4-Słodka rozkosz

1.2K 15 1
                                    

-To teraz się zacznie...-powiedziałem z uśmiechem niosąc ją do łóżka.
-Co dokładnie chcesz zrobić ?-spytała lekko przestraszona.
-Słodka rozkosz.
Pev.Nicole
Nie wiedziałam o co mu chodzi,ale brzmiało na przyjemne.
Rzucił mnie na łóżko.
-A nie lepiej jechać do hotelu ?-spytałam.
-Dlaczego ?
-Bo tutaj są ci twoi koledzy,zawsze przerywają...
-Przerwali tylko raz,co nie znaczy,że będą przerywać zawsze.-wydawało się,że jest trochę zdenerwowany.
-Czemu jesteś taki zdenerwowany ?-spytałam.
-Nie jestem.-zaprzeczał,lecz ja widziałam inaczej.
Może po lodzie nabierze humoru.
Zaczął mnie rozbierać,a kiedy byłam już naga zniżył się do dołu.
Zaczął lekko jeździć dwoma palcami po mojej łechtaczce,odrazu wydałam z siebie cichy jęk.
Po chwili już jego język był w mojej cipie,moje uda się trzęsły,głęboko oddychałam i pojękiwałam od czasu do czasu.
Pev.Dominic
Byłem w salonie razem ze wszystkimi,spędzaliśmy fajnie czas gadając,aż tu nagle ktoś się drze.
-Chyba David rucha tą swoją laskę-zaśmiałem się.
-Wyglądała na niedostępną,a widać,że już ją przekabacił.-zaśmiał się Patric.
-Iść im przerwać ?-spytał Steve także się śmiejąc.
-Nie,niech się pobawią jeszcze trochę,jeszcze łóżko nie trzeszczy,poczekaj.-powiedziałem.
Pev.David
Jęknęła tak głośno,że aż sam byłem w szoku.
Nagle gdy doszła wiedziałem,że wygrałem lecz nadal nie przerwałem.
Złapała mnie za włosy i próbowała odciągnąć.
Odpuściłem jej.
-Wygrałem.-powiedziałem z uśmiechem.
-A ja jestem głodna...-opuściła głowę.
Zdjąłem spodnie i bokserki.
-Masz,jedz.-zaśmiałem się.
-A jak ci zrobię loda to pojedziemy coś zjeść ?
-Tak,obiecuję.
Nicole wzięła mojego kutasa do buzi,zaczęła pomagać sobie ręką,lecz zabrałam ją i łapiąc za włosy zacząłem dociskać,dławiła się.
Dyszałem coraz głośniej.
Pev.Dominic
-Jak nie jęki to dyszenie,ja pierdole.-wszyscy się zaczęliśmy śmiać.
-Teraz możesz iść im przerwać.-powiedział Patrick który śmiał  się najgłośniej.
-Daj im się nacieszyć.-wszyscy poszli w śmiech,a ja razem z nimi.
Pev.David
Doszedłem jej do ust,połknęła po czym spojrzała na mnie.
-Jedziemy ?-spytała.
-Oh,a nie chcesz jeszcze się...-przerwała mi.
-Obiecałeś.
-No dobra,ubieraj się.
Ubraliśmy się oboje i zeszliśmy na dół.
-A cóż to za igraszki były ?-zaczął Dominic.
-co ?-spytałem.
-Ahhh,ahhh-zaczął dyszeć udając,że dochodzi.
-Spierdalaj.-zaśmiałem się.
-I jak tam ? Dobry jest w łóżku ?-skierował pytanie do Nicole.
-Ale on mnie nie ruchał.-zaśmiała się.
-Ah,bez powodu jęczałaś.
Po chwili także podszedł Patrick.
-Połknęła ?-spytał uśmiechając się.
-Chyba zacznę sobie hotel wynajmować,bo widzę,że nawet się ruchać nie mogę,bo odrazu jest wielka sensacja.
-Ohhh,no nie wkurzaj się księżniczko nasza,nam jest po prostu smutno,że ty możesz,a my nie mamy z kim...-Dominic zaczął się śmiać razem z Patrickiem.
-Wolałabym jakby was nie było.-powiedziałem po czym pociągnąłem Nicole do drzwi.
Poszedłem w stronę garażu z motocyklami.
Wyciągnąłem z kieszeni kluczyk.
-Jedziemy motocyklem ?-spytała Nicole.
-Nie,przyszedłem tu tylko popatrzeć wiesz ?-spytałem sarkastycznie.
Nie odezwała się już.
-Wsiadaj.
Zrobiła co jej kazałem,wziąłem kask któregoś z chłopaków i założyłem jej.
Założyłem swój i także wsiadłem.
Pojechałem w stronę miasta,byłem zdenerwowany,co chwilę przyśpieszałem.
Dojechałem do McDonalda,zaparkowałem pod nim.
Nicole zdjęła kask,ja także.
Poszedłem z nią do pomieszczenia.
-Chciałaś jeść,to czemu nie idziesz zamawiać ?-spytałem zdenerwowany.
-Nie mam pieniędzy...-spojrzała na mnie ze smutną miną.
Dałem jej kartę.
Nic nie mówiąc poszła zamówić.
Usiadłem i czekałem aż przyjdzie.
Po dobrych 20 minutach przyszła ze swoim zamówieniem.
-Czemu jesteś taki zdenerwowany ?-spytała zaczynajac jeść.
-Nie jestem.-głupio było mi się przyznać.
-David,widzę to.
-Mam dość Dominica,za każdym razem jak mam dziewczynę musi ją odstraszać.
-Mnie jeszcze nie odstraszył.
-Jak zacznie ci opowiadać historyjki jak byłem mały,nie słuchaj go.
-Mam w niego wyjebane,ty też miej.
-Myślisz,że to takie kurwa łatwe...
-Wiem,że nie...ale warto spróbować.
-Nie gadajmy o tym...jak się jechało ?-spytałem uśmiechając się.
-W chuj mi dobrze Cię w taki sposób przytulać.-uśmiechnęła się.
-Masz ochotę jechać do hotelu ?-spytałem gdy zobaczyłem,że kończy jeść.
-Nie wyruchasz mnie,nie ufam ci wystarczająco jeszcze żeby to zrobić,przepraszam.
-Nie chodziło mi o to,ale rozumiem...
Spojrzałem na nią.
-Uwierz,że Dominic się odczepi jak będziemy mieć w niego wyjebane.
-Znam go,będzie wtedy gadał jeszcze gorzej.
-Pasożyt jebany.-powiedziała,a akurat to mnie rozbawiło więc zacząłem się śmiać.
-Prawda.-powiedziałem ze śmiechem.
-Jedźmy do tego hotelu.-powiedziała uśmiechając się.
Pociągnąłem ją do wyjścia także z uśmiechem na mordzie.
Odjechaliśmy z pod maka i zmierzaliśmy w stronę hotelu.
Zamówiłem pokój na samej górze,odebraliśmy klucze i udaliśmy się do niego.
Gdy byliśmy w windzie Nicole przycisnęła mnie do ściany i zaczęła całować.
Odwzajemniałem,miałem ochotę na coś więcej,ale wiedziałem,że nie jest gotowa.
Winda się zatrzymała,wszedł jakiś pan na co odrazu przestała.
Zaśmiałem się.
Facet wysiadł na przedostatnim piętrze ,a my na piętrze dalej.
Nicole odrazu jak weszliśmy do pokoju,przycisnęła mnie znowu do ściany,lecz ja przekręciłem ją żeby było odwrotnie.
-I co teraz ?-spytałem patrząc jej w oczy i trzymając jej ręce od góry,żeby nie mogła nimi ruszyć.
-Seks...-powiedziała cicho,także patrząc mi w oczy.
-Napewno ?-spytałem.
-Nie wiem...-powiedziała niepewnie opuszczając wzrok.
Przytuliłem ją,a ona się we mnie wtuliła.
-Zrobię coś dopiero wtedy kiedy będziesz gotowa...-powiedziałem.
-Wątpię czy wytrzymasz tyle czasu,prędzej mnie zostawisz...
-Nie zostawię Cię,co ci przyszło do głowy ?-spojrzałem na nią,lecz ona nadal miała opuszczony wzrok.
Złapałem ją za podbródek.
-Spójrz na mnie...-zrobiła to,miała łzy w oczach.
-Nie zostawię cię rozumiesz ?-spytałem.
-Trudno mi zrozumieć...
-Co się stało ? Ktoś cię skrzywdził ?-spytałem spokojnie.
-Mhm...-zaczęła płakać.
-Ale skarbie,nie płacz...-wytarłem jej łzy.
-Taki jeden chłopak z domu dziecka...
-Już go nie ma,będzie dobrze...-próbowałem ją pocieszyć.
-Ja nic nie zrobię,do momentu w którym mi na to nie pozwolisz...-powiedziałem patrząc w jej zapłakane,ale tak samo piękne oczy.
-Jesteś cudowny...-powiedziała lekko się uśmiechając.
-Tak sądzisz ?-także się lekko uśmiechnąłem.
-Tak,ale mam pytanie...-znowu opuściła wzrok.
-Tak ?-spytałem.
-My jesteśmy razem czy nie ?-spytałam.
-No ja myśle,że tak...
-No to mogę to powiedzieć.-uśmiechnęła się.
-Co takiego ?-spytałem.
Spojrzała mi głęboko w oczy.
-Kocham Cię.-powiedziała.
Uśmiechnąłem się szeroko.
-Ja Ciebie też.-pocałowałem ją namiętnie.

Sunken Hope|Domisia222xOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz