedy zauważyłam biały proszek jakaś nadzwyczajna siła kazała mi go wciągnąć ( myślę, że Albert ma jakieś tajemne moce w końcu jest stary jak moja rodzicielka). Potem widziałam go niedaleko parku już chodził z kimś pod rękę!!
- JUZ JA MU PRZYLEJE
***
- COS TY ZROBIL REBECE IDIOTO - Jason rzucił sie na Alberta, który wyższy o 20 cm stał z skwaszoną miną
- Uspokój się po ci żyłka pęknie, nic jej nie dorzuciłem. Serio myślisz, że marnowałbym towar na nią?
- wsm racja
- no
- ok
- oki to pa
***
Tymczasem Mia szła z Willem ulicami Warszawy, od jakiegoś czasu dość się do siebie zbliżyli, ponieważ Chris cały czas się z KIMS spotykał, a Rebeka co tu dużo mówić, zostawiła ją jak zwykłą szmatę dla pierwszego lepszego randoma. Szli tak ulicą gdy nagle zobaczyli karton ruszający się. Mia piskła i wskoczyła na Willa, który przewrócił się na babę idącą po pasach. Nagle jakieś auto szybko ich ominęło 3 cm obok baby, kierowca nie poniósł żadnych konsekwencji. Will wstał i podszedł z platynową blondynką do kartonu. Otworzyli go a tam zobaczyli małą, białą kulkę. Mia bez wahania wzięła małego szczeniaczka na ręce, ten zaskomlał. Popatrzała się w zielone jak szmaragdy oczy Willa. Ten od razu skumał o co chodzi i powiedział, że oczywiście go przygarną. I tak szli razem ulicami prawie nowego jorku już nie w dwójkę, a w trójkę.
CZYTASZ
Rebeka
Fanfictionopowieść napisana w celach humorystycznych czasami nieposiadająca jakiegokolwiek sensu ale osobiście oceniam 11/10 autorki: lens i juler