David cały czas siedząc koło mnie trzymał rękę na moim udzie,podniecałam się,bo byłam wrażliwa bardzo na każdy dotyk.
Odwracałam wzrok żeby nie było widać.
Dojechaliśmy do willi,wyszłam z auta.
Stanęłam przed domem,nie mogłam uwierzyć,że będę tu mieszkać.
Po chwili poczułam ręce Davida na mojej szyi.
-Nie wierzysz,że będziesz tu mieszkać ?-spytał.
Idealnie mnie rozumiał.
-Nie mogę sobie tego wyobrazić...
-Chodź,pokaże ci coś...-złapał mnie za rękę i pociągnął na tył domu.
Zakrył mi oczy i kierował do jakiegoś dużego pomieszczenia.
Nagle prawie wywaliłam się przez próg.
-Uważaj...-zaśmiał się.
-Już ??-spytałam.
Odkrył mi oczy,a tam ujrzałam 9 motocykli,każdy inny,ale mój wzrok zatrzymał się na motocyklu YAMAHA R6...
-YAMAHA R6...-powiedziałam wskazując na niego.
-Skąd wiedziałaś,że to moja ?-spytał.
-A to twoja ?!-krzyknęłam.
Zrobiło mi się jeszcze bardziej mokro.
-Moja.
-Przejedźmy się proszę...-spojrzałam mu w oczy.
-Może kiedyś...-uśmiechnął się.
-Inną laskę pewnie byś zabrał...
-No bym zabrał,nie ukrywam.-zaczął się śmiać.
-Czyżby ?-spytałam.
Pev.David
Żartowałem z niej.
-Wieczorem pójdę jakąś wyrwać i ją przewiozę.-powiedziałem nadal się uśmiechając.
-Jesteś okropny...-powiedziała i wymijając mnie poszła w stronę domu.
Poszedłem za nią,trochę żałowałem tego co zrobiłem.
Dogoniłem ją w korytarzu.
-Przepraszam...-powiedziałem cicho.
-Wiesz chociaż za co ?-spytała kładąc się na łóżko w moim pokoju.
Usiadłem na nią.
-Tak,wiem. Za moje zachowanie.
Patrzyła na mnie z uśmiechem.
Wstałem z niej i zrobiłem na odwrót,teraz to ona leżała na mnie.
Odrazu zaczęła mnie całować,lecz po chwili poczułem jej ręce pod moją bluzą,a zaraz jej brak.
Oderwała się ode mnie i spojrzała na mój tors.
Przejechała po nim ręka zatrzymując się na jego końcu.
Nie odrywałem od niej wzroku...
-Też mogę ci zdjąć górę ?-spytałem po dłuższym zastanowieniu.
-Po co pytasz ?-zdjęła swoją bluzę.
-Podniecasz...-powiedziałem odwracając wzrok,żeby mi nie stanął.
-Drażnię się tylko,nie będzie nic dziś.-zaśmiała się.
-To kara za moje zachowanie ?
-Tak,chociaż może coś będzie jak...-przerwałem jej.
-Obiecuję,że kiedyś Cię przewiozę.
-Kiedyś,jasne. Masz papierosy ?-spytała.
-Owszem,mam.
-Dasz mi jednego ?
Dałem jej papierosa,wstała ze mnie i poszła na balkon.
Było mi trochę trudno zrozumieć,jak to jest kochać,ale gdy jej nie było czułem się jakoś dziwnie.
Poszedłem do niej,zabrałem jej papierosa i zaciągnęłam się.
-Też sobie jednego zapalę.
-Ejjjj...-powiedziała przytulając mnie chyba z myślą,że jej go oddam.
-Zimno Ci ?-spytałem.
-Trochę...-wtuliła się we mnie.
Objąłem ją,odpalając drugiego papierosa.
-Miał być jeden...
-Wychodzę na szluga to palę trzy.
-Nie zapalisz trzeciego...
-Dlaczego ?-spytałem patrząc się na nią.
-Bo nie pozwoliłeś mi zapalić.
-Dałbym ci,ale mam ostatniego,jointa ci nie dam.
-Jak mi dasz to...-przerwałem jej.
-Mogę sobie wybrać co zrobisz ?
-Trochę się boje,ale czemu nie ?
-Loda bym chciał...-spojrzała na mnie dziwnie.
-Jebły ci styki we łbie ?
-To nie ma jointa.
-Pójdę sobie kupię sama papierosy.
-Raczej 2 kilometry nie będziesz iść.
-Zdziwiłbyś się.
Niby przypadkowo zacząłem ocierać się o nią chujem.
Widać było,że się podnieca bo odchylała głowę.
-Teraz to ty mnie podniecasz...-odsunęła się trochę lecz ja nie dawałem jej za wygraną.
Zaniosłem ją na łóżko i zdjąłem spodnie żeby była w samej bieliźnie.
Położyłem rękę na jej pusi i zacząłem robić okrężne ruchy przez jej majtki.
-Szybciej...-powiedziała głęboko oddychając.
Przyspieszyłem,na co ona jęknęła cicho.
Już kochałem te jęki...były cudowne.
Nagle przerwałem,żeby zobaczyć co zrobi lecz chyba wyczułem moment bo do pokoju wszedł Patrick.
-A co gdybym walił konia,też byś wlazł bez pukania ?-spytałem.
-Tyle razy widziałem jak konia walisz,ale przechodząc do rzeczy.
-No mów,bo nie mam czasu.
-Jakiś typ pod bramą chce z tobą pogadać.
-Powiedz,że przyjdę za godzinę.
-Bo musisz wyruchać Nicole ?-spytał.
-Nie ruchamy się.
-Jasne,bez powodu jest tylko w bieliźnie,bądź za 10 minut.-wyszedł trzaskając drzwiami.
Byłem już wkurwiony.
Wstałem i podchodząc do ściany walnąłem w nią.
-Przepraszam,wkurwiłem się.
-Spokojnie,idź...poczekam.
-Chodź ze mną.
-Nie chce się mieszać w twoje sprawy...-powiedziała.
-Ubierz się i chodź.
Nicole ubrała się i poszła razem ze mną.
Odrazu gdy przyszedłem pod bramę wiedziałem kim jest mężczyzna.
-Kiedy tatuś odda to co moje ?-spytał.
-Zgaduje,że nigdy...chyba,że planujesz się zabić.
-Tobie mogę wpakować tyle kulek w głowę,że nawet Bóg Cię nie rozpozna.
-Jestem ateistą,strzelaj do woli.
Nicole była przestraszona bo ściskała moją rękę.
-Za dwa dni ma być tu mój towar,jak nie ktoś z was 8 ucierpi.-odszedł od bramy,wsiadł do auta,a ja pokazując mu środkowy palec zaśmiałem się.
-O co chodziło ?-spytała nagle Nicole,która nadal nie przestawała ściskać mojej ręki.
-Towar,wyraźnie powiedział.
-A teraz pójdziemy dokończyć to co zacząłeś ?-spytała stając przede mną.
Westchnąłem.
-A ty mi zrobisz loda ?-spytałem.
-Możliwe,ustalmy tak,zrobię jak doprowadzisz mnie do orgazmu co jest trudne.
-Dla mnie nic nie jest trudne.
CZYTASZ
Sunken Hope|Domisia222x
Teen FictionPieniądze i sława to nie wszystko Seks i dziwki też nie dają szczęścia,więc co jest jego źródłem ?