2-Daj mi trochę czasu...

1K 11 5
                                    

Gdy zjadłem poszedłem spać.
Pierwsza rzecz o której pomyślałem gdy się obudziłem to Nicole, poszedłem zobaczyć do niej do piwnicy.
- Cześć,jak się spało ?-spytałem.
- Wolałabym być już zgwałcona.-odpowiedziała nie patrząc na mnie.
-Chcesz ? mogę to spełnić.
-Skoro się zgodzę to już nie będzie gwałt,ale odpowiedź nadal brzmi nie.
Usiadłem obok niej na łóżku.
- Posłuchaj,chce żebyś czuła się tutaj dobrze...mogę cię zabrać do mnie do pokoju,ale jak nie będziesz uciekać.
-Mam to rozumieć w taki sposób,że nawet nie wiesz jak mam na imię,a mam się czuć przy Tobie dobrze ?-spytała.
-Wiem jak masz na imię.
-Słucham,jak ?
-Nicole,mieszkasz w domu dziecka bo twoi rodzice nie żyją,masz 17 lat i jesteś podobno niegrzeczna.-uśmiechnąłem się.
-Skąd to wiesz ?-spytała patrząc mi w oczy.
-Mam swoje źródła,wpadłem na plan aby któryś z moich kolegów...-przerwała mi.
-Chcecie podpisać papiery adopcyjne tak ?-spytała.
Laska siedzi w moich myślach.
-No tak,tylko nie ja,a Dominic bo on ma 34 lata i...-zabrakło mi słów.
-Zgadzam się.
-Czekaj,serio ?-spojrzałem na nią.
-A mam wybór ?
-Nie masz.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę.
Pev.Nicole
Puścił mnie gdy budzimy na górze,ale nadal nie puścił mojej ręki.
-Dominic !!!-zaczął się drzeć.
-Zamknij pizdę !!!-krzyknął jakiś chłopak.
Ciągnął mnie prawie po całym domu,aż doszliśmy do końca korytarza.
David wszedł bez pukania.
-W jakiej sprawie ?-spytał mężczyzna z pokoju.
-Podpiszesz papiery adopcyjne ?-spytał David.
Posłał mu dziwne spojrzenie.
-Że co ?-zaśmiał się.
-No papiery adopcyjne.
-Dla kogo ?-spytał nadal się śmiejąc.
-Dla mnie.-odpowiedziałam mu.
-A ty do domu dziecka idziesz czy co ?
-Boże,podpiszesz i nie ma,że nie.-powiedział mu David.
Wychodząc z pokoju dodał : za 10 minut widzę Cię w aucie.
Gdy wyszliśmy zwrócił się do mnie.
-Nie mam ubrań dla Ciebie,pojedziemy i sobie coś wybierzesz,a potem podpiszemy papiery.-patrzył mi w oczy,chyba się zauroczyłam w jego spojrzeniu.
Nie umiałam nic odpowiedzieć,patrzyłam na niego.
-Dlaczego się tak patrzysz ?-spytał.
Nic nie odpowiadając złączyłam nasze usta pocałunkiem.
Odwzajemnił go,łapiąc mnie w talii.
-Czy ty właśnie...-przerwałam mu.
-Chyba...-opuściłam wzrok.
-Walne z mostu,bo potem będę żałował... chyba zakochałem się.
-We mnie ?-spytałam znowu podnosząc wzrok.
-Chyba tak...a wnioskuje,że ty też.
-Chyba...-powiedziałam,a on mnie pociągnął mówiąc : potem pogadamy o tym,teraz jedziemy.
Zaraz za nami do auta wszedł Dominic.
-Najpierw jedź do galerii.
-Za szofera się płaci.-skomentował.
Pev.David
-Płace ci za dziwki,żebyś nie marudził w nocy.
-Twoja laska nie musi wszystkiego wiedzieć.
-Chuj mnie to obchodzi w zasadzie.-powiedziała Nicole która była zajęta widokiem z okna.
Przysunąłem się do niej.
-Czemu tak obserwujesz drogę ?-spytałem.
-Nigdy tu nie byłam...
-Zaraz rozpoznasz okolice,zobacz.-pokazałem na tablice wjazdu do miasta.
-Faktycznie,poznaje,tutaj moi rodzice mieli wypadek...-powiedziała smutnym głosem.
-Mogę cię jakoś pocieszyć ?-spytałem.
-Możesz mnie przytulić.-uśmiechnęła się.
Przytuliłem ją,ona się we mnie wtuliła.
Po kilku minutach dojechaliśmy do galerii.
-Idź,zostanę w aucie.-powiedział Dominic.
Poszedłem z Nicole.
-Gdzie idziemy ?-spytałem.
Nicole pociągnęła mnie do sklepu z ubraniami.
Po godzinie chodzenia miała dopiero jedne spodnie i dwie bluzy.
-Starczy,mam jeszcze ubrania w szafie...-powiedziała.
-Naciągnęłaś mnie tylko na 200 zł,oczekiwałem,że laski są bardziej wymagające.
-Ja nie jestem,widocznie twoje poprzednie leciały na kasę.
Poszłam do łazienki się przebrać i się uczesać.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu dziecka.
Dominic włączył GPS,wkurwiało mnie to.
-Możesz to wyłączyć ?-spytałem.
-Nie wiem jak się jedzie do domu dziecka.
-Wystarczyło spytać.-powiedziała Nicole którą chyba też wkurwiał głos baby z GPS.
Po chwili dojechaliśmy.
Pev.Nicole
-Mam iść z wami czy sama ?-spytałam.
-Z nami.
Poszłam z nimi,odrazu na wejściu moja pani mnie zaczęła opierdalać,że nie wróciłam na noc,rozpłakałam się.
-A co to za mężczyźni ?!-krzyknęła.
Już chciałam jej odpowiedzieć lecz Dominic odpowiedział za mnie.
-Chciałem ją wziąć,zaadoptować.
-Nicole idź się pakuj.-powiedziała.
Poszłam się spakować,a David i Dominic poszli z panią.
Pev.David
-To wasza sprawka,że nie wróciła na noc ?-spytała.
-W połowie tak...-odpowiedziałem.
-W każdym razie,nie ważne,ważne,że nic jej się nie stało,ale jesteście pewni swojego wyboru ?-spytała.
-Tak,jesteśmy pewni.-powiedział Dominic.
-Nicole jest pyskata,ma depresję...-przerwałem jej.
-Chce Nicole,nie odchodzi mnie to,że ma depresje i jest pyskata.-powiedziałem.
-Dobrze,podpiszcie tutaj...
Pev.Nicole
Gdy się spakowałam poszłam się pożegnać do mojej przyjaciółki...
-Hej...Viktoria.-powiedziałam.
-Co się stało ? Dlaczego płaczesz ?-spytała.

Viktoria 15 lat
-miła
-czarne włosy
-pali
-niebieskie oczy

-Biorą mnie.-powiedziałam.
-Naprawdę ?! Jak ja się cieszę twoim szczęściem !!-krzyknęła.
-Też się cieszę,ale...będę tęsknić za tym miejscem...-powiedziałam przytulając ją.
-Mmmm,a co to za męskie perfumy od Ciebie czuć ?-spytała.
-To tego typa co mnie bierze...
-Musi być seksowny,jak używa takich perfum,zazdroszczę ci.
-Jest szefem mafii,tylko nikomu nie mów.
-O JA NAPRAWDĘ !?-krzyknęła.
-Tak,nazywa się David...
-Będę tęsknić za tobą.-mówiąc to zaczęła płakać.
-Ja też,ale już do...-przerwała mi pani która zaczęła mnie wołać.
-NICOLE !! Czekają już na Ciebie !
Przytuliłam ostatni raz Victorię i pobiegłam do Davida.
-Gdzie masz rzeczy ?-spytał.
Nic nie mówiąc pociągnęłam go do mojego pokoju.
-Ta walizka i ta...
David wziął obie,a na ja poszłam zaraz za nim.
Wychodząc krzyknęłam : DOWIDZENIA !!!
-Cieszysz się ?-spytał Dominic.
-Tak,chociaż widzę,że ty nie za bardzo.
-Musimy się bliżej poznać,może wtedy się polubimy,ze wszystkimi musisz się poznać,jest nas 8,a pozostali jeszcze w innych miastach.
-Nie lubię towarzystwa chłopaków.
Zbiegłam po schodach doganiając Davida który wkładał już moje walizki do auta.
Odrazu gdy mnie zobaczył oparł mnie o bagażnik i zaczął całować najpierw w usta,a potem w szyję...
-Daj mi trochę czasu...-powiedziałam niepewnie.
-Dobrze,rozumiem...dam Ci tyle ile chcesz.-znów nasze spojrzenia się spotkały.
David się uśmiechał,ja także lecz przerwał nam Dominic.
-Utopicie się jak będziecie tak na siebie patrzeć.-zaśmiał się po czym wsiadł do auta,a my zaraz za nim.
Przez całą drogę byłam szczęśliwa,nie wiem czemu i dlaczego tak bardzo się cieszyłam bo napewno nie z tego,że nie jestem już w domu dziecka,a bardziej z tego,że David się do mnie zbliża...

Sunken Hope|Domisia222xOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz